czwartek, 27 sierpnia 2015

Najtwardsi z twardych - Necromunda Van Saar

Heyka!



Kontynuując serię zapoczątkowaną kilka postów temu. (ktoś łapie dwie sroki za ogon) Dziś na tapetę pójdzie NECROMUNDA! Wczoraj wreszcie udało mi się wyrwać do piwniczki. Złożyłem stół, żeby wygodniej było się poruszać. I zacząłem wykopaliska.  Z początku w ruch poszły kilof i łopata. Ale później przeszedłem do bardziej precyzyjnych narzędzi. Szpachelka i pędzelek przydały się, gdyż dokopałem się do najstarszych okazów w mojej kolekcji. Modele, które przetrwały wielkie wymieranie wyprzedaże. Najtwardsi z twardych. Gang Van Saar do Necromundy.

Ale tradycyjnie Odrobina historii. O samej grze można poczytać tutaj: http://warhammer40k.wikia.com/wiki/Necromunda. A ja oczywiście skupię się na historii bliższej naszym sercom. Otóż Necromunda to jedna z tych pierwszych gier obok Epica i Warzona, na które było nas stać. I z tego co pamiętam była najchętniej przez nas graną we własnym gronie. Na pewno bawili się w to: Juby house Goliath, Jacki house Van Saar, Karolek (pamiętacie jeszcze gościa?) house Delaque no i oczywiście ja house Orlock. Werter silnie przymierzał się do house Cawdor. Zakupił nawet parę modeli, ale nie pamiętam go grającego. Tak samo nie pamiętam grającego Majkiego. Ale mogę się mylić - poproszę o korektę.


 Co przyczyniło się do dużej popularności tego systemu w naszym gronie? Otóż dość przystępne zasady, rozgrywki kampanijne, ale przede wszystkim cena! Za cenę jednego oddziału do WH40K można było wejść w posiadanie kompletnego gangu. Necromunda to było coś, czego obecnie tak bardzo brakuje GW. Starter, który za niewielkie pieniądze pozwalał wejść w uniwersum 40 tysiąclecia. Gra, która byłaby pierwszym krokiem w przygodę z grami bitewnymi.


Bardziej spostrzegawczy z Was zauważą, że napisałem wcześniej, że grałem Orlockami. A W tytule jak byk znajdują się Van Saarzy. I macie rację. Otóż po moim pierwszym, oryginalnym gangu pozostało jedynie wspomnienie, ale jak to ze mną było. Jedna sroka to za mało! Swego czasu posiadałem: gang Orlocków, Delaque, Van Saar i na dokładkę jeszcze Ratskinów! Na dzień dzisiejszy, ostali się jedynie właśnie Van Saarzy.


Tradycyjnie dla moich modeli - niepomalowani. Ale taka moja przypadłość. Nigdy nie dotrwałem z "zajawką" do etapu malowania. Inna sprawa, że jak już zaczynałem to moje umiejętności nawet w jednej dziesiątej nie pozwalały mi osiągnąć zadowalającego mnie efektu. Przyznam się jeszcze do jednej rzeczy. Otóż materiały do malowania figurek są piekielnie drogie i pieniądze, które mógłbym przeznaczyć na farby, marnowałem na kolejne modele.


Jak widać kilka prostych konwersji, miotacz ognia, kilka wymienionych pistoletów. Lider wyposażony w meltę stanowi doskonałą  broń psychologiczną. Nic nie chce znaleźć się w 6' od niego.  


Kilku Juvsów, kilku Gangerów, dwóch Heavy - jeden z miotaczem, drugi z heavy stubberem.



A tutaj sekcja najemników. Gdyż Necromunda to nie tylko gangi ale także spluwy do wynajęcia. I tu dwie ciekawostki. Jeden z najemników jest POMALOWANY!!! Zawdzięczam to Żołnierzowi, który swego czasu zlitował się nad młodszym kolegą i pomalował mu jedną figurkę. Padło na łowcę nagród. I do tej pory to chyba najładniej pomalowana figurka jaką posiadam. Druga ciekawostka to Squat Wertera. (JEST JUŻ MÓJ PRZEZ PRAWO ZASIEDZENIA!!! - minęło już 20 lat) Model zainspirowany jedną z grafik w podręczniku.Właściwie to nie w podręczniku bo pisząc te słowa przeglądnąłem wszystkie podręczniki... Nie pamiętam dokładnie gdzie była ta grafika ale na pewno był na niej squat.


I małe złomowisko. Swego czasu, jak jeszcze wybór był mocno ograniczony, zakupiłem zestaw podstawek. Ale później odeszliśmy całkiem od Necromundy i nigdy nie zakończyłem tego projektu.
Do tego kopie tych samych modeli bez podstawek. 
Obecnie Necromunda zalega jedynie na dnie szafeczki z modelami. Nie ma z kim zagrać, więc brak jakiejkolwiek motywacji, żeby toto ruszać do przodu. Jednak mam kilka pomysłów na wykończenie całości i zrobienia małej dioramki do witryny w piwniczce, aby przypominała, że taka gra kiedyś rządziła w towarzystwie.
Tyle w temacie Necromundy. Jeżeli ktoś miałby ochotę zagrać to proszę o kontakt. Może to pomogłoby ruszyć ten projekt z miejsca.

Pozdrawiam. 







3 komentarze:

  1. No niestety ja nie miałem szczególnej okazji zagrać w Necromundę ( w zasadzie to nie pamiętam dokładnie dlaczego). Ale w sumie to można spróbować jakąś potyczke rozegrać. I jeszcze jedno zasiedzenie w złej wierze to okres 30 lat ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ja w dobrej wierze zaczynałem mienie kolegi :-)

      Usuń
  2. Oż ty chamie! Ile ja się tego squata naszukałem!
    To moja pierwsza konwersja ever! EVERRRRRRR!!!!!!
    Inspiracją była jedna z grafik bodajże z magazynu Portal zaś w zamyśle miał być to gang squatów w klimatach VuDu - na i na jednym modelu który przepadł bez wieści (do teraz) się skończyło. No nie ukrywam że młode lata spędziłem na przepieprzaniu kasy na fajki, alkohol koszulki i kobiety :D

    Może ... może jak już będę miał stół w domu do Bolta z makietami wezmę się za skompletowanie Cawdorczyków. W sumie to też jedno z marzeń na które wiecznie nie miałem pieniędzy :(

    OdpowiedzUsuń