poniedziałek, 13 lutego 2017

Zapomniane bitwy...

Heyka!

Robiąc porządki na dysku znalazłem stary katalog ze zdjęciami bitew, które rozegraliśmy już dość dawno temu, ale do tej pory nie doczekały się raportów na Blogu.
Mało tego! W 2015 roku (bardziej konkretnie- tutaj) odgrażałem się że ta konkretna bitwa pójdzie na bloga! A nie poszła...
Trzeba naprawić ten mały błąd!


 Więc na sam początek - Werter. Bitwy z Werterem to takie małe jednorożce, każdy o nich słyszał ale niewielu widziało. Więc jak tylko udało mi się go wreszcie zmusić go do zagrania w Bolta musiałem to udokumentować fotograficznie. Żebym miał dowód, że w ogóle się odbyła. I dobrze, że je zrobiłem, bo taka okazja już się od tego pamiętnego dnia nie powtórzyła! A był to wrzesień 2015!!!
Tak tak WERCIU nie graliśmy razem w bolta od 2 lat!


Oczywiście po tak długim czasie jaki minął od tego wiekopomnego wydarzenia nie pamiętam żadnych szczegółów bitwy to jednak zdjęcia wyszły fajnie i chętnie wrzucę je tutaj, na bloga.


Armia Wetera.
Opisuję wyłącznie na podstawie zdjęć Zupełnie nie pamiętam na ile punktów się wystawialiśmy. Tym bardziej nie pamiętam dokładnych rozpisek. Ale mieliśmy raczej zachowany WYSIWYG. A wiec na pewno był tam Stug , trzy oddziały grenadierów, średni moździerz, MMG, snajperzy, dowódca.


U mnie Sowiecki standard: Dowódca,  dwa oddziały gwardyjskie – pomieszane pepesze z riflami do tego LMG i pancerfausty. Jeden oddział SMG, jeden darmowy rifle squad T34/76 i działo zis-3. Do tego dwa anti-tank rifle i snajperzy.


Zupełnie nie pamiętam o co walczyliśmy. Celem mogły być dwa budynki w centrum, ale bardziej prawdopodobnie - biorąc pod uwagę ruchy Wertera - graliśmy po prostu Maximum Attrition ze starego podręcznika.
Moje wystawienie na zdjęciu powyżej. Środek pola obsadzony przez oddziały gwardyjskie, wspierane przez T34. Od lewej działo Zis-3 z maksymalnym polem ostrzału, oraz zabezpieczający lewą flankę radzieccy chłopcy z poboru - darmowy oddział niedoświadczonej piechoty. Snajperzy szukający wrogich MMG i moździerza bliżej środka za łanem zboża.
Prawa flanka w gotowości do natarcia - Pepesze załadowane i gotowe do boju. Ich natarcie miały wspierać karabiny przeciwpancerne, a Starszy Lojtnant Ławrow miał trzymać ludzi w kupie.


Werter na środku pola wystawił Stuga. To była jedna z naszych pierwszych bitew w Bolt Action, a Werter chyba uległ niemieckiej propagandzie, o wyższości niemieckich pancerzy nad rosyjskim sprzętem, bo Stug nie dostał żadnej osłony! Za to, przyszły wrak niemieckiego niszczyciela czołgów, miał posłużyć za osłonę niemieckiemu MMG. Moździerz bardziej zachowawczo postanowił poszukać osłony w pobliskich ruinach. Od lewej wspierał ich oddział grenadierów.

 
Środek miał zatrzymać wrogie uderzenie ale to prawa flanka Wertera szykowała się do natarcia. Trzy oddziały niemieckich grenadierów, wsparte snajperami, mając dowódcę za plecami, postawione zostały na wprost 12 niedoświadczonych chłopów z uralu. Przed sobą sporo osłon, ani grama otwartej przestrzeni... Co mogłoby pójść nie tak?


Armie ruszyły do boju. Obsługa MG42 Wertera stwierdziła, że jednak nie do końca  przemyślała kwestię pozycji początkowej. Postanowiła przemieścić się do ruin, i rozłożyć w kierunku środka pola. Jednak ruch ten zauważyli rosyjscy snajperzy. Po tym jak głowa dowódcy oddziału eksplodowała, trafiona precyzyjnym pociskiem z Mosina, ładowniczy i asystent strzelca podziękowali uprzejmie - "Danke Schon" - po czym grzecznie dodali: "Auf Wiedersehen" i tyle ich widzieli. 


Jednak w pierwszej turze najciekawszy był pojedynek artyleryjsko czołgowy. Środek pola zgęstniał od wysoko-kalibrowych pocisków lecących w obie strony. Jednak strzały były albo niecelne albo odbijały się od pancerzy. Piechota ruszyła do ataku. Zgodnie z moim planem oddział SMG ruszył pędem w kierunku pobliskich budynków, gdy gwardziści zabezpieczali środek pola.
Zgodnie z planem Wertera Niemcy zdominowali las na mojej lewej flance i przygwoździli chłopów z uralu na skraju pola zboża.


