niedziela, 19 lutego 2017

Team Yankee

Heyka!

Zostałem wczoraj odwiedzony przez niespodziewanego gościa. No w sumie, może nie do końca niespodziewanego, bo zadzwonił dzień wcześniej i pytał czy mam czas, ale na pewno rzadkiego. Hipolit - bo o nim mowa - pojawił się wieczorem. I podstępna bestia przyszła z podręcznikiem i modelami do nowego systemu bitewnego!!! (I dwoma wiśniówkami żeby omówić temat.)


Hipol, podobnie jak Majki w przypadku Epicka i Gothca, wiedzą jak zadziałać na moją psyche. Nie, nie. Nie namawiam cię! Broń boże! Ale zobacz jakie mam ładne, nowe modele. I wiesz? W sumie to wychodzi wcale niedrogo. Taaa. (Już raz tam byłem...)


Team Yankee - bo mówimy o tym systemie - to nowe dziecko Battlefront Miniatures. "World War III" mówi podtytuł na okładce. I już wiemy, w jakich realiach będziemy toczyć potyczki. Gra opowiada o hipotetycznej wojnie, pomiędzy NATO a Paktem Warszawskim, jaka miałaby mieć miejsce w 1985r. Wojna ta została opisana w powieści Harolda Coylea. Niestety nie znalazłem polskiego wydania tej książki. A szkoda bo chętnie bym poczytał. Na Amazonie można kupić oryginał - kto wie może się skuszę...
Ale wróćmy do gry. Zimna wojna przeistacza się w gorącą. Obie strony wstrzymują się jeszcze z odpaleniem głowic atomowych, a po terenie zachodnich Niemiec przetaczają się zagony pancerne.
No właśnie zagony. Bo ta gra to nie pojedynczy żołnierze ale podobnie jak w przypadku Flames of War dowodzić będziemy całymi batalionami. Skala rozgrywki to 1:100 lub 15mm - jak kto woli.



Zarówna książka jak i modele wywarły na mnie spore wrażenie. Książka o dziwo nie jest gruba - jak na podręcznik do gry bitewnej. Wszystkiego jest 120 stron. Twarda okładka, kredowy papier, piękne zdjęcia. W dzisiejszych czasach to już standard. Ale nadal przyjemnie się bierze do ręki tak wydany podręcznik. Widać, że firma ma już doświadczenie w wydawaniu systemów bitewnych, bo wszystko jest tam, gdzie być powinno. W książce nie ma chaosu i każdą informację z łatwością można odnaleźć. Na końcu książki znajduje się skrót i podsumowanie wszystkich zasad. Większość zasad oprócz opisu posiada zdjęcia z przykładem wykorzystania danego przepisu. Np. na zdjęciu powyżej, możemy krok po kroku, prześledzić jak szarżować na wroga, jak wygląda walka przez przeszkody, czy jak podkraść się piechotą do wroga.


Zasady Team Yankee to wariacja na temat Flames of War. Są nieco uproszczone, nieco bardziej dopasowane do realiów współczesnego konfliktu, ale ich rdzeń jest taki sam. Z mojego punktu widzenia to bardzo dobrze bo zasady FoW bardzo mi się zawsze podobały. Jeżeli ktoś jest zainteresowany szczegółami to polecam:

Oraz:


Nie polecam za to "How to Play Team Yankee" z kanału Flames of War. Rozumiem nie każdy musi być specjalistą od wszystkiego, ale na boga! Ja z moim aparatem, zrobiłbym to lepiej, w swojej piwnicy! Oczywiście przesadzam, ale jako duża firma, promująca swój nowy system, mogliby zainwestować trochę więcej, niż w nieciekawego kolesia w koszuli w kratę, na białym tle, z kiepskim oświetleniem i jeszcze gorszym dźwiękiem! Przynajmniej jest nudno i spokojnie. Pamiętamy filmik promujący OiM!
(Wiem, że i tak mnie sprawdzićie, więc wstawiam linka do tego filmu.)

(i link do prezentacji OiM - ku przestrodze...) 
Swoją drogą wychodzi właśnie czwarta edycja Flames of War. Ale to zupełnie inna historia...


Modele. No cóż, chciałbym napisać, że cud miód i orzeszki. I w sumie to prawda - pod warunkiem, że są plastikowe. Jeżeli chodzi o plastiki tej firmy, to mógłbym pisać naprawdę dużo o ich zaletach, a i tak nie oddałbym do końca, jak bardzo mi się podobają. Ale część modeli, wydana została w starej technologi - żywica + metal. Oj! A już myślałem, że tej techniki już nigdy więcej nie zobaczę. A jednak - stało się. Żywiczne modele nie dość że są brzydkie, drogie to jeszcze się łamią. Kropka. Jedyna ich zaleta to to, że są dostępne. Co ich podkusiło żeby wrócić do tego paskudztwa. Jeszcze w czasach gdy kupowałem FoWa plastik był ich nowym odkryciem i dopiero eksperymentowali z tą technologią. Ale im się udało przecież! Modele w Open fire urzekły mnie swoim wyglądem. A to był 2014 może 2013? Czemu więc jedna trzecia modeli, które kupił Hipolit była z żywicy? Po prostu tego nie rozumiem. Metalowe elementy też pozostawiają dużo do życzenia. Szczególnie piechota nie przypadła mi do gustu. I po raz kolejny pytanie: Czemu nie plastiki!?!


