sobota, 4 marca 2017

Cierpienia niemłodego już Wertera

Heyka!

No! Czas najwyższy odpocząć trochę od Team Yankee. W ramach przerywnika, umówiłem się z Werterem na szybką rozgrywkę w Bolt Action.
Kilka postów temu zauważyłem, że ostatnio z Werterem graliśmy w 2015r. Wert wywołany do tablicy, zagoniony do kąta, postanowił się przełamać i w ramach przystosowywania się do nowych zasad Bolt Action, (edycja II) zaproponował rozgrywkę na 500 ptsów.
A i jeszcze mała anegdotka. Kilka dni po publikacji TEGO artykułu. Dzwoni do mnie Werter. I mówi „To skandal! Żądam usunięcia mojego wizerunku z inernetów!”. Kurde! O co może chodzić? - pomyślałem. Ale posłusznie mówię: OK już siadam do kompa i usuwam. Werter na to – „Spokojnie żartowałem tylko, a wkręcam cię, bo odezwał się do mnie współpracownik z zapytaniem czy to Ja jestem na tym zdjęciu”. Ha! –odpowiedziałem - Czyli znaleźliśmy jedną z tych dwóch osób, które czytają mojego bloga spoza Ekipy!  Pozdrawiam serdecznie załogę INTERIA.PL :-)


 Bolt Action? Dwa razy nie trzeba mi powtarzać! Ale zaraz, zaraz! Niedoświadczony przeciwnik… Rosjanie… 500 punktów… Tiaa. Ci co grają w Bolta, widzą już pierwszy problem. Otóż jedną z zasad specjalnych Rosjan jest to, że dostają darmowy oddział niedoświadczonej piechoty! Dostają taki sam oddział niezależnie od ilości punktów, na którą umówiłeś się z przeciwnikiem. Co jest trochę głupie moim zdaniem, bo w bitwie na 500 punktów taki oddział daje kolosalną przewagę, a ten sam oddział w bitwie na 2000 przejdzie niezauważony. Ale tak napisano zasady. Wiec postanowiłem zrezygnować z tego przywileju i za 12 niedoświadczonych poborowych zapłaciłem z własnej puli punkcików. Żeby utrzymać ich w ryzach zainwestowałem w First Lieutenanta. Do tego dwa oddziały LMG - po dwa karabiny maszynowe w każdym. Oraz MMG z gun shieldem. Wszystko, poza parszywą dwunastka niedoświadczonych konskryptów, w opcji Regular.


 Za to Werter, postanowił wykorzystać swoje zdolności armijne do maksimum. Więc wystawił aż dwa MMG. Do tego Second Lieutenanta (ci ludzie dowodzą się sami), dwa oddziały Heer grenadierów z jednym LMG, dwoma STG44 i jednym MP40 w każdym. Do tego mniejszy oddział grenadierów z dwoma STG44 i jednym MP40. Wszystko regularne wojsko. 


I nagle okazało się, że wcale nie mam przewagi liczebnej, której się spodziewałem. Na dodatek Werter ma więcej kostek ode mnie. I do tego jego ludzie są lepiej wyposażeni! No coś tu poszło zdecydowanie nie tak. Czyli jednak ta bitwa to nie będzie spacerek po parku. Zobaczymy co przyniesie scenariusz, który wylosujemy. Padło na „ENVELOPE” i ja będę obrońcą. Czyli przeciwnik ma przewagę liczebną, przewagę w kostkach, przewagę w wyposażeniu i PRZYGOTOWANIE ARTYLERYJSKIE?!? Muszę dobrze wykorzystać przewagę pozycji na stole, bo inaczej to będzie krótka gra.  


 Moim głównym zadaniem będzie powstrzymanie przedzierających się oddziałów niemieckich. Co będzie bardzo trudne, zważywszy na ilość posiadanych przeze mnie oddziałów i wielkość stołu. No cóż. Muszę wystawić się na środku, i po pierwszej turze, ruszyć ostro w kierunku, na który będzie nacierał Werter. Większy oddział piechoty będzie miał za zadanie zająć i utrzymać ruiny w pobliżu skrzyżowania. To dość kluczowa pozycja z dwóch powodów. Zapewni mi doskonałą osłonę dla moich oddziałów, ale również świetne pole ostrzału, jeżeli uda się wprowadzić dwa LMG na piętro. Mniejszy oddział piechoty musi zająć pozycje za murkiem, przy drodze przecinającej pole bitwy na pół. Jeżeli nie uda się zająć tych dwóch pozycji to o zwycięstwie mogę jedynie pomarzyć. Poborowych wystawię lekko z tyłu za lasem, żeby mogli wesprzeć w potrzebie najbardziej zagrożoną flankę. Podobnie MMG. Dowódca stacjonuje w lesie, czujnym okiem spoglądając w kierunku niedoświadczonych piechociarzy. Jestem chyba gotowy. 

