środa, 26 listopada 2014

Chaos vs Space Marines

Heyka!




Witam Was moi mili! Dziwną sprawę zauważyłem przed chwilą. Otóż jak przestaję publikować to dostaję więcej komentarzy niż jak publikuję. :-) No cóż. Pewnie takie życie...
A teraz coś nowego na blogu. Zgodnie z obietnicą - obszerny BATTLEREPORT z WH40K! Nie dość że z Jubym ostatnio odkurzyliśmy modele do 40-stki to jeszcze na dodatek świetnie się przy tym bawiliśmy. A żeby było jeszcze lepiej to zrobiłem kilka zdjęć podczas rozgrywki! Zresztą sami popatrzcie tylko, jak Juby się cieszy na samą myśl, aby zepchnąć ze stołu moje paskudne niepomalowane figurki!!!


O wilku mowa. A właściwie o Imperialnych Pięściach, gdyż właśnie ten zakon znajduje szczególne miejsce w moim sercu. I pomimo tego, że nie są najlepszym zakonem z aktualnego podręcznika do Space Marinsów, to właśnie ich wybrałem do walki z wyznawcami plugawego boga. I jeszcze kilka uwag początkowych. Zgodnie z moimi narzekaniami z poprzedniego posta postanowiliśmy ograniczyć to co można wystawiać w naszych grach towarzyskich. Po pierwsze: żadnych książek dodatkowych poza Codexem! Po drugie: max 1 flyer na stronę! Po trzecie: max jeden FoC - Battle-forged Armies! Po czwarte: żadnych sojuszy! Wiem to trochę przestarzałe zasady, ale oboje stwierdziliśmy, że tak nam się gra najlepiej! A więc co znalazło się w mojej armii? Wszystko co widać poniżej czyli:
Captain Sirius dowodzący pięcioma Assault Marinsami z Weteran Sergeantem z Power Fistem i z dwoma Flamerami. Capitan wyposażony był w Burning Blade, Artificer Armour i Jump Pack. Do tego trzy squady Tactical Marines, (Sierżanci wyposażeni w Melta-Bombs, i Combie Weapony - jedn squad z Meltą dwa z Plasmami) wszystkie w Rhino. Sekcje troops zamknąłem squadem Scoutów z Weteran Sergeantem z Power Fistem jeżdżących (latających?) w Land Seederze Stormie. Do tego dwa Dreadnoughty, jeden z Multimeltą, drugi z Assault Cannonem. Jeszcze czołg Predator z podwójnym Lascannonem i Stormtalon z Skyhammer Missile Launcherem.   


A co przyprowadził Juby? Pięknie pomalowaną i skonwertowaną armię Chaosu. Potwornych wyznawców Nurgla. Całością dowodził Demoniczny Książę tzw. "Świnka" :-) z markiem Nurgla. wyposażony w Black Mace, i Nurgle wie w jakie jeszcze inne upgrady... podobno kosztował ponad 300 ptsów! :-) Do tego trzy Rhino wypchane po brzegi Chaos Space Marines z markiem Nurgla. Jeden squad z Plasmami i dwa z Meltagunami. Do tego dwa Maulerfiendsy (jeden przebrał się za mojego Trygona) i znienawidzony przeze mnie  Heldrake! Tylko tyle i aż tyle...


Wylosowaliśmy typ rozgrywki: PURGE THE ALIEN. Strefy rozstawienia: Dawn of War. Juby przegrał Roll-ofa, a ja chcąc mieć pierwszą turę wystawiłem się pierwszy. Jak widać na zdjęciu poniżej, na środku ustawiłem dwa Drednoughty, dwa Rhino z Tacticalami wyposażonymi w Plasmamy wewnątrz i Land Speedera Storma dla wsparcia. Po lewej Predator osłaniany przez Tactical squad z meltami i Capitan Sirius z Assault squadem, gotowi do kontrnatarcia.


Juby po mojej lewej ustawił dwa Maulerfiendsy i jedno Rhino z Chaos Marinsami.


A na środku, w zrujnowanym budynku czaił się Deamon Prince. Lekko z prawej dwa Rhino wypchane wyznawcami Chaosu gotowe do natarcia.


Juby chyba był zadowolony z początkowego ustawienia: :-)


Rzut Jubego na przejęcie inicjatywy nie powiódł się. I zaczęła się właściwa bitwa. Zaczęła się bardzo powoli. Poruszyłem większość armii na środek stołu. Drednoughty przodem, wspierane przez Rhino. Predator ustawił się do strzału w jeden z transporterów Chaosu po mojej prawej stronie tak aby zdublować ostrzał z multimelty Drednoughta. Assault squad ustawił się za budynkiem czekając w gotowości na ruchy Jubego. Faza ostrzału w związku z night fightem ogłoszonym przez Jubego dzięki jego Warlord Traitowi, zakończyła się kilkoma zdanymi przez Jubego cover save-ami.