Jeżeli wszystkie modele byłyby plastikowe to chyba dałbym się złapać na haczyk Hipolita. Jednak biorąc pod uwagę, że Hipol zakupił Brytyjczyków, mnie na zasadzie przeciwności, powinni przypaść w udziale Rosjanie. Nie żebym ich nie lubił. Wręcz przeciwnie. Rosjanie to zazwyczaj mój pierwszy wybór w każdej historycznej grze bitewnej. Ale jedną z mocniejszych stron Rosjan jest ich piechota. A ta wykonana została w nieciekawym metalu. No cóż... Sprawa pozostaje na razie otwarta, bo za to modele Hindów i T-72 są po prostu piękne!
I jeszcze jedna sprawa. Ich rozmiar! Przyzwyczaiłem się do modeli w tej skali. Ale to jak urosły czołgi od czasu drugiej wojny światowej, ciężko jest ogarnąć!



I widać to na stole. A helikoptery są jeszcze większe od czołgów. A rosyjskie helikoptery są jeszcze większe od brytyjskich! Armie wyglądają naprawdę imponująco.


I jeszcze trzy grosze, dla polskich Januszów. :-) Jako, że to gra historyczna, to można przecież poszukać na rynku zamienników. Nie szukałem długo i znalazłem mnóstwo modeli w podobnej skali. Nic tylko kupować. Ale czy warto? Za parę złotych mniej pozbawiamy się pięknych i o dziwo praktycznych kart, jakie można zobaczyć powyżej. Dodatkowo śmigłowce i  samoloty wyposażone zostały w naprawdę fajnie wykonane podstawki, oraz, co dla mnie jest nowością, w magnesy pozwalające na czas transportu ściągać trudne do przenoszenia śmigła i podstawki. Z drugiej strony, cena za dwa śmigłowce to około 105zł, a w pobliskim sklepie modelarskim znalazłem ofertę w tej samej skali za 28zł. Magnesy kupuję tam za grosze! Chyba trochę pojanusze. :-) A na pewno śmigłowce, bo różnica ceny za czołgi, to już zaledwie 5zł. I chyba nie warto się szczypać. Natomiast gdy znajdę zamienniki żywicznych modeli to nie będę się wahał ani chwili!


Cóż więcej mogę napisać? Gra przypadła mi do gustu. Jedyne co mnie powstrzymuje to brak partnerów do gry. Tak wiem, można się z kimś umówić na mieście. Ale rzadko kiedy miewam czas na takie wypady.  A Hipolit niestety odwiedza, nas prawie jak św Mikołaj. Raz do roku... Z Mikołajem mają jeszcze wspólną długość brody. ;-)
Pożyjemy zobaczymy. Na razie zamówiłem sobie jednego Hinda w skali 1:100 i zobaczymy jaką jakość prezentują.

Pozdrawiam.

19 komentarzy:

  1. Jest jakaś podstawka z dwoma armiami?
    Juby

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie. Jedynie startowe zestawy armijne. A co? :-)

      Usuń
  2. Hmmm, ww3 mnie kusi tylko nie wiem jaka armia najbardzej by mnie interesowało lwp. Co ty na to?
    Juby

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no ja Ci nie powiem, która armia ma Cie interesować...
      To Ty mi powiedz, którą wybierzesz. Jeżeli wybierzesz.

      Usuń
  3. Lwp jest moje i w przyszłym miechy mogę ją zakupić jeśli będę miał z kim grać poza hipolem.
    Juby

    OdpowiedzUsuń
  4. Raczej nie, ale skoro jesteśmy przy wyborze armii to qrna za US przemawia a10 która uwielbiam jako samolot. Ech ciężki wybór. Co by Ci bardziej pasowało zbierać?
    Juby

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja już A10 mam jedną sztukę i czolga.

    OdpowiedzUsuń
  6. no proszę no to jeszcze michor jest, ale on jest spoza krakowa. Czyli reasumując - michor - us, juby, kusy - soviet lub nrd lub rfn

    OdpowiedzUsuń
  7. Chyba że się Kusy zamieni bo mnie ruskie helikoptery pociągają

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "bo mnie ruskie helikoptery pociągają" a co na to Twoja żona?

      Usuń
  8. No i się zaczęło, ostatnie bastiony zdrowego rozsądku u Kusego padły i już szuka modeli na necie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przecież to norma Michał. Jeśli chodzi o figsy to pytanie u Kusego nie jest "czy" tylko "kiedy" xD xD iksde xD x DxD

      Usuń
  9. ja mam komplet GB ale pewnie LWP też kiedyś zacznę zbierać.

    Moim zdaniem Team Yankee to najlepsza gra "historyczna", zachęcam każdego do zagrania na proxach(niestety, to o czym pisał Kusy jest bardzo widoczne a mianowicie stosunek wielkości MBT do standardowych czołgów WW2)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kusy! brakuje ostrzeżenia by nie katapultować swoich samolotów z żywicy bo i tak nie polecą a się rozlecą. Oba moje harrier'y oberwały i poważnie rozważam ich zamianę na te choćby ravell'a, plastki zdecydowanie więcej wytrzyma. Gdyby ta gra była wydana całkowicie w plastiku, to byłaby to moim zdaniem najlepsza gra w ogóle na rynku:P Ja niestety mam właśnie harriery, SP AA, obie artylerie w żywicy i piechotę w metalu a reszta to przepiękne modele w plastiku

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pijesz? Nie lataj Harrierami!
      Simple as this...
      :-)

      Usuń
  11. Jakby co, mam podręcznik na sprzedaż. Nówka za 50 PLN + wysyłka :) W razie czego - minisforwar@gmail.com

    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo fajny artykuł, miło się czytało.

    OdpowiedzUsuń