sobota, 29 listopada 2014

Nowości na Grudzień od Prodos Games do WARZONA

Heyka





Szybki pościk przed wyjściem na zajęcia. W sieci pojawiło się kilka nowości do Warzona.

Na początek wyglądany przez Imperialnych graczy, bardzo użyteczny upgrade dla Hurrican-a. Mam mieszane uczucia co do tego modelu... Worki z piachem? Really? Czyli w warunkach polowych można zdemontować tą wielką radioaktywną bańkę, żeby... no właśnie.. worki z piaskiem?!?  REALLY??? To wszystko na co stać inżynierów z Imperialu? :-)


 Dwa następne modele należą do Mishimy. I dobrze bo należało im się trochę nowości. Wydaje mi się że ta frakcja była ostatnio trochę zaniedbywana. Co do pierwszego modelu to wygląda bardzo fajnie... jednak te dwie pary łapek do mnie nie przemawiają. Nie bardzo widzę jak coś takiego miałoby działać w warunkach bojowych. Jeszcze to krzyżowe ułożenie włóczni. Ale to tylko moje subiektywne odczucia, i pewnie gracze Mishimy się ze mną nie zgodzą. :-) 


Drugi model też do mnie nie przemówił. Może to wina zdjęcia na wprost, ale wygląda tak... pospolicie. Jak wyżej - nie moje klimaty mogę się nie znać, piszę o moim subiektywnym odbiorze.


I ostatnie modele na grudzień. Nacsa Razides. No tu nie mam się do czego czepiać. Wyglądają naprawdę dobrze. Kropka. :-) Nie mam nic więcej do dodania w ich temacie.


Dobra. Szybki pościk dla utrzymania bloga przy życiu odbębniony. Do zobaczenia w bliżej nie określonej przyszłości.

Pozdrawiam.

środa, 26 listopada 2014

Chaos vs Space Marines

Heyka!




Witam Was moi mili! Dziwną sprawę zauważyłem przed chwilą. Otóż jak przestaję publikować to dostaję więcej komentarzy niż jak publikuję. :-) No cóż. Pewnie takie życie...
A teraz coś nowego na blogu. Zgodnie z obietnicą - obszerny BATTLEREPORT z WH40K! Nie dość że z Jubym ostatnio odkurzyliśmy modele do 40-stki to jeszcze na dodatek świetnie się przy tym bawiliśmy. A żeby było jeszcze lepiej to zrobiłem kilka zdjęć podczas rozgrywki! Zresztą sami popatrzcie tylko, jak Juby się cieszy na samą myśl, aby zepchnąć ze stołu moje paskudne niepomalowane figurki!!!


O wilku mowa. A właściwie o Imperialnych Pięściach, gdyż właśnie ten zakon znajduje szczególne miejsce w moim sercu. I pomimo tego, że nie są najlepszym zakonem z aktualnego podręcznika do Space Marinsów, to właśnie ich wybrałem do walki z wyznawcami plugawego boga. I jeszcze kilka uwag początkowych. Zgodnie z moimi narzekaniami z poprzedniego posta postanowiliśmy ograniczyć to co można wystawiać w naszych grach towarzyskich. Po pierwsze: żadnych książek dodatkowych poza Codexem! Po drugie: max 1 flyer na stronę! Po trzecie: max jeden FoC - Battle-forged Armies! Po czwarte: żadnych sojuszy! Wiem to trochę przestarzałe zasady, ale oboje stwierdziliśmy, że tak nam się gra najlepiej! A więc co znalazło się w mojej armii? Wszystko co widać poniżej czyli:
Captain Sirius dowodzący pięcioma Assault Marinsami z Weteran Sergeantem z Power Fistem i z dwoma Flamerami. Capitan wyposażony był w Burning Blade, Artificer Armour i Jump Pack. Do tego trzy squady Tactical Marines, (Sierżanci wyposażeni w Melta-Bombs, i Combie Weapony - jedn squad z Meltą dwa z Plasmami) wszystkie w Rhino. Sekcje troops zamknąłem squadem Scoutów z Weteran Sergeantem z Power Fistem jeżdżących (latających?) w Land Seederze Stormie. Do tego dwa Dreadnoughty, jeden z Multimeltą, drugi z Assault Cannonem. Jeszcze czołg Predator z podwójnym Lascannonem i Stormtalon z Skyhammer Missile Launcherem.   


