środa, 27 sierpnia 2014

Pomysłowy dobromił



Witam wszystkich!
Obiecałem w środę nowy text a nie tylko wznowienie starych myśli. A że obietnic staram się dotrzymywać - oto nowe wypociny. 
W związku z zajawką „Bolt Action” i sobotnią rozmową z Wertem na ten temat – kilka przemyśleń dotyczących naszych terenów.
Otóż jak wyglądają nasze tereny wszyscy wiecie. Albo widzicie na zdjęciach w poprzednim poście :)

Do naszych rozgrywek są więcej niż poprawne, jednak Werter podsunął mi koncepcję, która kwitnie w mojej głowie już od paru dni. Chciałbym pobawić się i przeskoczyć poziom wyżej. Po głowie chodzą mi dedykowane tereny do Warzona oraz bardziej ambitny projekt właśnie do Bolt Action. Inna sprawa to urozmaicenie. Od paru lat gramy właściwie na tych samych terenach a każda odmiana od monotonii wpłynęłaby (moim zdaniem) pozytywnie. 
So without further ado:

Projekt nr 1 – Jungle teren do Warzona. Jako że Warzon uruchomił Waszą wyobraźnię i o dziwo portfele! Chciałbym coś zaproponować. Warzone to dla mnie trzy może cztery typy terenów. Miejski korporacyjny – tutaj mamy dużo budynków, co prawda są do WH40k ale myślę że są wystarczające. Pustynia Marsa – na razie brak pomysłów ale jeszcze do przemyślenia. Wert coś myślał o pustyniach do Gorkimorki , ale utknęło to w martwym punkcie…Tunele Merkurego – tutaj sprawa podobna jak z wnętrzami statków kosmicznych. Projekt dopiero do otwarcia. Graliśmy z Jubym jedną rozgrywkę w WH40K wewnątrz statku kosmicznego i zabawa była przednia! Myślę więc że podobnie będzie z tunelami w Warzonie. Pomysły na konstrukcję te same, kwestia innego wykończenia konstrukcji tunelu.
 I na koniec clou tego projektu - Jungle na Wenus. W sumie najszybszy do wykonania i wymagający najmniej pracy dodatkowej. Posiedziałem trochę na alledrogo i powybierałem potencjalnych kandydatów do zakupu w kategorii rośliny akwariowe. Posiedziałem trochę w Internecie i wyszukałem kilka ciekawych pomysłów jak te roślinki połączyć w jedną całość żeby wyglądało to ciekawie. Jedyne czego brakuje to $$$. :-) Jeżeli ktoś z Was moi mili (i odnoszę się tu raczej do Ekipy bo wątpię żeby ktoś obcy zechciał nam coś zafundować) chciałby zagrać sobie w odmienionym zielonym terenie to wystarczy przelać odrobinę „zielonych” a ja zajmę się resztą. Czekam na deklaracje pozytywne jak i negatywne.  

  
Projekt nr 2 – Hot wire cutter – prościutki projekcik, jednak konieczny do pozostałych dwóch projektów – właściwie wszystko co potrzebne już mam. Brakuje mi tylko struny gitarowej. Na urlopie może zrobię mały „how to make hot wire cutter” :-)



Projekt nr 3 – Normandy hedgerows - Bolt Action chciałbym potraktować specjalnie. Po rozmowie z Werterem i Miśkiem w sobotę doszliśmy do podobnych wniosków. Otóż zależy nam nie tyle na zagraniu w ten system jako jeden z wielu ale na ZAGRANIU. Czyli jedna gra na pół roku a reszta poświęcona na przygotowania. Zresztą Werter na razie cały czas poświęca na przygotowania ;-p Ale wracając do tematu – i tu chciałbym otworzyć dyskusję (dla osób zainteresowanych bolt action) jak widzicie tereny do tego systemu. Bo ja wizje mam trzy:
1 najprostsza to przygotowanie całkiem nowego zestawu terenów ale podobnego jak mamy obecnie – czyli osobne klocki z których składamy całe pole bitwy ale dopasowane do II WW.
2. Zestaw modułowy  1’x1’ z ukształtowaniem terenu i pewnymi stałymi punktami. Bardziej ambitne ale dalej wykonalne. 
3. To totalna abstrakcja :-) dedykowany stół do II WW. Ale o tym w następnym projekcie.

Tak widzę wersję 2
 
A tak wersję 3

Projekt nr 4 – Omacha beach! Najbardziej ambitny z projektów. Dedykowany stół do rozegrania lądowania w Normandii. Założenia projektu – pełny stół 4x4 przedstawiający podejście z plaży na brzeg. Bez odwzorowania rzeczywistego terenu a jedynie wizja a’la „Saving private Ryan” czy pierwsza misja z „Company of Heroes”. Na dzień dzisiejszy wydaje mi się że projekt jest zbyt ambitny! Ale pewne kroki chciałbym tu jednak podjąć – w razie czego do śmietnika z piwniczki jest niedaleko...

Czekam na dyskusję...

Pozdrawiam.



   
  

Pierwsza Gra!!!

Ok

Na początek pierwsze wrażenia z gry:

Po pierwsze nieogar straszny był :) Zapomnieliśmy (właściwie to ja zapomniałem - bo ja się zobowiązałem przeczytać zasady) o połowie albo więcej zasad :)
Mimo to przynajmniej mnie grało się zajebiście! Podstawowe zasady są bardzo proste i łatwe do ogarnięcia, jednak mnogość zasad specjalnych przyprawia o zawrót głowy!
No i trzeba się przestawić z myślenia 40K na Warzonowe bo notorycznie nam się zdarzało przestawiać cały oddział jednocześnie, i jakoś tak wychodziło że cały squad strzelał w ten sam cel. :)
Nie wiem czy było to zamierzone czy przyzwyczajenie biorą górę. :) Kolejna sprawa to bohaterowie - na szczęście non herkules kontra plures! Wielki Bob pomimo osłony lekkiej piechoty (bohaterowie mogą przekazywać woundy na modele w 2') poległ od zaledwie jednej tury ostrzału opancerzonych saszerów. Attyli też się oberwało w drugiej turze! Więc inwestowanie w pojedyncze modele trochę mija się z celem...
Karty - na początek troche za dużo było tych zasad do kart i ani ja ani Juby nie wykorzystaliśmy pełnego potencjału, jednak czuje że karty będą takim języczkiem u wagi przy warzeniu (hehe WARZONE - WARZENIE)  kto wygrał bitwę!
Juby co prawda narzekał strasznie na "Jednostkę, która ustawiła całą grę" czyli na sharki capitolu ale... i tu trochę się będę bronił :)
Po pierwsze kwestia szczęścia. Wiem głupio to brzmi ale Juby chyba ostatnio ma na pieńku z bogami kostek. Ostatnio podczas gry w 40K w jednej turze stracił Abadona i Warsmitcha dzięki zajebistym (dla mnie - nie dla niego) rzutom. I wczoraj było podobnie. Kiedy mnie prawie wszystko wychodziło, Juby notorycznie albo nie trafiał albo strzelał w różne lokacje.
Po bitwie jeden z sharków wyglądał jak sito - miał wbitą ranę na wszystkich lokacjach - jednak dotrwał do końca. Natomiast ja prawie wszystkie strzały, które oddałem w Attilę weszły w jedną lokację. Po drugie taktyka - bez obrazy Juby ale w pierwszej akcji gry Attila wyszła na sam środek pola bez żadnej osłony! a potem zdziwko bo cała armia strzelała w Attilę i ta wymiękła (dużo szczęścia przy tym było dodatkowo). Natomiast sharki pilnowały osłony, ustawiłem oddział tak aby zadać maxymalne straty a Juby grając po raz pierwszy - nie wiem czy czytał zasady - nie wykorzystał wszystkich możliwości jakie dała mu gra (więcej w raporcie poniżej).




 




Battle report techniczny:

Siły Capitolu:

Wielki Bob Watts (Warlord tactics +1do RS dla troopsów i specjali)
Oddział lekkiej piechoty
Oddział lekkiej piechoty
Oddział Ciężkiej piechoty
2 Sharki

Cybertronic

Bochater Opancerzonych Szaserów (z dodatku Heroes of solar system)
Szaserzy (wyrzutnia rakiet,)
Saszerzy (nie wiem czy coś mieli bo polegli nie oddając ani jednego strzału)
Opancerzeni Saszerzy
Exterminator Attilla MKI (Steel skin +1 do Armoura, cośtam co zwiększało siłę broni o 1)

Misja - Resource Raid - trzy objectiwy na środku stołu - trzeba dwa wynieść do swojej strefy rozstawienia.
Dodatkowo każdy z nas miał tajne zadanie. Ja musiałem znaleźć i zeskanować jeden z objectivów, a Juby miał pokazać klasę warlordem - przeżyć, zadać dwie rany i być najbliżej jednostek wroga w ostatniej turze.
Wystawienie - battleline - strefa wystawienia 6' od własnej krawędzi stołu. Juby wygrał rzut na inicjatywę jednak oddał ją mnie, więc wystawiłem się pierwszy.

Tu mała uwaga - wszystkie kierunki będę opisywał z mojego punktu widzenia na bitwę.
Ciężka piechota wystawiła się za osłoną z mojej lewej strony. Dwa oddziały lekkiej z Wielkim Bobem na środku i sharki przyczajone za budynkiem z prawej.
Juby wystawił Attilę i Opancerzonych Saszerów na środku. Po obu stronach, po jednym oddziale Saszerów. I tu mam kłopot bo nie wiem :) gdzie był warlord ale wyskoczył z lewej więc wnioskuję że za budynkiem między Attilą a Szaszerami. 





Pierwsza tura.

Na początek zagrałem kartę strategic, dzięki której w następnej turze wygrywałem automatycznie inicjatywę. Następnie aktywowałem Ciężką Piechotę i zagrałem kartę ekwipunku, która dawała im zasadę Stalk (przeciwnik strzelający z powyżej 12 cali musi przed strzałem zdać RS albo wybrać inny cel).  Ciężka piechota pobiegła do przodu pod osłoną budynku. Zachciało mi się wspiąć na piętro ale po przeczytaniu zasad wspinaczki stwierdziłem że parter jest jednak wystarczająco dobrym rozwiązaniem a wspinaczkę zostawię tym maniakom z oddziałów specjalnych. :-)
Juby aktywował Attilę i wyszedł na środek stołu, otwożył ogień i zastrzelił Jednego z lekkich piechociarzy.
Następnym oddziałem był Wielki BoB. Mając pod ręką dwa oddziały piechoty postanowiłem przykozaczyć - skróciłem zasięg, zagrałem kartę zwiększającą RoF broni o 2 a zmniejszającą RS o 2 (i tu wyszedł nieogar w zasadach bo można to było zrobić jeszcze lepiej! tzn. dopalić kartę żeby zwiększyć Rof o jeszcze jeden punkcik, dopalić drugą kartę i zwiększyć liczbę akcji o jeden a następnie wykonać akcję Rapid Fire zwiększająć Rof jeszcze o jeden!miałbym wtedy 8 strzałów na RS 14). Pomimo ostrego strzelania Attila dostała tylko jedną ranę w korpus!
Saszeży po lewej zajęli budynek a jeden z nich - z LKM strzelił do Ciężkiej piechoty jednak bez efektu.
Lekka piechota postanowiła osłonić Wielkiego Boba i zbliżyła się na 2' do warlorda. Jedynym modelem do którego mogli strzelać była Attila i bez przekonania oddałem kila strzałów. Jeden z nich był krytycznym sukcesem. Zadałem ranę (oczywiście w korpus:) ) I tu pojawił się problem - czy Attila może się leczyć po ataku z krytycznym sukcesem (zadam to pytanie na forum)
Juby aktywował Opancerzonych Szaserów (kurde ta jednostka jest zajebiście mobilna! Blink jest niesamowity!) i zajął pozycję na środku stołu za górą.
Aktywowałem Sharki i zająłem pozycję z drugiej strony góry na środku stołu.
Juby korzystając z osłony góry na środku pobiegł Szaserami z prawej w kierunku objectiva.
Ja zrobiłem to samo z lekką piechotą z prawej.





Druga tura.

Jako że zagrałem kartę, która dawała mi inicjatywę, nie było rzutu.
Aktywowałem Wielkiego Boba. Poczułem krew? olej? Attyli i postanowiłem ją dobić! Zbliżyłem się  (nie wiem po co) i wystrzeliłem pełną serię. Oczywiście jedyna rana jaka weszła trafiła w korpus :) i Attila padła.
Juby wykorzystał, że Bob poszedł do przodu i Blinknął Szaserów w zasięg ostrzału - jeden po drugim zasypywali Boba ogniem ze swoich pistoletów maszynowych. Jako że ruszyłem boba do przodu, zamiast 4 lekkich piechociarzy miał do osłony tylko dwóch i jednego z ciężkiej ale nawet to nie wystarczyło i Wielki Bob padł!
Ciężka piechota chcąc pomścić Boba ostrzelała Opancerzonych Saszerów zabijając dwóch, oraz jednego Saszera z LKM, który próbował strzelać do nich w poprzedniej turze.
Juby aktywował warlorda. Wyskoczył na pozycję i skosił ciężkiego piechociarza, który strzelał do Saszera .
W tym momencie pozostały mi już tylko dwie karty zasobów (straciłem warlorda i jednego squad lidera).
Jednak o Losach bitwy zadecydowała jednostka, która jeszcze nic w bitwie nie zrobiła. Chciałem aktywować rekiny na końcu tury, żeby Juby nie miał już czym do nich strzelać, jednak zdałem sobie sprawę, że nie będę mógł ich wtedy aktywować jako pierwszych w następnej turze, więc na koniec zostawiłem oddział lekkiej piechoty (tu wyszło że takie gówniane oddziały bardzo się przydają w czasie bitwy do zadań taktycznych! niech się inni biją ale to lekka piechota wykonała dla mnie misję!). Rekinki, jako że Opancerzeni Saszerzy już się ruszali a za górką był pełny oddział Saszerów jeszcze nie aktywowany w tej turze, wyleciały na pozycję do strzału i co tu dużo pisać skosiły cały oddział! Niesamowita siła ognia!
Jubemu pozostał tylko oddział Szaszerów po lewej w budynku. W zasięgu mieli tylko dwóch pozostałych po osłanianiu Boba lekkich piechociarzy. Więc rozprawili się z nimi szybko.
Pozostał mi już tylko oddział lekkiej piechoty. Chłopaki pobiegli na pozycję do zajęcia pierwszego objectivu.




Tura Trzecia.

Wygrałem rzut na inicjatywę. Aktywowałem rekinki, z zamiarem wykończenia Opancerzonych Saszerów. Jednak Juby zagral kartę zwiększającą pancerz Op. Saszerów i udało mi się zabić jedynie sierżanta.
W odpowiedzi Juby aktywował Op. Saszerów i spalając po jednej karcie ostrzelał rekinki ze wszystkiego co miał w squadzie. Efekt był mizerny - jeden z rekinów zarobił jedną ranę.
Ciężka piechota Capitolu była następna - ostrzelała Op. Saszerów zabijając jednego.
Warlord Jubego Zblinkował na środek pola i zrobił sito z drugiego sharka wbijając mu 3 rany - każdą w inną lokację!!!
Lekka piechota zabiła ostatniego Op. Saszera i wzięła się za wykonywanie misji. Jeden z piechociarzy podniósł objective a sierżant zidentyfikował że to ten poszukiwany z secondary mision i zaczął go skanować.
Szaserzy okupujący budynek po lewej wreszcie wprowadzili wyrzutnie rakiet na pozycję. Jednak strzał chybił celu.



Tura czwarta.

I znowu moja inicjatywa.
Rekinki zmieniają pozycję. I oddają pełną salwę do warlorda. Bochater cybertroniku nie wytrzymuje takiego ostrzału i pada.
Juby oddaje jeszcze salwę do rekinów z ostatniego oddziału na stole. Jednak wyrzutnia rakiet nie trafia a reszta Saszerów wbija jedną rane sharkowi oczywiście w ostatnią nieuszkodzoną lokację!!!
Po tym ostrzale Juby stwierdził że poddaje bitwę a Sharki są OP! :)



Jeżeli coś pokręciłem to z góry przepraszam a Jubego proszę o poprawną wersję.

Komentarze jak zwykle mile widziane.

Pozdrawiam wszystkich.

Wstęp fabularny do pierwszej gry w Warzone




Łopaty wirnika łomotały nad głową Ricka. Wnętrze śmigłowca pogrążone było w mroku. Jedyne oświetlenie pochodziło z kabiny pilotów. Zielonkawe światła przyrządów nadawały wnętrzu kabiny niesamowity wygląd. Pod nimi przesuwał się niegościnny pustynny krajobraz północnych wyżyn marsa. Nieopodal w ciemnościach wisiała pozornie zawieszona nieruchomo w powietrzu sylwetka drugiej maszyny typu UH-64. W śmigłowcu oprócz Ricka znajdowała się drużyna Alfa - lekkiej piechoty Capitolu.  
- Sprawdzić sprzęt! Dwie minuty! – słowa sierżanta słyszane w interkomie sprawiły że Rickowi zaczęły trząść się ręce. Prosto ze szkolenia trafił do śmigłowca lecącego na jakąś tajną misję i to jeszcze na wrogie terytorium opanowane przez jednostki Cybertronicu. Nagle w tyle kabiny rozbłysło światło zapalniczki. Z ciemności wyłoniła się głowa wielkiego murzyna odpalającego cygaro. Rick wcześniej nie zauważył nikogo we wnętrzu śmigłowca, ale ładowali się w wielkim pośpiechu i w całkowitych ciemnościach.
– Spokojnie chłopie to jak spacerek w parku. Rick oniemiał z wrażenia. Wielki Bob Watts odezwał się do niego!  Z przejęcia zabrakło mu słów. Wielki Bob uśmiechnął się tylko, odwrócił się i otworzył przedział ładunkowy śmigłowca. Z wnętrza wyciągnął największy karabin maszynowy jaki Rick widział w swoim życiu. Wyglądał jak działko gatlinga montowane pod śmigłowcem. Bob odłożył broń i sięgnął do wnętrza po raz drugi. Wyciągnął bliźniaczą kopię pierwszego karabinu! Co on chce wyposażyć całą kompanię piechoty w te karabiny!? – pomyślał Rick.
- Podejdź no chłopie pomożesz mi. Olbrzym zaczął montować karabin do uprzęży przyczepionej do swoich przedramion. Oniemiały Rick zbliżył się.
- Co mam robić? Zapytał.
- Z tyłu w plecaku są dwie taśmy nabojowe chłopie. Załaduj po jednej do każdego działka.
Rick nie wierzył własnym oczom. Słyszał co prawda opowieści o Wielkim Bobie Wattsie ale myślał że to tylko opowieści. Że ministerstwo propagandy stworzyło wizerunek wielkiego bohatera Capitolu rażącego wrogów korporacji dwoma działkami gatlinga jako symbol dla mas. Teraz jednak na własne oczy miał się przekonać że w tym obrazie nie było żadnej przesady...  


Zimne powietrze marsjańskiej nocy skraplało się na wymienniku ciepła aparatury pomiarowej. Saszerzy Cybertroniku kończyli montować skaner perymetru obronnego placówki wywiadowczej gdy na ekranie pojawiły się dwa czerwone punkty. Rzędy cyfr przesunęły się w polu widzenia Saszerów gdy zaczęły spływać rozkazy z bazy centralnej. Cyborgi znieruchomiały na sekundę, przyjmując i potwierdzając rozkazy. Następnie bez słowa, prawie machinalnie rozeszli się, każdy wykonując powierzone mu zadanie. Dwóch Saszerów zajęło się maskowaniem aparatury szpiegowskiej, jeden zajął pozycję obserwacyjną i swoimi cybernetycznie wzmocnionym oczyma wypatrywał zbliżających się celów. Pozostała dwójka zaczęła rozstawiać automatyczną wyrzutnię rakiet ziemia - powietrze.
- Potwierdzam dwa cele w polu widzenia. – zwiadowca po raz pierwszy tej nocy przemówił ludzkim głosem - Skanuje w podczerwieni. Zakończono. Potwierdzam identyfikację. Dwa śmigłowce bojowe Capitolu model UH-64. Odległość 1500. Namiar 784. – Posiłki z bazy za 3,6 – odpowiedział sierżant . – Wyrzutnia gotowa, przełączam na automatyczne namierzanie. Wyrzutnia lekko zadrżała. Z pojemników po obu stronach wysunęły się głowice rakiet. Saszerzy znikali już za załomem skały gdy w kłębach dymu rakiety jedna po drugiej poderwały się w powietrze.



- Namiar na godzinie 11! Krzyknął pilot. W kabinie rozpoczęła się gorączkowa krzątanina – Odpalam flary – potwierdził drugi.  -Wykonuję unik! Pilot wykonał ciasny zwrot. Żołądek Ricka podskoczył pod samo gardło. Kątem oka zauważył że świetlista smuga trafia w siostrzaną maszynę. Śmigłowiec powoli zaczął zbaczać z kursu, obniżać lot dymiąc obficie z silników. Gdy wydawało się że uda im się awaryjnie wylądować, ogień buchną z jej wnętrza i  runęła na ziemię.
- Kurwa! Warknął Bob. Przez chwilę na twarzy olbrzyma zastygł grymas. Murzyn rozważał coś przez moment, po chwili jego brwi powędrowały w górę. Wielki Bob podjął decyzję. Rozkazy zaczęły płynąć szeroką rzeką.  – Pilot! Posadź nas obok miejsca katastrofy! – Łączność! Przekaż dowództwu nasze położenie i wezwij rekiny na naszą pozycję!   –Sierżancie! Parametry misji zostały zmienione. Zabezpieczymy teren. Sprawdzimy czy komuś udało się przeżyć tam byli ludzie w ciężkich pancerzach  - nie spadli znowu z tak wysoka. Trzeba im pomóc chłopie!



 - Cel nr jeden unieszkodliwiony. Szaser raportował do wysokiej kobiety w białym fartuchu  - Cel nr dwa zawraca i przygotowuje się do lądowania.  
-Doskonale. Dr Diana była zadowolona. Udało się powstrzymać tych wścibskich Capitolczyków nim namierzyli jej posterunek. Teraz wystarczy tylko wyeliminować pozostałe cele i problem rozwiąże się sam. Nim przybędą następne wojska Capitolu posterunek będzie już zabezpieczony. Dr. Diana odwróciła się i podeszła do masywnej sylwetki stojącej w mroku. Z eliminacją pozostałych celów też nie powinno być problemu. Uśmiechnęła się a zza jej pleców wyłoniły się mechaniczne ramiona, które zaczęły aktywować potężnego robota bojowego.
 

Battlerepor from the past!



Perełka z przeszłości. Fabularny battlereport jeszcze z 6ed. WH40k. Black Templarzy vs Plague marines. Na szczęście myślę, że po latach dalej miło się to czyta - więc:

                                                          Juby's Plague Marines
                                                                    VS
                                                      Hipolit's Black Templars

Pierwsze oznaki świtu pojawiły się na horyzoncie, z wzniesienia rozciągała się panorama na dolinę gdzie jeszcze niedawno znajdowało się kwitnące miasto. Obecnie zostały z niego jedynie dymiące zgliszcza. Dwa Land Speedery wyłoniły się z cienia. Ustawiły się na wzgórzu i obserwowały dolinę. Wszędzie dookoła widać było prace wykopaliskowe. Ludność miasta została zmuszona do nadludzkiej pracy a następnie złożona w ofierze. We wnętrzu wykopaliska znajdował się czarny kamień - gładki i połyskujący. Wokół niego zebrały się dwa oddziały Plague Marinów i odprawiali jakiś rytuał. Nieopodal zaparkowane stały Rhino chaosu. 
- Przesyłam koordynaty do zrzutu, czekam na sygnał i ruszam do ataku – wysłał komunikat jeden ze Speederów –  Bracia przybyliśmy zbyt późno - rytuał dobiegł do końca.   
  
Rozstawienie:
Godziny śpiewów i składania ofiar nareszcie przynosiły efekt. Na czarnym kamieniu zaczęły pojawiać się pulsujące, migające wszystkimi kolorami światło. W kłębach trujących plugawych oparów zaczęła materializować się potworna postać Demonicznego Księcia.- HAHAHA!!! I LIVE!!! AGAIN!!! - Wykrzyknął demon – Nadeszła godzina zemsty! Tym razem nic nie przeszkodzi Naszym planom!

Tura pierwsza:
Krzyk demona przerwał huk rozrywanego powietrza, gdy Drop Pody weszły w górne warstwy atmosfery. Demon spojrzał w górę na jaśniejące z wolna niebo i zobaczył trzy punkty światła, powiększające się z każdą chwilą. Przygotować się do walki nędzne robaki! – ryknął do oddziałów Plague Marinów. Posłusznie niespiesznie weszli do swoich Rhino. Warknęły silniki i wyjechali z wykopu na otwartą przestrzeń. Demon podążył za nimi.

Tura druga:
Oczekiwanie przerwał potworny huk silników hamujących, drżenie ziemi gdy Drop Pody uderzyły w ziemię, trzask odpalanych włazów i w kłębach dymu ukazały się sylwetki w lśniących czarnych pancerzach. -Śmierć plugawym pomiotom chaosu!!! - Krzyknął Sigmund Emperor Champion –ZABIĆ ICH WSZYSTKICH!!! –Nieopodal dało się słyszeć głośne tąpnięcie i w kuli światła pojawili się Terminatorzy – najdzielniejsi weterani przybyli z jedną misją - oczyścić to miejsce z abominacji chaosu. Na tyłach z pełną mocą silników pojawił się Land Spender i zajął pozycję do strzału.  Grad kul z Bolt Pistoli posypał się w stronę demona, przestrzeń wypełnił syk przegrzanego powietrza i palonego ciała gdy jeden z Black Templarów strzelił z Melta Guna. Wszystkie te starania poszły na marne i demon pomimo, że ranny stał dalej. Pozostałe squady oszołomione jeszcze, po uderzeniu w ziemię otworzyły ogień do heretyckiego Rhino.  Dopiero zmasowany ogień z Cyklone Missile Launcherów ze squadu Terminatorów zmienił pojazd w stertę poskręcanego metalu. Odłamki z wybuchającego Rhino trafiły kilku Black Templarów zabijając dwóch Neophytów. W kraterze pozostałym po wybuchu Rhino  zostało siedmiu plague marinów. W ich stronę skierowały się Deadwind missile launchery z trzech Drop Podów. Black Templarzy wykazali się niezwykła wręcz precyzją i wszystkie trzy wyrzutnie trafiły w cel, zabijając trzech Plague Marinów. Land Spender ze wzniesienia ostrzelał drugie Rhino chaosu wstrząsając załogę.
Z chmury dymu i odłamków wyłoniła się grupa Plague Marinów. Cuchnące, napęczniałe postacie, niespiesznie posuwały się w stronę jednego z oddziałów Black Templarów. Dołączył do niego drugi oddział wychodząc z ocalałego Rhino. Deamon Prince mocno oszołomiony i krwawiący z wielu ran cofnął się do tyłu. Ryknął z całej siły wzywając posiłki, jednak moc kamienia została mocno uszczuplona i nie pojawił się nikt. Plague Marini strzelając z Bolt Pistoli i Meltagunów rzucili się do ataku, niestety całkowicie blokując możliwość szarży demonowi. Wrzeszcząc z frustracji Prince rzucił się na stojący nieopodal Drop Pod i oderwał mu Deadwind Launchera. Pomiędzy Black Templarami a Plague Marinami  wybuchła zacięta walka. Pomimo, że Black Templarzy byli szybsi to jednak odporność plague marinów okazała się decydującym czynnikiem w tej walce. Trzech ocalałych Templariuszy wycofało się z walki, Plague Marines byli zbyt powolni, żeby zapobiec temu manewrowi i po raz kolejny zostali wystawieni na ostrzał bez żadnej osłony.

Tura trzecia
Drugi z Land Spenderów Tornado dołączył do bitwy. Na pełnej prędkości otworzył ogień z obu wyrzutni. Rakiety minęły Deamon Princa o włos. Terminatorzy - po raz kolejny ratując sytuację - otworzyli ogień do Demona, rozrywając jego materialne ciało na strzępy, kończąc jego krótki żywot w materialnym świecie. Pierwszy ze Speederów postanowił zmienić pozycję do strzału, jednak nieostrożny pilot zahaczył o wystającą skałę i pojazd runął na ziemię, pozostając już na stałe w pierwotnej pozycji. Drugi squad Templariuszy z zaciekłą furią rzucił się do przodu, pragnąc pomścić poległych towarzyszy ze squadu pierwszego. Nie znając strachu ani litości rzucili się w wir walki – odporność Plague Marinów była jednak niesamowita! Jedynie jeden z nich padł od zaciekłych ciosów Chainswordów.  Zatrute przerdzewiałe ostrza zebrały swoje żniwo, trzech martwych Templariuszy padło na ziemię, dopiero Power Fisty zadecydowały o ostatecznym wyniku starcia, posyłając dwóch plague marinów w niebyt. Brutalna walka zakończyła się remisem i obie strony utknęły w zaciekłym boju.  Trzeci squad Templariuszy ruszył na pomoc swoim braciom, niszcząc po drodze pozostałe Rhino chaosu.
Odesłanie demona zachwiało równowagą materialnego świata, zwiększyła się siła portalu. Pojawiło się pęknięcie w osłonie rzeczywistości. Wszędzie dookoła walczących zaczęły pełgać kolorowe iskry. W rozbłyskach fioletowego światła pojawili się wezwani, wcześniej wojownicy. Pojawiły się dwa oddziały plugawych Terminatorów oraz dwa oddziały przerażających Obliteratorów.  Terminatorzy chcąc pomścić śmierć swego pana otworzyli ogień do zaskoczonych lojalnych Terminatorów. Nagromadzenie energii wokół strzelających było tak wielkie, że systemy chłodzenia Combi-plasm nie nadążały z odprowadzeniem ciepła i przegrzana plazma okazała się równie groźna dla strzelających jak ich celów. Po każdej salwie padał jeden Terminator z każdego oddziału. Obliteratorzy zniesmaczeni popatrzyli na swoich towarzyszy. Z ich zmutowanych ramion wystrzeliły strumienie plazmy anihilując pozostałych trzech lojalistów. Cała chwała dla nas - uśmiechnął się jeden z Obliteratorów. Drugi oddział Obliteratorów nie chcąc zostać w tyle skupił swoja uwagę na Land Speederach. Dwie salwy z Lascanonna rozerwały pojazd na strzępy.

Tura czwarta:
Trzech ocalałych Templariuszy z pierwszego oddziału, widząc zagładę braci Terminatorów nie mogli powstrzymać wściekłości i z słuszną furią rzucili się na opancerzonych morderców. Grad ciosów z Chainswordów i strzały z Bolt Pistoli jedynie zwróciły uwagę Obliteratorów, nie robiąc żadnej szkody. Pierwszy Obliterator złapał jednego z Templariuszy w potężny uścisk Power Fista miażdżąc i zgniatając jego ciało w bezkształtną masę. Drugi z nich potężnym ciosem powalił drugiego. Oszalały z furii po śmierci swoich towarzyszy brat Laeroth celnym ciosem pomścił jednego ze swych braci. Stając na truchle pokonanego wroga wskazał na drugiego bezimiennego potwora – Ty będziesz następny!   W środkowej części pola bitwy Sigmund poderwał swoich braci do boju. Z bojowym okrzykiem na ustach włączyli się do walki w centrum pola. Raz za razem Emperor Champion opuszczał swój czarny miecz a po każdym ciosie padał kolejny Plague Marine. Słudzy chaosu zostali po raz pierwszy pokonani. Ich przegniłe mózgi nie znały pojęcia porażki i pomimo przytłaczającej przewagi templariuszy walczyli dalej. Widząc nieuchronną zgubę unieruchomiony Land Speeder wystrzelił w kierunku Obliteratorów. Zły kąt pod jakim ustawiony był pojazd nie pozwalał na celny ogień i rakiety minęły swoje cele.
 Terminatorzy chaosu oszaleli z wściekłości. Rzucili się w amoku do najbliższych Drop Podów. Jeden z oddziałów rozerwał Poda na strzępy, drugi - w swojej furii uszkodził reaktor pojazdu i okolicą wstrząsnęła potworna eksplozja. Dym powoli rozwiał się. Terminator rozejrzał dookoła i zobaczył rozerwaną czaszkę swojego towarzysza z tkwiącym w niej odłamkiem pojazdu. Drugi oddział Obliteratorów zbliżał się nieuchronnie w kierunku unieruchomionego Land Speedera. Ich dłonie zmutowały po raz kolejny tym razem rozgrzewając się do niesamowitych temperatur. Dwa strzały z Melty stopiły pojazd w mgnieniu oka. Laeroth dokonując cudów zwinności uniknął potwornych ciosów Obliteratora, wślizgnął się za jego plecy i złapał w żelazny uścisk. 

Tura piąta:
Obliterator dwoma ciosami próbował strącić natręta ze swoich pleców,  Laeroth uniknął tych ciosów, wdrapał się na jego ramiona, złapał jego opancerzoną głowę i z sykiem wściekłości oderwał ją z ramion mordercy jego braci. Wyczerpany walką padł na kolana. Sigmund wraz ze swoimi braćmi dokończył dzieło zniszczenia i ostatni z Plague Marinów padł u jego stóp. W oddali we wraku Drop Poda zobaczył Terminatorów chaosu. -Cofnąć się nie dajcie im szansy na szarże – krzyknął.
Terminatorzy nie zwracali na niego uwagi. Oglądali walkę Laerotha z Obliteratorem. Gdy templariusz padł na kolana niespiesznie podeszli od jego pleców i jeden z nich brutalnie wbił swój topór energetyczny w tył jego głowy. Cała chwała dla nas – uśmiechnął się drugi z Terminatorów spoglądając na pobojowisko. Terminator z drugiego oddziału wciąż wyjąc z wściekłości rzucił się do pozostałego Drop Poda. Chainfist z łatwością rozerwał pancerz pojazdu pozostawiając jedynie wypaloną skorupę. 
  
Epilog:
Potworny śmiech z innego świata rozległ się po polu bitwy. 
–Cała twoja furia cały twój wysiłek na nic Black Templarze – ofiary, które leżą dookoła ciebie, dały mi siłę aby brama do oka terroru została otwarta i coraz więcej moich sług przybywa aby pożywić się na waszych duszach. Sigmund rozejrzał się wokół. Rzeczywiście coraz więcej iskier i świateł materializowało się dokoła. Z ciał poległych zaczęły wydobywać się obłoki pary. Temperatura otoczenia wzrosła znacznie, i mógł wyczuć potworny żar wydobywający się z czarnego kamienia w centrum wykopaliska.
 …. Czy mnie słyszysz….- zatrzeszczał intercom- …powtarzam - do dowódcy grupy uderzeniowej Black templarów – mówi Inkwizytor Drogan – czy mnie słyszysz…  kod rozpoznawczy omega… na Imperatora odezwij się.  
– Tu Emperor Champion Sigmund – potwierdzam kod omega. Słyszę cię inkwizytorze. 
-Na imperatora wycofajcie się natychmiast – nic więcej nie możecie tam zrobić a wasze oddziały przydadzą się do dalszej walki. Jeszcze jest czas aby opanować sytuacje i nie dopuścić do inwazji na pełną skalę ale będę potrzebował was żywych…
Sigmund popatrzył na Terminatorów chaosu stojących na granicy jego wzroku. Wyraźnie drwili z niego i ta myśl nie dawała mu spokoju… byli tak blisko. 
Wycofujemy się – krzyknął jeszcze tu wrócimy a wtedy poznają co to Gniew Imperatora!!!



poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Warzone III

 Ciąg dalszy rozprawki o Warzonie... Jutro battlereport, a w środę coś nowego!
 
 
 
 



Mięsko - rozgrywka - idzie w turach zaczyna się od rzutu na inicjatywę D20 kto wyrzuci więcej decyduje czy aktywuje jednostkę czy oddaje inicjatywę przeciwnikowi. Aktywny gracz wybiera jeden oddział do aktywacji i uruchamia po kolei modele z tego oddziału. Gdy wszystkie modele zostały aktywowane i wykonały swoje akcje, gracz przeciwny aktywuje jeden ze swoich oddziałów i tak dalej. Gdy jeden z graczy ma więcej oddziałów to aktywuje sie naprzemiennie do momentu gdy się da, a gdy jednemu graczowi zostaje nadwyżka to uaktywnia ich wszystkich po koleji. Jedynym ograniczeniem jest to to że ostatnia aktywowana jednostka w poprzedniej turze nie może być aktywowana jako pierwsza w następnej turze (nie
dotyczy sytuacji gdy został ci ostatni oddział). Każdy model z oddziału działa samodzielnie czyli wyrzutnia rakiet z oddziału może walić w czołg, snajper strzelać do odległego celu a reszta oddziału zaszarżować na pobliskie modele. Jedyne co ogranicza oddział to zasięg dowodzenia dowódcy oddziału który wynosi LD/2 czyli jak oddział ma LD 16 to zasięg dowodzienia wynosi 8' ale jak straci lidera i zastępuje go zwykły żołnierz dostają karę -2 do LD czyli mając LD 14 zasięg dowodzenia spada do 7'. Wyjście poza zasięg dowodzenia jest jak najbardziej możliwe - jednak w następnej aktywacji oddziału modele poza zasięgiem dowodzenia muszą zostać uaktywnione jako pierwsze i muszą wykonać akcję „bieg” tak aby wróciły do zasięgu
dowodzenia (nawet gdy są w zasięgu normalnego ruchu to i tak muszą biec czyli w praktyce nie zrobią w tej turze nic innego).
Dobra aktywowałem oddział wybieram model i co dalej? Ano dalej masz dwie akcje (nawet Warlord) i dość bogatą pulę akcji, które możesz wykonać. To co wykonujesz i w jakiej kolejności zależy tylko od Ciebie. Jedna tylko BARDZO WAŻNA zasada to że konkretną akcję możesz wykonać TYLKO RAZ NA TURĘ, czyli nie można strzelić dwa razy w turze – jeżeli chcesz poświęcić obie akcje na strzelanie to taka akcja nazywa się "RAPID FIRE" i ma swoje zasady -2 do RS (rangre skill) za to +1 do RoFa (Rate of Fire). Jeżeli chcesz przemieścić się jak najdalej to nie możesz wykonać dwóch akcji ruchu tylko wykonujesz akcję biegu, która działa dokładnie tak samo jak dwie acje ruchu. :-) Z ruchem jest tak że masz dwa pojęcia. Jedno to współczynnik ruchu (charakterystyka "M") a drugi to zasięg ruchu (2x "M") róznica jest taka że wspóczynnik mówi Ci jak daleko możesz ruszyć się w pojedyńczej akcji ruchu a zasięg mówi Ci jak daleko model może maksymalnie poruszyć się w danej turze. Niby to samo ale jednak ma to znaczenie np. przy szarżach na wroga (przykład- masz współczynnik M 5. Zasięg ruchu to 10'. Akcja Engage pozwala Ci poruszyć się za M x2 tak aby dostawić się do wroga, jednak jeśli pierwszą twoją akcją był Move i poruszyłeś się 3 cale żeby wyjść na pozycję do szarży, bo np nie miałeś lini widzenia to możesz max poruszyć się o 7 cali) albo przy obliczaniu odległości na jaką można się przemieścić przez ciężki teren. Wracając do akcji to oprócz akcji dla pojedyńczego modelu twórcy gry przewidzieli akcje "zespołowe" (co jest super fajnym pomysłem moim zdaniem) np. Supressing Fire (nazwa mówi sama za siebie) albo Focus fire (cały oddział próbuje zdjąć konkretny model przeciwnika). W walce wręcz można obleźść przeciwnika i cały oddział wykonuje akcje Swarm. 
Dostępne akcje to:
Pojedyńcze:
Move - ruch o wartość współczynnika M ale też obrót (kierunek w
którym zwrócony jest model ma znaczenie)
Engage - szarża na wroga po prostej na 2xM jeżeli wykonana z więcej niż
M to daje bonus do walki wręcz
Aim - celowanie dające +2 do RS strzelającego i +2 do St broni
aplikowalne tylko do pierwszego strzału więc w serii tylko pierwszy
strzał dostaje bonusy, ewentualnie strzelając w pojazd można wybrać
lokację trafienia zamiast rzucać w tabelce.
Hide - Zwiększa osłonę z lekkiej do ciężkiej (w praktyce -4 do RS
przeciwnika zamiast -2)
Shooting - Strzelasz z broni tyloma kostkami ile wynosi RoF.
Close Combat - atakujesz wręcz tyle razy ile wynośi RoA (Rate of Atack)
broni.
Morale to recover... Zbieranie oddziałów rozbitych lub z piningu
Pass - nothing to do here :-)
Podwójne: (zabierają obie akcje)
Run - Mx2 ruchu
Rapid fire - -2 RS +1 RoF
Sentry - po staremu czekanie i powiązane z nim
Dive to cover - jeżeli jesteś w trybie sentry to możesz zareagować na
ostrzał rzucając się do osłony (na max zasięg M). Przeciwnik
dostaje dodatkowe -2 do RS a jeżeli uda Ci się wyjść poza jego LoS
(Line of Sight) to -6 do RS
Zbiorowe: (zabierają jedną akcję całemu oddziałowi)
Focus Fire - minimum 3 modele strzelają do tego samego celu. Wykonuje się
tylko pojedyńczy test RS na +6 do RS St broni jest równa St najsłabszej
broni jaka wzięła udział w ostrzale + sume RoF wszystkich broni jakie
brały udział w ostrzale. Dodatkowo za każde 3 bronie które biorą
udział w ostrzale atak dostaje Critical Force +1 (każda rana liczy się
za dwie) i AVV (Anti Vechicle Value) +1. Czyli jeżeli 6 Huzarów
zdecyduje się strzelić do Razydy razem to wykonujemy tylko jeden test RS
na +6 zamiast 6 bez bonusów. Jeżeli trafią to zadają jedną ranę Z St
18 (12 St karabinu + suma RoF broni 6), która jeżeli Razyda nie zda
testu pancerza zada 4 rany (broń z St 18 dostaje Critical Force 2 za
samą siłę + 1 za każde 3 bronie biorące udział w ostrzale)  <lol>
non Herkules contra plures.
Supresion Fire - minimum 3 modele - i nie ma bonusów za większą ilość
- wybierają oddział w LoS i w zasięgu, nie muszą zdawać RS akcja udaje
się automatycznie. Jeżeli model z ostrzelanego oddziału poruszy się
więcej niż 2' to musi zdać test Con (jeden z współczynników) jeżeli
test się nie uda to obrywa autohita z St broni.
Swarm - to samo co Focus Fire tylko w walce wręcz.
Dodatkowo jednostki mają zdolności, które są akcjami specjalnymi. Np.
Sierżant wolnych marines może wznieś sztandar Capitolu i dodać
wszystkim Wolnym Marines w zasięgu bonusy do Close Combatu.