Ok
Na początek pierwsze wrażenia z gry:
Po pierwsze nieogar straszny był :) Zapomnieliśmy (właściwie to ja
zapomniałem - bo ja się zobowiązałem przeczytać zasady) o połowie
albo więcej zasad :)
Mimo to przynajmniej mnie grało się zajebiście! Podstawowe zasady
są bardzo proste i łatwe do ogarnięcia, jednak mnogość zasad
specjalnych przyprawia o zawrót głowy!
No i trzeba się przestawić z myślenia 40K na Warzonowe bo
notorycznie nam się zdarzało przestawiać cały oddział jednocześnie,
i jakoś tak wychodziło że cały squad strzelał w ten sam cel. :)
Nie wiem czy było to zamierzone czy przyzwyczajenie biorą górę. :)
Kolejna sprawa to bohaterowie - na szczęście non herkules kontra
plures! Wielki Bob pomimo osłony lekkiej piechoty (bohaterowie mogą
przekazywać woundy na modele w 2') poległ od zaledwie jednej
tury ostrzału opancerzonych saszerów. Attyli też się oberwało w
drugiej turze! Więc inwestowanie w pojedyncze modele trochę mija
się z celem...
Karty - na początek troche za dużo było tych zasad do kart i ani ja
ani Juby nie wykorzystaliśmy pełnego potencjału, jednak czuje że
karty będą takim języczkiem u wagi przy warzeniu (hehe WARZONE -
WARZENIE) kto wygrał bitwę!
Juby co prawda narzekał strasznie na "Jednostkę, która
ustawiła całą grę" czyli na sharki capitolu ale... i tu trochę
się będę bronił :)
Po pierwsze kwestia szczęścia. Wiem głupio to brzmi ale Juby chyba
ostatnio ma na pieńku z bogami kostek. Ostatnio podczas gry w 40K w
jednej turze stracił Abadona i Warsmitcha dzięki zajebistym (dla
mnie - nie dla niego) rzutom. I wczoraj było podobnie. Kiedy mnie
prawie wszystko wychodziło, Juby notorycznie albo nie trafiał albo
strzelał w różne lokacje.
Po bitwie jeden z sharków wyglądał jak sito - miał wbitą ranę na
wszystkich lokacjach - jednak dotrwał do końca. Natomiast ja prawie
wszystkie strzały, które oddałem w Attilę weszły w jedną lokację. Po drugie taktyka - bez obrazy Juby ale w pierwszej akcji gry
Attila wyszła na sam środek pola bez żadnej osłony! a potem zdziwko
bo cała armia strzelała w Attilę i ta wymiękła (dużo szczęścia przy
tym było dodatkowo). Natomiast sharki pilnowały osłony, ustawiłem
oddział tak aby zadać maxymalne straty a Juby grając po raz
pierwszy - nie wiem czy czytał zasady - nie wykorzystał wszystkich
możliwości jakie dała mu gra (więcej w raporcie poniżej).
Battle report techniczny:
Siły Capitolu:
Wielki Bob Watts (Warlord tactics +1do RS dla troopsów i specjali)
Oddział lekkiej piechoty
Oddział lekkiej piechoty
Oddział Ciężkiej piechoty
2 Sharki
Cybertronic
Bochater Opancerzonych Szaserów (z dodatku Heroes of solar system)
Szaserzy (wyrzutnia rakiet,)
Saszerzy (nie wiem czy coś mieli bo polegli nie oddając ani jednego
strzału)
Opancerzeni Saszerzy
Exterminator Attilla MKI (Steel skin +1 do Armoura, cośtam co
zwiększało siłę broni o 1)
Misja - Resource Raid - trzy objectiwy na środku stołu - trzeba dwa
wynieść do swojej strefy rozstawienia.
Dodatkowo każdy z nas miał tajne zadanie. Ja musiałem znaleźć i
zeskanować jeden z objectivów, a Juby miał pokazać klasę warlordem
- przeżyć, zadać dwie rany i być najbliżej jednostek wroga w
ostatniej turze.