A co przyprowadził Juby? Pięknie pomalowaną i skonwertowaną armię Chaosu. Potwornych wyznawców Nurgla. Całością dowodził Demoniczny Książę tzw. "Świnka" :-) z markiem Nurgla. wyposażony w Black Mace, i Nurgle wie w jakie jeszcze inne upgrady... podobno kosztował ponad 300 ptsów! :-) Do tego trzy Rhino wypchane po brzegi Chaos Space Marines z markiem Nurgla. Jeden squad z Plasmami i dwa z Meltagunami. Do tego dwa Maulerfiendsy (jeden przebrał się za mojego Trygona) i znienawidzony przeze mnie  Heldrake! Tylko tyle i aż tyle...


Wylosowaliśmy typ rozgrywki: PURGE THE ALIEN. Strefy rozstawienia: Dawn of War. Juby przegrał Roll-ofa, a ja chcąc mieć pierwszą turę wystawiłem się pierwszy. Jak widać na zdjęciu poniżej, na środku ustawiłem dwa Drednoughty, dwa Rhino z Tacticalami wyposażonymi w Plasmamy wewnątrz i Land Speedera Storma dla wsparcia. Po lewej Predator osłaniany przez Tactical squad z meltami i Capitan Sirius z Assault squadem, gotowi do kontrnatarcia.


Juby po mojej lewej ustawił dwa Maulerfiendsy i jedno Rhino z Chaos Marinsami.


A na środku, w zrujnowanym budynku czaił się Deamon Prince. Lekko z prawej dwa Rhino wypchane wyznawcami Chaosu gotowe do natarcia.


Juby chyba był zadowolony z początkowego ustawienia: :-)


Rzut Jubego na przejęcie inicjatywy nie powiódł się. I zaczęła się właściwa bitwa. Zaczęła się bardzo powoli. Poruszyłem większość armii na środek stołu. Drednoughty przodem, wspierane przez Rhino. Predator ustawił się do strzału w jeden z transporterów Chaosu po mojej prawej stronie tak aby zdublować ostrzał z multimelty Drednoughta. Assault squad ustawił się za budynkiem czekając w gotowości na ruchy Jubego. Faza ostrzału w związku z night fightem ogłoszonym przez Jubego dzięki jego Warlord Traitowi, zakończyła się kilkoma zdanymi przez Jubego cover save-ami.


W odpowiedzi Juby ostro ruszył do natarcia! Cała armia... Prawie cała armia gdyż kierowca Rhino po lewej przeliczył możliwości pojazdu, i wspinając się na dość strome wzniesienie, zerwał gąsienice! Nie zrażeni tym Chaos Marines wysiedli ze środka i pobiegli za pędzącymi Maulerfiendami. A będąc przy Maulerach... Damn! to naprawdę szybkie jednostki! Nie dość, że  poruszają się 12 cali na turę to jeszcze ignorują zasady dotyczące terenu, po którym się poruszają! Mówiąc szczerze nie doceniłem ich szybkości... ale o tym za chwilę.  


Po lewej Juby na pełnej prędkości zaparkował w ruinach na środku stołu!


Na ruinach powyżej Rhino wylądował Deamon Prince, otoczony całunem wyziewów i latających wszędzie much, zasłonięty przez ruiny był pewny, że nic mu nie grozi ze strony ostrzału lojalistów. I wracamy do mobilności Maulerfiendów. Juby wypatrzył, że jeden z Maulerów ma linie widzenia do jednego z moich (kiepsko ustawionych) Assault Marinsów i zadeklarował szarżę! Co było dla mnie całkowitym zaskoczeniem, gdyż byłem pewny, że moja jednostka jest bezpiecznie ukryta za ruinami i już szykowałem się do pozycjonowania jej w następnej turze! Juby nie dość, że szarżę zadeklarował to dzięki zasadzie Fleet (czy wspominałem już jak bardzo mobilne są te bestie?!?) udało mu się dopaść jednostkę mojego Warlorda. Na szczęście dzięki mojemu szczęściu Juby zabił jedynie pojedynczego Marinsa, tracąc przy tym jednego hull pointa. Starcie zakończyło się remisem.