 
Zaczęło się! Ostrzał artyleryjski spada na moje pozycje. Pierwszy rzut – jedynka - bez efektu. I dla odmiany szóstka pada w drugim rzucie. MMG zostaje trafione! Strzelec i ładowniczy padli na ziemię i uniknęli obrażeń jednak amunicyjny został złapany poza swoim okopem i ciężko ranny oddalił się na tyły. Mam nadzieje że wystarczy amunicji do odparcia Niemców ;-) Pozostałe oddziały obrywają po jednym, dwa pin markery. W sumie niezły rezultat… Dla Wertera. 


Tura pierwsza.
Ruszamy do boju. Ruszamy ale nie wszyscy… Konskrypci przygwożdżeni ogniem artyleryjskim odmówili współpracy w pierwszej turze. Co gorsza dowódca również nie ogarnął się po ostrzale. I to tyle jeżeli chodzi o szybkie zajęcie pozycji.

 Na szczęście na regularną piechotę rosyjską zawsze można liczyć. Oba oddziały wykonały dokładnie to czego od nich oczekiwałem. Obsługa MMG, pomimo szoku związanego z ostrzałem, zebrała się do ataku i zajęła bardzo dobrą pozycje na skrzyżowaniu za osłoną murka. 

 
W międzyczasie Niemcy również nie próżnowali. Dwa oddziały piechoty biegiem zajęły pozycje za wzniesieniem w środku pola. Niemieckie MMG również zajmowały pozycje. Jeden w centrum a drugi na mojej lewej flance.


Dowódca nadzorował postępy swoich ludzi. A na prawą flankę wysłany został drugi dziesięcioosobowy  odział grenadierów. 


Tura druga.
Niemcy zaczęli bardzo agresywnie. MMG, ze środka stołu, zajął bardzo ryzykowną pozycję na wprost mojego KMa. A grenadierzy z lewej flanki z pełną prędkością dopadli do żywopłotu. Prawa flanka równie szybko skróciła dystans do moich oddziałów i ukryła się za kamiennym murkiem. Jeżeli moja piechota nie ruszy się znowu, to będę miał straszne kłopoty!

 
 Na szczęście tym razem dowódca przekonał zarówno siebie jak i konskryptów, że trzeba się ruszyć. Za to obsługa mojego MMG zauważyła rozkładający się niemiecki MG42, zbyt blisko ich pozycji i stwierdziła, żebym sam sobie strzelał do Niemców, a oni posiedzą chwilę za murkiem. Zdrajcy! Komisarz musi naprostować ich po powrocie do koszar. Najlepszym lekarstwem na tchórzostwo jest 10 gram ołowiu aplikowane bezpośrednio do mózgu!

 
 Honor Sowieckiej armii musieli ratować zwykli piechociarze. I to w jakim stylu! Oddział w ruinie dojrzał lukę w żywopłocie i zająwszy pozycję na piętrze bezlitosnym ogniem zlikwidował gniazdo niemieckiego MMG. Od ostrzału zginęło dwóch Niemców, trzeci stwierdził, że sam siedzieć nie będzie i pierwsza krew była moja. Wyrównałem ilość kości rozkazów w puli. Drugi oddział piechoty ostrzelał mniejszy z oddziałów grenadierów. I poszło im równie skutecznie. Jednak tym razem ostatni ocalały członek oddziału postanowił pomścić swoich towarzyszy i pozostał na placu boju.
 
Tura trzecia.
Prawa flanka rozpoczęła turę trzecią. Rozochoceni Rosjanie, podbudowani zniszczeniem niemieckiego MMG w poprzedniej turze, skierowali swoją uwagę na Grenadierów czających się po drugiej stronie drogi. LMG przemieściły się do drugiego okna na piętrze i otworzyły ogień. Niemcy, widząc jak skuteczny potrafi być ostrzał z sowieckich DP, padli płasko na ziemię. 


Cała akcja rozegrała się na lewej flance.  Inicjatywa była całkowicie po stronie Niemców. Gdy tylko pojawiła się szara kostka. Werter aktywował porucznika, który zaczął wydawać rozkazy. Najpierw oddział grenadierów pokonał żywopłot, dopadł do murku i otworzył ogień do mojej piechoty. Wydałem rozkaz: NA ZIEMIĘ! I tylko dzięki temu moi chłopcy pozostali tam gdzie byli. Siła ognia była przytłaczająca. Jednak dzięki dobrej pozycji uniknąłem większych strat. Następnie mojemu biednemu oddziałowi poprawił MG42. Jego ostrzał również był nieskuteczny. Gdy MMG skończył strzelać, dowódca zajął pozycję za żywopłotem. Samotny wojownik również wziął udział w akcji i dołożył swojego pina do pokaźnej już puli. 


