Jesień... Cała przyroda zamiera, w przygotowaniach do zimy. I tak moje hobby także zamarło. Nie dzieje się praktycznie nic ciekawego. W zeszłym tygodniu co prawda udało się zagrać z Majkim w Warzona, ale wylosowana misja była tragiczna! Uwaga na ostatnią misję w tabelce (to chyba "free for all") - unikać za wszelką cenę!!! Właściwie cała potyczka zależy od kostek. Zero planowania, zero kombinowania. :-( Majki przygotował ciekawą, opartą na Pretoriańskich Łowcach rozpiskę, jednak ucierpiał od syndromu armii rezerwowych. Czyli rezerwy wchodziły nie dość, że późno w grze to jeszcze po jednej jednostce na turę! Co pozwoliło mi się skupić na eliminowaniu tego co było na stole przeważającymi siłami. Efekt był łatwy do przewidzenia. Jedyny pozytyw chyba to to, że mogłem posmakować potęgi Pretoriańskiego Goliata! Jest to jednostka, z którą zdecydowanie należy się liczyć. W pojedynkę, a właściwie w parze, bo spod pancerza wyskoczyła mu jakaś wstrętna kreatura, zniszczył ponad połowę mojej armii.
Na szczęście po tej trochę nieudanej potyczce udało znaleźć jeszcze chwilę na prezentację X-winga :-) Majki z początku sceptyczny dał się namówić na krótką rozgrywkę. Zagraliśmy misję 1 z podręcznika. Michał słusznie skupił się na wykonaniu misji, skutecznie ignorując moje próby zniszczenia jego statków. Skończyło się to anihilacją promu senatora i zwycięstwem Imperium. No cóż, akurat polityków to mi nie szkoda :-) Plenty more where they came from... A kilka dni po rozgrywce dostałem od Michała takie zdjęcie:
Wydaje mi się, że nasza mała grupa skutecznie zmniejszyła dostępność starterów na rynku! A żeby poprawić nasz wynik, zdecydowałem się zakupić drugi starter dla siebie samego. Starter jest naprawdę super korzystny jeżeli twoimi ulubionymi statkami Gwiezdnych Wojen są X-wing i TIE fighter. (zgadnijcie jakie są moje ulubione myśliwce) :-) Statki kupowane osobno kosztują około 45zł więc za trzy mamy już 135zł czyli przeciętny koszt startera, a dostajemy drugi zestaw kostek, znaczników, asteroidów, itd... I tu zaczął się problem. Bo musiałem pogrzebać dość dobrze w poszukiwaniu odpowiedniej ceny. :-) Przeglądając Alledrogo znalazłem jedną ofertę, która mnie bardzo zainteresowała. Starter za cenę trochę poniżej 90zł! No bajka - pomyślałem. Gdzie jest haczyk. Przeczytałem dokładnie opis i haczyk się znalazł - wersja niemiecka! Sprawa wymagała poważnego przemyślenia. Alternatywy to starter amerykański za 120zł lub polski za 146zł. Czyli można oszczędzić 30zł kosztem... właściwie czego? Modele, kostki , znaczniki są takie same. Instrukcja mnie nie interesuje, bo mam już polską wersję, a oryginalną amerykańską można ściągnąć ze strony producenta. Pozostają karty. Piloci imienni są limitowani więc i tak nie można ich wystawiać więcej niż jednego a po jednej karcie mam z polskiego zestawu startowego. Czyli jedyny problem to bezimienni piloci z akademii. Ale na tych kartach nie ma nic ciekawego do czytania! :-) Karty uszkodzeń też nie problem bo i tak korzysta się z pojedynczego zestawu. A karty upgradów mam też w wersji polskiej więc można korzystać z tamtych a jakbym chciał coś zdublować to mam z czego przeczytać ich zasady. KUPUJĘ. Po kilku dniach dostałem przesyłkę. Rzuciłem się na nią jak szczerbaty na suchary. Machając skalpelem jak szablą usunąłem opakowanie i folię. I razem z Cinkiem zaczęliśmy wyciskać znaczniki. Karty odłożyłem na bok - błeee po niemiecku :-) szybko złożyłem modele...................