Otrząsnąłem się z szoku po-szarżowego, i zacząłem myśleć intensywnie, próbując ratować sytuację. Na szczęście Imperial Fists dostali posiłki w postaci Stormtalona. Na starcie spozycjonowałem wszystko co miałem na lewej flance rozpaczliwie próbując zatrzymać drugiego Maulera. Do strzału ustawili się kolejno: Predator, Rhino z Meltagunami oraz Stormtalon. Liczyłem się z strzelaniem przez ruiny ale stwierdziłem, że cover save na 4+ nie jest wiele lepszy niż 5+ inv. save. Pod nawałą ognia demoniczna maszyna chaosu straciła dwa hull pointy. Do tego podesłałem Land Speedera ze squadem Scoutów, żeby wspomóc Captaina Siriusa w następnej turze.


Po prawej stronie było o wiele gorzej! Deamon Prince siedział spokojnie w ruinach, drwiąc z mojego ewentualnego ostrzału mając 2+ cover save dzięki zasadzie shrouded. Postanowiłem więc zaatakować Rhino Chaosu wszystkim co miałem. Posłałem oba Dreadnoughty do boju. Licząc, że zniszczę transporter ich ostrzałem, podesłałem oba Rhina z Plasmagunami, aby były gotowe ostrzelać wszystko co wybiegnie z wraku. Oczywiście efekt ostrzału był żaden. Udało mi się wbić pojedynczego glance hita. Na domiar złego żółty Drednought spalił swoją 5 calową szarżę rzucając całe trzy oczka na dwóch kościach!


Tu zdjęcie z innej perspektywy, żeby pokazać że tam za budynkiem czai się jeszcze jeden Drednought.
 

W turze Jubego moja sytuacja z ciężkiej stała się dramatyczna! Juby dostał posiłki w postaci Heldrakea. Na szczęście wszyscy Marines siedzieli jeszcze w swoich "METHAL BOXES" :-) Deamon Prince wyskoczył na środek pola walki, gotowy do szarży. Na dodatek wreszcie udało mu się rzucić moc "Iron Arma" z Biomancji, czyniąc siebie odpornym na ogień z Bolterów. Jednak tym razem szczęśce uśmiechnęło się do mnie i żaden z Rhino nie został zniszczony! Deamon Prince zniesmaczony postanowił rozprawić się za to z Dreadnoughtem w walce wręcz.    


Po lewej stronie również zrobiło się nieciekawie. Uszkodzona bestia spozycjonowała się do ataku. A dziesiątka Chaos Space Marines z uszkodzonego Rhina była coraz bliżej.  Faza walki wręcz nie przyniosła jednak rozstrzygnięcia. Juby miał szczęście bo Captain od początku walki nie mógł trafić więcej niż jednym atakiem, a ja miałem szczęście bo ten sam Captain notorycznie zdawał swoje 4+ inv. save! Patrząc na moje ostatnie rozgrywki stwierdzam, że 4+ inv jest lepszy niż 3+ :-) bo 4+ zdaję w 80% a 3+ nigdy mi nie wychodzi. :-P


Po prawej Deamon Prince szybko rozprawił się z Drednoughtem i ukrył za wrakiem.


Musiałem pozbyć się Demona jeżeli chciałem przeżyć kolejną turę! Więc rzuciłem na niego wszystko co miałem. Sytuację dodatkowo komplikował fakt, że Deamon Prince był odporny na ostrzał z bolterów w tej turze. Prawie się udało. Prawie...  


Za to po lewej stronie pojawiło się światełko na końcu tunelu. Captain wreszcie trafił Burning bladem i zniszczył piekielną maszynę, Scouci rzucili się na drugą i zniszczyli ją swoimi granatami przeciwpancernymi. Jednak to światełko na końcu tunelu okazało się nadjeżdżającym pociągiem, gdyż w turze Jubego zza ruin wyłoniła się piekielna dziesiątka i dwoma celnymi strzałami z meltagunów pozbyła się Captaina Siriusa i towarzyszącego mu Weteran Sergeanta Assault Marinsów. A z drugiej strony nadleciał Heldrake i spalił praktycznie cały squad Scoutów.
 