Mój MMG milczał nadal. Komisarz musi naprawdę POWAŻNIE porozmawiać z obsługą! Poborowi wybiegli zza stodoły i zajęli pozycję za wzgórzem. Dowódca popędzał ich swoim megafonem, wykrzykując patriotyczne hasła.


Tura czwarta.
Sytuacja była napięta. Wszyscy czekali jaka kostka pojawi się jako pierwsza. To miał być rozstrzygający o losach potyczki moment. Niestety dla mnie, kostka była szara...
Oddział grenadierów przeskoczył płot i skrócił dystans do moich dzielnych piechurów. Tym razem nic nie mogło ich ocalić. Jeden po drugim padali pod huraganowym ogniem Niemców. Na szczęście, wizja komisarza czekającego na tyłach, zmusiła ocalałych żołnierzy do pozostania na placu boju. MG 42 nie miał nikogo w linii ognia więc przemieścił się dalej w kierunku moich strefy rozstawienia. Samotny wojownik bez strachu, po raz kolejny skrócił dystans i bezlitośnie strzelał ze swojego STG44. I nawet ostrzał mojego MMG, który nagle się obudził, nie potrafił go zatrzymać.
Na pomoc pospieszyli poborowi. Dzielnie wbiegli pomiędzy walczących, zasłaniając bardziej wartościowych żołnierzy własnym ciałem, otworzyli ogień. Z przystawienia ciężko było nie trafić. I kilku Niemców padło martwych. Swoje trzy grosze... a właściwie trzy trupy, dorzucił  mój dowódca. 


Na prawej flance, Niemcy także zdobyli inicjatywę. Poprawili swoją pozycję i rozpoczęli morderczą wymianę ognia z moimi ludźmi. Jednak żadna ze stron nie mogła zdobyć znaczącej przewagi. Prawa flanka zanotowała PAT. Losy bitwy rozstrzygną się z lewej strony.  



Tura piąta.
Przejąłem inicjatywę. Po raz kolejny ostrzelałem poborowymi  grenadierów. Jednak to nie wystarczyło, żeby ich zniszczyć. Ocalała dwójka ruszyła w kierunku moich linii. Odsłaniając piękny widok dla MG42. Dwunastu niedoświadczonych żołnierzy na otwartym polu.


Nie wiem jakim cudem ale od ostrzału zginął tylko jeden żołnierz. Co rozwścieczyło pozostałych, bo po teście na zasadzie Green awansowali do rangi regular! Nie na wiele im to pomogło, gdyż ilość pinów jakie zebrali podczas tej tury, skutecznie przycisnął ich ogniem do ziemi. Ostatnia nadzieja w dowódcy. Jeżeli z jego pomocą uda się poderwać żołnierzy do ostatniego wysiłku miałem jeszcze szansę...


Tura szósta.
I znów inicjatywa po stronie Niemców. Gdybym to ja, w tym momencie, wyciągnął czerwoną kostkę, mogło by być po wszystkim. A tak musiałem patrzyć jak Werter wygrywa partię. Pozostałości oddziału grenadierów przemieściły się do mojej strefy rozstawienia. Po drodze zabijając moją ostatnią deskę ratunku. Rosyjski Comander pożegnał się z życiem. Niemiecki dowódca i samotny wojownik bezlitośnie pinowali moje oddziały. I właściwie nic więcej nie mogłem już zrobić.


Wert wygrał na punkty, jednak różnica pomiędzy wynikami była mniejsza niż dwa oczka, czyli według zasad misji osiągnęliśmy remis.
To był świetny wieczór. Cieszę się, że udało się wreszcie wyciągnąć Werta do grania. I mam nadzieję, że w najbliższym czasie skończy swoje tereny do Frostgrave-a i będziemy mogli zagrać u niego. I oczywiście wrzucić raporcik na bloga. Prawda Werciu?
A! I tym razem nie zapomnę już aparatu, bo te zdjęcia z komórki pozostawiają jednak wiele do życzenia...
Tyle na dzisiaj. Zapraszam do komentowania. Następny wpis poświęcę przygotowaniom do bitwy z Majkim. EPIC 40K wraca po raz kolejny!

Pozdrawiam.