Wystawienie - battleline - strefa wystawienia 6' od własnej
krawędzi stołu. Juby wygrał rzut na inicjatywę jednak oddał ją
mnie, więc wystawiłem się pierwszy.
Tu mała uwaga - wszystkie kierunki będę opisywał z mojego punktu
widzenia na bitwę.
Ciężka piechota wystawiła się za osłoną z mojej lewej strony. Dwa
oddziały lekkiej z Wielkim Bobem na środku i sharki przyczajone za
budynkiem z prawej.
Juby wystawił Attilę i Opancerzonych Saszerów na środku. Po obu
stronach, po jednym oddziale Saszerów. I tu mam kłopot bo nie wiem
:) gdzie był warlord ale wyskoczył z lewej więc wnioskuję że za
budynkiem między Attilą a Szaszerami.
Pierwsza tura.
Na początek zagrałem kartę strategic, dzięki której w następnej
turze wygrywałem automatycznie inicjatywę. Następnie aktywowałem
Ciężką Piechotę i zagrałem kartę ekwipunku, która dawała im zasadę
Stalk (przeciwnik strzelający z powyżej 12 cali musi przed strzałem
zdać RS albo wybrać inny cel). Ciężka piechota pobiegła do
przodu pod osłoną budynku. Zachciało mi się wspiąć na piętro ale po
przeczytaniu zasad wspinaczki stwierdziłem że parter jest jednak
wystarczająco dobrym rozwiązaniem a wspinaczkę zostawię tym maniakom z
oddziałów specjalnych. :-)
Juby aktywował Attilę i wyszedł na środek stołu, otwożył ogień i
zastrzelił Jednego z lekkich piechociarzy.
Następnym oddziałem był Wielki BoB. Mając pod ręką dwa oddziały
piechoty postanowiłem przykozaczyć - skróciłem zasięg, zagrałem
kartę zwiększającą RoF broni o 2 a zmniejszającą RS o 2 (i tu
wyszedł nieogar w zasadach bo można to było zrobić jeszcze lepiej!
tzn. dopalić kartę żeby zwiększyć Rof o jeszcze jeden punkcik,
dopalić drugą kartę i zwiększyć liczbę akcji o jeden a następnie
wykonać akcję Rapid Fire zwiększająć Rof jeszcze o jeden!miałbym
wtedy 8 strzałów na RS 14). Pomimo ostrego strzelania Attila
dostała tylko jedną ranę w korpus!
Saszeży po lewej zajęli budynek a jeden z nich - z LKM strzelił do
Ciężkiej piechoty jednak bez efektu.
Lekka piechota postanowiła osłonić Wielkiego Boba i zbliżyła się na
2' do warlorda. Jedynym modelem do którego mogli strzelać była
Attila i bez przekonania oddałem kila strzałów. Jeden z nich był
krytycznym sukcesem. Zadałem ranę (oczywiście w korpus:) ) I tu
pojawił się problem - czy Attila może się leczyć po ataku z
krytycznym sukcesem (zadam to pytanie na forum)
Juby aktywował Opancerzonych Szaserów (kurde ta jednostka jest
zajebiście mobilna! Blink jest niesamowity!) i zajął pozycję na
środku stołu za górą.
Aktywowałem Sharki i zająłem pozycję z drugiej strony góry na
środku stołu.
Juby korzystając z osłony góry na środku pobiegł Szaserami z prawej
w kierunku objectiva.
Ja zrobiłem to samo z lekką piechotą z prawej.
Druga tura.
Jako że zagrałem kartę, która dawała mi inicjatywę, nie było rzutu.
Aktywowałem Wielkiego Boba. Poczułem krew? olej? Attyli i
postanowiłem ją dobić! Zbliżyłem się (nie wiem po co) i
wystrzeliłem pełną serię. Oczywiście jedyna rana jaka weszła
trafiła w korpus :) i Attila padła.