Z prawej strony, wściekły, ranny Deamon Prince rzucił się na lewitującego Stormtalona powodując wielką eksplozję.  Marines Chaosu z meltagunami skupili ogień na Drednoughcie, a ci wyposażeni w Plasmaguny próbowali otworzyć Rhino lojalistów. Przelatujący Heldrake zniszczył wierzę Predatora. Imperator raczył spojrzeć łaskawym okiem na swoich wojowników i powstrzymał Deamona przed rzuceniem po raz kolejny Iron Arma.
W ruch poszły Boltery. Salwa za salwą kierowały się w stronę Deamona w końcu jeden z pocisków przeszył jego czaszkę odsyłając go w niebyt. Taranowanie wykonane przez Predatora i salwa z meltagunów spowodowała eksplozję Rhina Chaosu.


Ocalały Scout, po stracie towarzyszy oszalał z wściekłości, i w pojedynkę rzucił się do walki wręcz z hordą Chaos Marines. Overwatch skrócił jego cierpienia. 


Koleje tury to mordercza walka na śmierć i życie w środku pola. Marines stracili cały ciężki sprzęt ale umiejętnie bronili się resztkami sił. Prawie udało im się zniszczyć cały squad Choaosu, zniszczyli kolejne Rhino. Jednak przewaga była już po stronie Chaosu. Heldrake raz za razem wypalał ocalałych Marinsów...






Walka była ostra i wyrównana do samego końca. Jednak po podliczeniu punktów zwycięstwa okazało się, że Juby wygrał dość znaczną różnicą.


Gratulacje dla zwycięzcy. Mam nadzieję, że kolejne rozgrywki będą równie wyrównane co ta.

Dziękuję wszystkim, którzy dotarli do końca tego dość przydługiego posta. Przypuszczam, że kolejne posty pojawią się dopiero w przyszłym tygodniu. Jak zwykle proszę o komentarze.

Pozdrawiam!   


wtorek, 25 listopada 2014

Long time ago in galaxy far far away...


Heyka! 


I’m on Fire! :-) W zeszły czwartek potyczka z Jubym w WH40k a w poniedziałek X-wing z Michorem. Do pełni szczęścia brakuje mi tylko zdjęć z potyczki. Ale poranne sesje rządzą się innymi prawami niż wieczorowe. I z powodu ograniczonego czasu,  odpuściliśmy sesję zdjęciową. Nie znaczy to wcale, że pominę też opis bitwy.  Bo działo się - oj działo…


A więc – zaczynamy! Pamiętajcie jedynie, że jest to moja pierwsza rozgrywka w X-winga na tak „duże” ptsy. Bo do tej pory odbyłem tylko kilka treningów z Hipolitem, o których mieliście już okazje przeczytać na tym blogu. Trening pierwszy Trening drugi 
Po stronie Rebelii wystawiłem dwie pary myśliwców. Pierwsza składała się z Wedga Antilesa – moim skromnym zdaniem najlepszego pilota X-winga – wyposażonego w „Taktykę Roju” i jednostkę „R2”. Wedgowi towarzyszył bezimienny, „Niedoświadczony Pilot” X-winga. Drugą parę stanowiły dwa Y-wingi z szwadronu „Złotych” wyposażone w „Działka Jonowe”.


Michor wystawił „Bounty Huntera” w Firesprayu z „Instynktem Weterana” i „Rakietami Szturmowymi” oraz rój Tie Fighterów. W roju znalazł się oczywiście „Howlrunner” z „Taktyką Roju”w towarzystwie dwóch „Pilotów z Akademii” oraz "Mauler Mithel".