W odpowiedzi Juby ostro ruszył do natarcia! Cała armia... Prawie cała armia gdyż kierowca Rhino po lewej przeliczył możliwości pojazdu, i wspinając się na dość strome wzniesienie, zerwał gąsienice! Nie zrażeni tym Chaos Marines wysiedli ze środka i pobiegli za pędzącymi Maulerfiendami. A będąc przy Maulerach... Damn! to naprawdę szybkie jednostki! Nie dość, że  poruszają się 12 cali na turę to jeszcze ignorują zasady dotyczące terenu, po którym się poruszają! Mówiąc szczerze nie doceniłem ich szybkości... ale o tym za chwilę.  


Po lewej Juby na pełnej prędkości zaparkował w ruinach na środku stołu!


Na ruinach powyżej Rhino wylądował Deamon Prince, otoczony całunem wyziewów i latających wszędzie much, zasłonięty przez ruiny był pewny, że nic mu nie grozi ze strony ostrzału lojalistów. I wracamy do mobilności Maulerfiendów. Juby wypatrzył, że jeden z Maulerów ma linie widzenia do jednego z moich (kiepsko ustawionych) Assault Marinsów i zadeklarował szarżę! Co było dla mnie całkowitym zaskoczeniem, gdyż byłem pewny, że moja jednostka jest bezpiecznie ukryta za ruinami i już szykowałem się do pozycjonowania jej w następnej turze! Juby nie dość, że szarżę zadeklarował to dzięki zasadzie Fleet (czy wspominałem już jak bardzo mobilne są te bestie?!?) udało mu się dopaść jednostkę mojego Warlorda. Na szczęście dzięki mojemu szczęściu Juby zabił jedynie pojedynczego Marinsa, tracąc przy tym jednego hull pointa. Starcie zakończyło się remisem.


Otrząsnąłem się z szoku po-szarżowego, i zacząłem myśleć intensywnie, próbując ratować sytuację. Na szczęście Imperial Fists dostali posiłki w postaci Stormtalona. Na starcie spozycjonowałem wszystko co miałem na lewej flance rozpaczliwie próbując zatrzymać drugiego Maulera. Do strzału ustawili się kolejno: Predator, Rhino z Meltagunami oraz Stormtalon. Liczyłem się z strzelaniem przez ruiny ale stwierdziłem, że cover save na 4+ nie jest wiele lepszy niż 5+ inv. save. Pod nawałą ognia demoniczna maszyna chaosu straciła dwa hull pointy. Do tego podesłałem Land Speedera ze squadem Scoutów, żeby wspomóc Captaina Siriusa w następnej turze.


Po prawej stronie było o wiele gorzej! Deamon Prince siedział spokojnie w ruinach, drwiąc z mojego ewentualnego ostrzału mając 2+ cover save dzięki zasadzie shrouded. Postanowiłem więc zaatakować Rhino Chaosu wszystkim co miałem. Posłałem oba Dreadnoughty do boju. Licząc, że zniszczę transporter ich ostrzałem, podesłałem oba Rhina z Plasmagunami, aby były gotowe ostrzelać wszystko co wybiegnie z wraku. Oczywiście efekt ostrzału był żaden. Udało mi się wbić pojedynczego glance hita. Na domiar złego żółty Drednought spalił swoją 5 calową szarżę rzucając całe trzy oczka na dwóch kościach!


Tu zdjęcie z innej perspektywy, żeby pokazać że tam za budynkiem czai się jeszcze jeden Drednought.
 

W turze Jubego moja sytuacja z ciężkiej stała się dramatyczna! Juby dostał posiłki w postaci Heldrakea. Na szczęście wszyscy Marines siedzieli jeszcze w swoich "METHAL BOXES" :-) Deamon Prince wyskoczył na środek pola walki, gotowy do szarży. Na dodatek wreszcie udało mu się rzucić moc "Iron Arma" z Biomancji, czyniąc siebie odpornym na ogień z Bolterów. Jednak tym razem szczęśce uśmiechnęło się do mnie i żaden z Rhino nie został zniszczony! Deamon Prince zniesmaczony postanowił rozprawić się za to z Dreadnoughtem w walce wręcz.    


