środa, 1 października 2014

"Lucky" problem

Heyka!


Witam Was serdecznie w ten pochmurny dzionek. Dziś na tapetę chcę wrzucić problem, który spotkał każdego grającego w jakiekolwiek gry. Mam na myśli farta! Wczoraj graliśmy z Jubym rozgrywkę w Warzona. Wszystko układało się super. Siły wybrane. Modele rozstawione. Karty strategi zagrane. I zaczynamy ruchy jak w tym wierszyku "najpierw powoli jak żółw ociężale...". Evazaurus zajmuje osłonę na środku pola. Nic nie wskazuje na to co wydarzy się za chwilę... chwila suspensu... i BACH!!! Wskakuje rzeczony FART! i nie mam na myśli bąka, który zatruł by atmosferę na pewno w dużo mniejszym stopniu.


 Ciężka piechota wchodzi na pozycję, nawet bardzo nie starając się - bez przycelowania - oddają cztery strzały - jak myślałem ostrzegawcze. Tak żeby zaznaczyć "Kolego włazisz w naszą strefę ostrzału - pilnuj się". Kości toczą się po stole... I Evazaurus traci 3 woundy!!! Z czego jeden krytykiem. Strzelałem dwoma modelami na -4 i chyba -6. Juby miał inpeneteble armour na (12) do tego leczenie na (5). No po prostu ręce opadają. Ale nic to! Juby doskakuje swoimi saszerami, żeby osłonić rannego warlorda. Poprawia pozycje. I strzela. Całą prawie armią. Trafia oczywiście. Plasma radośnie skacze od modelu do modelu. Efekt? Trzy (zaledwie) niezdane testy pancerza. Do tego zdane testy leczenia na (4)! Ogień zwrotny od Ciężkiej Piechoty. Oczywiście trafienie krytykiem "1" i Evazaurus ginie w drugiej turze. A Juby bez widoków na wygraną kończy rozgrywkę. W międzyczasie orka w jednej turze strzelania powaliła cały oddział saszerów a reszta ciężkiej piechoty poharatała drugi oddział.



 I tu dochodzimy do sedna problemu.


Na pewno spotkaliście się z objawami takiego farta u przeciwnika. Czasem trafienie w amunicje wysadziło cały czołg od jednego strzału. Czasem fartowny headshot zakończył waszą bitwę w jakąś strzelankę. Ja sam tylko z gier bitewnych potrafię przytoczyć z tuzin dobrych opowieści o fartach. A pytanie do Was moi mili: Jak sobie radzić z tego typu przypadkami? Bo element szczęścia jest nieodłącznym elementem gier bitewnych (z małymi wyjątkami). Ale tego typu fart psuje zabawę obu stroną. Inaczej jest gdy fart siedzi po obu stronach albo w grę wchodzi statystyka. Jednak gdy wygrywam samym fartem jak wczoraj to nie mam w ogóle radochy z rozgrywki. Stawiam sobie to samo pytanie co Fry na obrazku powyżej. Przeciwnik jest zdemotywowany. A ja nie wiem czy przepraszać, czy się nie odzywać?

A jakie Wy macie doświadczenia w tym temacie? Zapraszam do dyskusji. :-)

Pozdrawiam.

10 komentarzy:

  1. Powiem coś odkrywczego :
    Życie Psia Mać :(

    Juby

    OdpowiedzUsuń
  2. a wiecie ze alien vs predator robi dla prodos plastic soldier?!?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. co do AvP to widziałem predatorów... I'm not impressed ale poczekam popatrzę... zrozumiem więcej i MOŻE właczę się do akcji :-P

      Usuń
  3. Temat farta lub wlasciwie jego braku jest mi doskonale znany jednak niestety tak jak Juby napisal Zycie. No chyba ze zaczniemy uzywac jakiejs apki na telefen lub cos takiego do generowania rzutow kostka. Moze wtedy w gre bardziej bedzie wchodzila statystyka a nie pieprzone szczescie ��

    OdpowiedzUsuń
  4. @Michał - niestety apki do rzutu kostką i generalnie matematyczne funckje Math.random() w programach opierają się o korzystanie z gotowego ciągu znaku gdzie poszczególne liczby są pokazywane jedna za drugą z określonego zakresu. To nawet nie jest przypadek losowy.

    Co to headshotów, bo czuję się grami komputerowymi wywołany do odpowiedzi. Trudno się mówi i gra się dalej. To nie skill daje zwycięstwo, on pomaga. To zawziętość i przełamanie się by wrócić w to samo miejsce i wystawić się na odstrzał po raz kolejny. Czym bardziej się denerwujesz, zapiekasz w sobie, rzucasz pod nosem "k****, ty ch***, dojadę cię tak tępa suko że cię rodzona matka nie pozna, będzie gwałt na respie. Nosa z stamtąd nie wyściubisz" powoduje tylko że się rozpraszasz i giniesz częściej w coraz bardziej kretyńskich sytuacjach. Trzeba wzruszyć ramionami, powiedzieć sobie "następnym razem będzie lepiej" i żyć dalej. Czasem mam tak że nawet przy giga spokoju w trakcie grania cholera mnie trafia. Wtedy nauczony doświadczeniem wyłączam grę i idę robić / grać w coś innego.

    Mówi się trudno i gra się dalej.

    OdpowiedzUsuń
  5. No, Wert tu wyjechał z filozofią ciężką jak ostrzał Capitolu, a ja powiem krótko. Jeżeli chodzi o WZ to brak jakiejkolwiek obrony przy "1" mnie drażni niemożebnie i byłbym za zniesieniem albo przynajmniej zmodyfikowaniem tej zasady w ramach naszych 'house rules'. Może jeśli krytyk dodatkowo obniżałby pancerz, czy dawał jakiś inny logiczny bonus zamiast automatycznej rany, to "krytykujący" gracz by dalej miał satysfakcję z uśmiechającego się do niego losu, a "krytykowany" nie czułby się tak oszukany.
    To tak pod dyskusję, gracie sporo, może jakieś testy przeprowadzicie? :D
    Misiek

    OdpowiedzUsuń
  6. Werciu dokladnie o to mi chodzi. Ograniczenie przypadkow losowych w rzutach kostka mogloby miec ciekawy wplyw na gre. Mozna zrobic taki eksperyment, trzeba tylko znalezc apke z k20

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie rozumiem czemu nagle w aplikacji nie będzie czegoś takiego jak szczęście?! nie wierze ze na 100 rzutów kością i "apką" wyniki będą odbiegały od siebie

      Usuń
  7. mi tam te jedynki nie przeszkadzaja, niby to az 1/20 ale czy 5% szans na krytyka to dużo. Mi np jeszcze się chyba nie trafił krytyk jak strzelalem

    OdpowiedzUsuń
  8. Michał - mam takie 2 na telefonie ;)

    OdpowiedzUsuń