Po rozstawianiu asteroidów, przeszliśmy do wystawiania statków. Na początek Michor ustawił swoich Pilotów z Akademii daleko po mojej lewej stronie. Ja wystawiłem parę Y-wingów na wprost Tie-ów Michora, a X-winga na środku stołu. Następnie Michor wystawił Firespreya na środku i uzupełnił formację Tie-ów o Howlrunnera i Mauler Mithela. Wedge Antiles jako najlepszy pilot na stole wystawił się ostatni. Zajął pozycję lidera w parze X-wingów. Pierwsza tura była bardzo ostrożna - wszystkie statki na minimalnej prędkości poruszyły się do przodu.  W drugiej turze myśliwce zaczęły przyspieszać. Tie Fightery lecąc cały czas w ciasnej formacji szykowały się do ataku. Y-wingi kontynuowały lot na wprost Tie fighterów. Firespray umiejętnie manewrując między asteroidami zajął środek pola. Jedynie Niedoświadczony Pilot X-winga zapracował na swoją nazwę ładując się prosto w asteroidę i tracąc jedną tarczę! Wedge z niesmakiem patrząc na wyczyny swojego skrzydłowego zajął pozycję do strzału i ostrzelał Firespraya pozbawiając go pierwszej osłony. Y-wingi nieskutecznie ostrzelały Tie na dalekim zasięgu. Następnie ostrzał rozpoczęły Tie. Raz po raz trafiając prowadzącego Y-winga. Y-wingi nie są znane ze swojej zwrotności, ale nadrabiają wytrzymałością, jednak ostrzał z trzech Tie-ów dodatkowo wspieranych umiejętnością Howlrunnera pozbawił Y-winga wszystkich osłon. W trzeciej turze postanowiłem przeprowadzić manewr pod kątem, którego napisałem całą rozpiskę. Y wingi zbliżyły się do roju Tie-ów, nie zważając na własne bezpieczeństwo, wycelowały swoje działka jonowe. „Stay on target” rzucił pilot prowadzący. X-wingi niczym drapieżne ptaki zajęły pozycję do ataku, czekając, aż zjonizowane statki padną ich łupem w następnej turze. Padły pierwsze strzały. I okazało się, że plan nie przebiegł dokładnie tak jak chciałem… Kombinacja ostrzału imiennych Tie-ów i Firespraya zredukowała prowadzącego Y-winga do kupki szybko rozpraszających się gazów! Pierwsza krew dla Michora. A i drugi Y-wing oberwał swoje - tracąc wszystkie osłony. Na szczęście ogniem zwrotnym „Złotemu” udało się trafić z działka jonowego kluczowego dla skuteczności formacji Tie-ów Howlrunnera. W międzyczasie Wedge wraz ze skrzydłowym pracowali w pocie czoła nad uszczupleniem zasobów hull pointów w formacji Tie-ów. Czwarta tura to kolosalny, kosmiczny karambol J Dosłownie wszystkie statki powpadały na siebie! Zaczęło się od tego że Michor próbował osłonić zjonizowanego Howlrunnera Pilotami Akademi. Wykonał nimi ciasny zwrot dokładnie na linii podejścia moich X- wingów. Nie przewidział tylko tego że Y-wing też musi tamtędy przelecieć! I tu zaczęły się kłopoty bo Y-wing wpadł na Tie-a zatrzymując się na drodze Firespraya, który wpadając na niego zablokował przelot Mauler Michela! W cały karambol wpakowały się jeszcze moje X wingi! Zaczęły padać strzały, jednak jedynie moje X-wingi były ustawione mniej więcej w kierunku celu, który chciały zniszczyć a piloci Tie-ów prowadzili nieskoordynowany ogień trafiając jedynie kilka osłon na X-wingach. Eksplozja wyznaczyła miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą był lider formacji Tie-ów – Howlrunner przestał istnieć. Kolejna tura to chaotyczne próby pilotów obu stron aby powrócić do formacji. Jednak na drodze Tie-Fighterów stanęły asteroidy. Piloci Akademii rozpaczliwie próbując uniknąć kolizji musieli się rozproszyć. Wedge wykonał ciasną pętlę, która ustawiła go w doskonałej pozycji do ostrzału przelatującego Firespraya. Niedoświadczony pilot X-wing nie miał tyle miejsca co jego doświadczony kolega i musiał ratować się ostrym skrętem w lewo. Y-wing chcąc pomścić zabitego kolegę również wykonał pętlę zawracając w kierunku walki.   Wspólny ostrzał obu pilotów Rebelii zniszczył Firespraya. Jednak w odpowiedzi pozostałe w walce Tie strąciły Y-winga. Kilka ostatnich tur to popis jednego aktora. Wedge łapał w celownik jednego Tie po drugim, strącając je zanim mogły odpowiedzieć ogniem. Niedoświadczony pilot próbując nadążyć za swoim liderem po raz kolejny wpakował się w asteroidy. I to byłby koniec. Na 5 statków Michora 4 padły łupem Wedga! Ten pilot naprawdę jest wart swoich - dość drogich - punktów. Ale nie na darmo jest to postać która jako jedyna przeżyła atak na obie Gwiazdy Śmierci!