Po lewej stronie również zrobiło się nieciekawie. Uszkodzona bestia spozycjonowała się do ataku. A dziesiątka Chaos Space Marines z uszkodzonego Rhina była coraz bliżej.  Faza walki wręcz nie przyniosła jednak rozstrzygnięcia. Juby miał szczęście bo Captain od początku walki nie mógł trafić więcej niż jednym atakiem, a ja miałem szczęście bo ten sam Captain notorycznie zdawał swoje 4+ inv. save! Patrząc na moje ostatnie rozgrywki stwierdzam, że 4+ inv jest lepszy niż 3+ :-) bo 4+ zdaję w 80% a 3+ nigdy mi nie wychodzi. :-P


Po prawej Deamon Prince szybko rozprawił się z Drednoughtem i ukrył za wrakiem.


Musiałem pozbyć się Demona jeżeli chciałem przeżyć kolejną turę! Więc rzuciłem na niego wszystko co miałem. Sytuację dodatkowo komplikował fakt, że Deamon Prince był odporny na ostrzał z bolterów w tej turze. Prawie się udało. Prawie...  


Za to po lewej stronie pojawiło się światełko na końcu tunelu. Captain wreszcie trafił Burning bladem i zniszczył piekielną maszynę, Scouci rzucili się na drugą i zniszczyli ją swoimi granatami przeciwpancernymi. Jednak to światełko na końcu tunelu okazało się nadjeżdżającym pociągiem, gdyż w turze Jubego zza ruin wyłoniła się piekielna dziesiątka i dwoma celnymi strzałami z meltagunów pozbyła się Captaina Siriusa i towarzyszącego mu Weteran Sergeanta Assault Marinsów. A z drugiej strony nadleciał Heldrake i spalił praktycznie cały squad Scoutów.
 

Z prawej strony, wściekły, ranny Deamon Prince rzucił się na lewitującego Stormtalona powodując wielką eksplozję.  Marines Chaosu z meltagunami skupili ogień na Drednoughcie, a ci wyposażeni w Plasmaguny próbowali otworzyć Rhino lojalistów. Przelatujący Heldrake zniszczył wierzę Predatora. Imperator raczył spojrzeć łaskawym okiem na swoich wojowników i powstrzymał Deamona przed rzuceniem po raz kolejny Iron Arma.
W ruch poszły Boltery. Salwa za salwą kierowały się w stronę Deamona w końcu jeden z pocisków przeszył jego czaszkę odsyłając go w niebyt. Taranowanie wykonane przez Predatora i salwa z meltagunów spowodowała eksplozję Rhina Chaosu.


Ocalały Scout, po stracie towarzyszy oszalał z wściekłości, i w pojedynkę rzucił się do walki wręcz z hordą Chaos Marines. Overwatch skrócił jego cierpienia. 


Koleje tury to mordercza walka na śmierć i życie w środku pola. Marines stracili cały ciężki sprzęt ale umiejętnie bronili się resztkami sił. Prawie udało im się zniszczyć cały squad Choaosu, zniszczyli kolejne Rhino. Jednak przewaga była już po stronie Chaosu. Heldrake raz za razem wypalał ocalałych Marinsów...






Walka była ostra i wyrównana do samego końca. Jednak po podliczeniu punktów zwycięstwa okazało się, że Juby wygrał dość znaczną różnicą.


Gratulacje dla zwycięzcy. Mam nadzieję, że kolejne rozgrywki będą równie wyrównane co ta.

Dziękuję wszystkim, którzy dotarli do końca tego dość przydługiego posta. Przypuszczam, że kolejne posty pojawią się dopiero w przyszłym tygodniu. Jak zwykle proszę o komentarze.

Pozdrawiam!   


3 komentarze:

  1. Fajny opis bitwy, choć wynik to mi już Juby zdążył zespojlerować. Brakuje jeszcze mapy taktycznej i będzie jak w WD za starych czasów ;)

    A skoro tak wam się podoba mechanika x-winga, to może dedeki na niej też wam podejdą? :D
    http://wizkidsgames.com/dnd/

    Misiek

    OdpowiedzUsuń
  2. Dopowiem że 2 tygodnie wcześniej Dawid skopał mi dupsko. Bitwa była super i muszę to stwierdzić że WH40K to najlepszy system w jaki grałem (nie ma tego dużo). Poprzednia bitwa tez była super. Pomimo całego shitu jaki robi GW to jednak nasze zmienione zasady są dużo ciekawsze. Czekam na następne bitwy!! W poniedziałek gram podobno z Michałem mam nadzieje że też będzie fajnie.
    Pozdro chłopaki i dla właściciela tego bloga.

    ps. Kiedy się spotykamy na jakąś flaszkę mam śliwowice z Rumuni do wypicia.

    Juby

    OdpowiedzUsuń
  3. Co do WH40k to czy pamięta ktoś jeszcze tą starą strategię turową opartą na Panzer General Rites of War? No to wyszło coś nowego w tym klimacie: http://www.gry-online.pl/S016.asp?ID=21333

    Misiek

    OdpowiedzUsuń