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................... AAAAAA!!! Nie ma!!! szukam po raz drugi! NIE MA!! Brakuje plastikowych łączników do wskaźników ruchu! :-( Cholerni Niemcy! Wiedziałem że będzie coś nie tak! Po pięciu minutach narzekania, pomyślałem - dobra stało się. Trzeba coś z tym zrobić a nie załamywać ręce. Siadłem na Internacie, w poszukiwaniu alternatywy. Nic ciekawego - dostępnego w Polsce nie znalazłem. Ale na jednym z forów zatlił się płomyczek nadziei. Otóż okazało się, że Fantasy Flight Game jest firmą naprawdę profesjonalną i dbającą o klienta. Po linku trafiłem na stronę "Damaged or Missing Components Service". Hmmm... Tego się nie spodziewałem. Przeczytałem regulamin. Przeczytałem po raz drugi. Oczom nie wierzę. Można zgłosić brakujące lub zniszczone (nie przez użytkowanie tylko uszkodzone fabrycznie) komponenty, a FFG wyśle Ci zastępcze. Tiiia do Polski mi przyślą. Ale co mi szkodzi - najwyżej mnie zignorują albo odpiszą żebym się pałował. Wysłałem zgłoszenie. Chwilę później dostałem automatyczną odpowiedź:
Thank you for contacting Fantasy Flight Games. The status of your request is detailed below. If you have any questions or believe you have received this email in error, please contact parts@fantasyflightgames.com for assistance.
Please include reference code P339570 in any communications regarding this request.
Current request status: In Process
Game Title: Star Wars: X-Wing
Component type: Plastic Pegs
Details: Hello I've just open one of your x-wing game, and unfortunately found that plastic pins for Maneuver Dials are missing. Both types for all three dials. My proof of purchase nr. is 1327JUL12
Status for this item: In Process
Ok autoreply wiosny nie czyni. Zobaczymy co będzie dalej. Na drugi dzień dostałem kolejną wiadomość:
This message was sent to you at the request of Fantasy Flight Games, to notify you that they have shipped a package to you. For details about your shipment or to track your package, please refer to the information below.
Shipment Details
Shipped To: | Dawid Kusior os. Na Stoku 20/7 Kraków 31-703 POLAND |
Mailing Date: | 10/31/2014 |
Est. Delivery: | N/A |
Service: | First Class International (R) |
Signature: | Not Required |
Tracking: | LJ667981505US |
For questions about this package, please contact Fantasy Flight Games or the U.S. Postal Service.
WOW!
Bo inaczej nie mogę tego określić. Z hura optymizmem poczekan jeszcze do otrzymania paczki, bo wygląda to za pięknie, żeby było prawdziwe. Ale to duża, amerykańska firma. A ile złego można o Amerykanach powiedzieć to ich "customer service" stoi na naprawdę wysokim poziomie, więc może...
Jak tylko dostanę przesyłkę, nie omieszkam poinformować Was moi drodzy co tak naprawdę wysłali. Na dzisiaj tyle. Planuje w najbliższym czasie poruszyć nowy wątek wielkiego nieobecnego na blogu - czyli stajni GW.
Pozdrawiam.
Jesli chodzi o masza rozgrywke z Kusym to zgodze sie ze ostatni scenarjusz to jest jakis dramat rozbil mi cala koncepcje armii a do tego jest totalnie losowy. Co do goljata to niejest on taki syraszny ( ok moj jako warlord byl troche dopakowany ale i tak Iron Lady trzymala sie naprade dzielnie pod tak silnym naporem). Co do X winga to przekonaly mnie fajne i co wazne pomalowane modele ( mam chwilowy zastoj z malowaniem - jakis taki brak weny a wyznaje zasade ze dopoki nie pomaluje tego co mam nie kupije nowych modeli i tutaj X Wing jest fajna alternetywa) a do tego prosta i szybka mechanika gry jest dodatkowa zaleta.
OdpowiedzUsuń