Mam nadzieję, że się Wam podobało. Ze względu na dość ograniczony ostatnio czas, nie wiem kiedy wrzucę coś nowego. Proszę o cierpliwość i wyrozumiałość.

Pozdrawiam!  





czwartek, 20 listopada 2014

Heyka!



Ech parę dni nie było wpisu a jeździcie po mnie jak po burej suce! :-) No cóż proza życia mnie dopadła. I nagle na pisanie zabrakło czasu. A i nie mam bardzo o czym pisać. Bo aktywność hobbystyczną ograniczyłem ostatnio do minimum. I nie licząc zeszłotygodniowej potyczki z Jubym w WARHAMMERA 40 000!!! - tak nie przewidziało się Wam. Odkurzyliśmy modele do 40stki! Pomimo całego jadu jaki wylał się ostatnio na łamach tego bloga na Genialnego Wydawcę, to WH40k nadal pozostaje moją ulubioną gierką. Ale o tamtej rozgrywce później bo na dzisiaj mamy zaplanowany rewanż!

A dzisiaj Asteroidy! Ostatnio głośno było o lądowaniu "Rozetty" na komecie, co skłoniło mnie do popracowania nad swoją wersją asteroidów do X-winga.

"What are you doing? You're not actually going into an asteroid field?"
"They'd be crazy to follow us, wouldn't they?"
―Princess Leia Organa and Han Solo
No więc wziąłem się ostro do roboty. Zakupiłem "lavarocks" do grilla gazowego, plastikową przeźroczystą rurkę, zestaw magnesów neodymowych, wiertło do betonu o odpowiedniej średnicy. Do tego farba podkładowa w sprayu, dwie szare farbki, stary pędzelek do drybrush-u. Dwa wieczory pracy.
Et voila!



 "Our ships have sighted the Millennium Falcon, Lord. But it has entered an asteroid field and we can not risk... "
 [interupting] "Asteroids do not concern me, Admiral. I want that ship, not excuses.
"
 ―Admiral Piett and Darth Vader


Jak widać na poniższym zdjęciu, jako podstawek użyłem, kartonowe asteroidy z zestawu startowego. Nóżki - dzięki magnesom są odczepiane, co ułatwia transport. Najtrudniejszym etapem całej pracy było podłożenie kamieni czarną farbą w sprayu ze względu na naturalną fakturę "lawy". Cały czas zostawały placki niepomalowanego kamienia wewnątrz "kraterów". Po uporaniu się z tym problemem pozostało już tylko pomalować całość dwoma szarymi kolorami. Osadzić patyczki na kleju montażowym, dokleić magnesy przy urzyciu super glue i cieszyć się z końcowego efektu.  :-)




"Sir, the possibility of successfully navigating an asteroid field is approximately 3,720 to 1."
"Never tell me the odds." 

―C-3PO and Han Solo

A jak prezentują się na stole? Zobaczcie sami! Oczywiście zdjęcia tradycyjnie kiepskiej jakości zrobione komórką :-) ale negocjacje z żoną w sprawie kupna aparatu utknęły w martwym punkcie :-P Niestety nie miałem jeszcze okazji przetestować ich w praktyce. :-( Ale mam nadzieję nadrobić te zaległości w najbliższym czasie.





I to by było na tyle.
Pozdrawiam Was. Niech moc będzie z Wami :-)






piątek, 14 listopada 2014

Nowości do Warzone.

Heyka!



Parę nowości ze stajni PRODOS GAMES. Tym razem prawie wszystkim dostało się coś miłego. Jedynie chyba Mishima i Bractwo nie załapało się do tej fali nowości. Na początek Bauhaus. Oficer Artylerii i prezentowana już wcześniej artyleria:


Najbliższy mojemu sercu Capitol też załapał się na nowości i dostaje pieski wraz z trenerem:


Wszyscy zastanawiali się jak będzie wyglądało gniazdo CKM do łazika Huricane. No i mamy odpowiedź:


Cybertronik dostaje brakującą maszynę:


A Legion opisywanego przezemnie w ostatniej bitwie Pretoriańskiego Bechemota wraz z małym braciszkiem:


Jeżeli modele będą wyglądać podobnie jak rendery to Warzone utrzyma się w mojej czołówce pod względem atrakcyjności modeli.
Pozdrawiam.