W tej właśnie chwili zdałem sobie sprawę, że moja lewa flanka nie utrzyma się długo. Na pomoc rzuciłem wszystko co miałem w środku pola. Były to trochę desperackie próby. Odległość była spora a w środku w dalszym ciągu znajdował się Stug i oddział grenadierów, który ostrzeliwał moje pozycje. Co gorsze moździerz coraz bardziej wstrzeliwał się w moje pozycje.


Niemcy szykowali się do szturmu. Następna w kolejce była moja armata. Obsługa ZIS-a Była zbyt skoncentrowana na Stugu, żeby zauważyć zagrożenie. Raz za razem ładowała pocisk przeciwpancerny i posyłała go w generalnym kierunku wrogiej maszyny pudłując raz za razem. Na szczęście T34 wykazał się większą skutecznością i udało mu się "wstrząsnąć" załogą Stuga.  


Wert skupiony na planowaniu ataku z mojej lewej strony zapomniał o jednym drobnym szczególe.


O jedenastu dzielnych synach matuli Rosyji, którzy niezmordowanie parli do przodu przez łany zboża. Zaryzykowałem i wystawiłem ich na ewentualny ostrzał Niemców w następnej turze!


Nagle pojedynek między czołgami nie był już najpilniejszą sprawą na stole! Wylosowaliśmy pierwszą kostkę trzeciej tury...
Była czerwona! Mój ryzykowny manewr opłacił się. Pepesze ustawione na ogień ciągły, z najbliższej możliwej odległości, nie dały grenadierom żadnej szansy.


Dowódca T34 zauważył wyłom w szeregach wroga i ryzykownym manewrem, wystawiając się na strzał, wjechał w sam środek bitwy. Celem był atak na grenadierów w lesie aby ulżyć trochę lewej flance. W międzyczasie ZIS-3 po raz kolejny zrykoszetował od pancerza  Stuga. Hmmm a może te opowieści o wyższości niemieckiego pancerza to nie była propaganda?!?


Jeden z oddziałów niemieckich pod ostrzałem czterech gwardyjskich LMG, postanowił odskoczyć w las. Ale dwa pozostałe oddziały w dalszym ciągu szykowały się do szturmu.  


W tym momencie obsługa Zis-a popisała się pierwszym precyzyjnym strzałem bitwy!


Stug stanął w płomieniach! Zwycięstwo Rosjan było o krok...
Niemcy widząc, że zwycięstwo wymyka im się z rąk ruszyli do ataku. Chłopy z uralu mieli być łatwą zdobyczą. Jednak stawili zaciekły opór i drogo sprzedali swoją skórę!


Snajperzy ruszyli im na pomoc jednak i oni polegli.


I dopiero zmasowany ostrzał dwóch oddziałów gwardii przerwał dobrą passę Niemców. T34 spełnił swoją rolę eliminując tylni oddział Grenadierów.


Z potężnej Niemieckiej armii pozostały jedynie niedobitki.


Ukryci w lesie Grenadierzy, pozbawieni szans na zwycięstwo, widząc zwracające się w ich kierunku lufy rosyjskich automatów, krzyknęli - "Nicht Schießen!!!" "Hitler Kaputt!!!"



I było po bitwie.


Wert - dzięki za grę. Dwa lata się zbierałem żeby to opisać. :-) Mam nadzieję że wywołany do tablicy stawisz mi czoła w najbliższym czasie i że będzie to godny rewanż!

Pozdro!

5 komentarzy:

  1. Taaa... trzeba się umówić na kolejną. Jak robisz w przyszłym tygodniu? Po 2 latach ambitnych planów, zakupów, kompresorów, mat, testów i projektowaniu budynków wycinania laserem ... szaraki vs szaraki?

    To może chociaż u Jubego się spotkamy bo ja do tej edycji podręczników nie ma -_-.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rany Boskie Wert w końcu zagrał. Ostatnim razem widziałem Go grającego jeszcze w domu na stokach (bitwa z Jubym Skaveni kontra Krasnale - Skaveni dostali po dupie)

    OdpowiedzUsuń
  3. Szare szeregi w natarciu ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Michał - nigdy, ale to nigdy nie dostałem od Jubego skavsami po dupie. Dostałem srogi łomot w 6ed. od Kusego i jego imperium.
    Z Jubym w WFB grałem słownie raz i zaorałem go combem na ratling guny.
    Z Jubym w Mordke grałem słownie raz i pożarłem go pestiluchami tak że po bitwie juby stwierdził że, tu cytuję: "Więcej w to gówno nie gra". I chyba rzeczywiście to była nasza ostatnia bitwa w mordkę na długie, długie lata.

    OdpowiedzUsuń
  5. Śmiejecie się z szaraków a tymczasem na oficjalnej stronie bolt action:
    http://www.warlordgames.com/battle-report-soviet-union-vs-germans-round-2/?utm_source=Warlord+Games+Newsletter&utm_campaign=047c02b053-Warlord_Games_Wednesday_News_%26_Hobby_15th_February&utm_medium=email&utm_term=0_b7e928b4ed-047c02b053-133016997&mc_cid=047c02b053&mc_eid=fe8918b9a0

    OdpowiedzUsuń