Juby wykorzystał, że Bob poszedł do przodu i Blinknął Szaserów w
zasięg ostrzału - jeden po drugim zasypywali Boba ogniem ze swoich
pistoletów maszynowych. Jako że ruszyłem boba do przodu, zamiast 4
lekkich piechociarzy miał do osłony tylko dwóch i jednego z
ciężkiej ale nawet to nie wystarczyło i Wielki Bob padł!
Ciężka piechota chcąc pomścić Boba ostrzelała Opancerzonych
Saszerów zabijając dwóch, oraz jednego Saszera z LKM, który
próbował strzelać do nich w poprzedniej turze.
Juby aktywował warlorda. Wyskoczył na pozycję i skosił ciężkiego
piechociarza, który strzelał do Saszera .
W tym momencie pozostały mi już tylko dwie karty zasobów (straciłem
warlorda i jednego squad lidera).
Jednak o Losach bitwy zadecydowała jednostka, która jeszcze nic w
bitwie nie zrobiła. Chciałem aktywować rekiny na końcu tury, żeby
Juby nie miał już czym do nich strzelać, jednak zdałem sobie
sprawę, że nie będę mógł ich wtedy aktywować jako pierwszych w
następnej turze, więc na koniec zostawiłem oddział lekkiej piechoty
(tu wyszło że takie gówniane oddziały bardzo się przydają w czasie
bitwy do zadań taktycznych! niech się inni biją ale to lekka
piechota wykonała dla mnie misję!). Rekinki, jako że Opancerzeni
Saszerzy już się ruszali a za górką był pełny oddział Saszerów
jeszcze nie aktywowany w tej turze, wyleciały na pozycję do strzału
i co tu dużo pisać skosiły cały oddział! Niesamowita siła ognia!
Jubemu pozostał tylko oddział Szaszerów po lewej w budynku. W
zasięgu mieli tylko dwóch pozostałych po osłanianiu Boba lekkich
piechociarzy. Więc rozprawili się z nimi szybko.
Pozostał mi już tylko oddział lekkiej piechoty. Chłopaki pobiegli
na pozycję do zajęcia pierwszego objectivu.
Tura Trzecia.
Wygrałem rzut na inicjatywę. Aktywowałem rekinki, z zamiarem
wykończenia Opancerzonych Saszerów. Jednak Juby zagral kartę
zwiększającą pancerz Op. Saszerów i udało mi się zabić jedynie
sierżanta.
W odpowiedzi Juby aktywował Op. Saszerów i spalając po jednej
karcie ostrzelał rekinki ze wszystkiego co miał w squadzie. Efekt
był mizerny - jeden z rekinów zarobił jedną ranę.
Ciężka piechota Capitolu była następna - ostrzelała Op. Saszerów
zabijając jednego.
Warlord Jubego Zblinkował na środek pola i zrobił sito z drugiego
sharka wbijając mu 3 rany - każdą w inną lokację!!!
Lekka piechota zabiła ostatniego Op. Saszera i wzięła się za
wykonywanie misji. Jeden z piechociarzy podniósł objective a
sierżant zidentyfikował że to ten poszukiwany z secondary mision i
zaczął go skanować.
Szaserzy okupujący budynek po lewej wreszcie wprowadzili wyrzutnie
rakiet na pozycję. Jednak strzał chybił celu.
Tura czwarta.
I znowu moja inicjatywa.
Rekinki zmieniają pozycję. I oddają pełną salwę do warlorda.
Bochater cybertroniku nie wytrzymuje takiego ostrzału i pada.
Juby oddaje jeszcze salwę do rekinów z ostatniego oddziału na
stole. Jednak wyrzutnia rakiet nie trafia a reszta Saszerów wbija
jedną rane sharkowi oczywiście w ostatnią nieuszkodzoną
lokację!!!
Po tym ostrzale Juby stwierdził że poddaje bitwę a Sharki są OP! :)
Jeżeli coś pokręciłem to z góry przepraszam a Jubego proszę o
poprawną wersję.
Komentarze jak zwykle mile widziane.
Pozdrawiam wszystkich.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz