piątek, 11 września 2015

TAU vs TYRANIDS

Heyka!

Druga bitwa w ciągu pięciu dni! Jest nieźle! No i dzięki temu mam materiał na pisanie bloga. :-)
Kiedy ostatnio grałem z Michorem, zapytał czy będę miał czas w przyszłym tygodniu. Powiedziałem, że w pracy wypadają mi popołudniówki, więc poranki mam wolne. Michor stwierdził: „Ok to wezmę sobie urlop”. I już byliśmy umówieni na wtorek na 9 rano. Zapytał:
- W co gramy?
- A w co chcesz?
- To może powrót do korzeni? 40?
- WoW tego się nie spodziewałem!
Więc tym razem WH40K! Dobrze bo dawno nic nie było do tego systemu.
A więc dzisiaj :


TAU vs TYRANIDS

Udaliśmy się do piwniczki. Odnalazłem księgi zasad, które pokrywała już gruba warstwa kurzu. Rozstawiliśmy teren… I tradycyjnie na początek rozpiski: 


Tym razem moja rozpiska pierwsza, gdyż Michor guzdrał się jeszcze ze swoimi modelami, gdy ja byłem już poukładany. :-)
Jako, że mój oponent dawno w 40stkę nie grał. I nie jest na bieżąco z wydawanymi przez GW nowościami i dataslateami. Ani w moich oczach formacje nie zdobyły zbytniego poklasku. Zagraliśmy jak na dwóch dziadków przystało, czyli pojedynczy Combined Arms Detachment!
W sekcji HQ dwa Tervigony.
Sekcja TROOPS to cztery gołe oddziały po dziesięciu Hormagantów. Oraz oddział trzech Warriorów z Deathspetterami.
ELITY wypełniłem po brzegi: oddział Hive Guard, pojedynczy Zoanthrope oraz dwa Venomthropesy. FAST ATTACK był mi obcy.
Za to HEAVY SUPPORT – tutaj zaszalałem. Dwa Carnifexy (tzw. Dakafexy) oraz Exocrine.
Rozpiska niezbyt mocarna, ale na miłą rozgrywkę przy „piwku i preclach” jak najbardziej na miejscu. 



U Michora wyglądało podobnie. I dobrze bo power lista Tau zmiotłaby mnie z powierzchni ziemi.
HQ - dowodził Etheral.
TROOPS to cztery dwunastoosobowe oddziały Firewarriorów z dwoma dedykowanymi Devilfishami.
ELITY wypełnione Battlesiutami. Dwa oddziały Crisis Battlesiutów, i oddział Stealthsuitów. Po trzy modele w każdym.
W sekcji FAST ATTACK znalazły się dwie sześcioosobowe jednostki Pathfinderów.
Na koniec HEAVY SUPPORT i dwa Hammerheady oraz oddział dwóch rakietowych Broadside Battlesuitów.



Fiku miku czary mary. I po kilku rzutach, byliśmy już wystawieni. Wylosowana misja to RELICT. Na środku stołu pojedynczy objective. I linia ogniowa Tau, która oddzielała mnie od zwycięstwa. Wiedziałem, że przy tej ilości fire wariorów, raczej nie mam szans na skuteczne szarże. Więc plan był taki, żeby wykorzystać Hormaganty jako ruchomą zasłonę/wabik odwracający uwagę. Carnifexy i Exocrine również były jak najbardziej do poświęcenia. Tervigony miały zaopiekować się objectiwem, rzucając kolejne oddziały gauntów na pożarcie, niesamowitej ilości ognia Tau. Jak pomyślałem tak zrobiłem.


Tura Pierwsza.
Plan idzie jak z płatka. Powiem więcej jest dobrze. Z lewej strony zaszalał Zoanthrope i udanym Warp Blastem zniszczył jednego Crisysya. Pomogli mu Hive Guardzi wybijając resztę oddziału do nogi. FIRST BLOOD dla mnie! W fazie psioniki, Zoanthrope próbował jeszcze przygwoździć drugi oddział horrorem, jednak Michor skutecznie zablokował tę moc. Postraszyłem solidnie oddział Stealth suitów na środku stołu, ale kombinacja stealth (night fight) + shrouded, była nie do przebicia. Z mieszanym szczęściem Tervigony urodziły Termaganty. Jeden urodził piętnastu, gotów rodzić w następnej turze. Drugi stworzył jedynie pięciu, zatykając się na resztę gry. Hormagantami zająłem jedyną dostępną osłonę na środku stołu. Wczepiłem się w nią pazurami z całych sił! Dałem zasłonę toksycznych chmur od Venomthropów i czekałem na pierwszą salwę Tau.
Acha! Zdjęcia robiłem na zakończenie każdej tury, więc uwzględniają już straty. Zamieszczam je poniżej opisu każdej kolejnej tury.
Ruch Tau ograniczony był do minimum. Jedynie Battlesuity poprawiły pozycję na lewej flance. A Stealth suity zeszły z linii natarcia Tyranidów, odsłaniając Fire Warriorom pole do ostrzału. I zaczęło się! Nawała ognia przygniotła Tyranidów do ziemi. Michor przyjął taktykę psa ogrodnika. Jak ja nie będę miał objectivu to tobie też nie dam. I z pełną konsekwencją eliminował oddziały, które choć trochę zbliżyły się do znacznika. Jedyne co pozwoliło przetrwać moim biednym Hormagantom pierwszą turę to ta skromna osłona na 5+ podniesiona do 3+ przez shrouded zapewnianej przez Venomthropy. Na lewej flance Crisisy oddały salwę do Hive Guardu zabijając jednego stwora.

    

Tura druga.
Jedyna, w której miałem szansę na solidne zwycięstwo. Zauważyłem, że Michor w celu maksymalizacji efektu bonusów Etherala, ustawił go na środku stołu. Hmmm… pomyślałem chwilkę. Spróbuję na niego zapolować! Ale najpierw trzeba ruszyć resztki Hormagantów do przodu. I tu poległem przy rzutach na ciężki teren. Pomimo, że Hormaganty mają zasadę move through cover to rzut trzema kostkami nie dał mi żadnego wyniku ponad 3 oczka! Co ustawiło mnie w niezręcznej sytuacji. Za daleko na jakiekolwiek szarże. Jedynie dwa oddziały mogły spróbować swojego szczęścia w starciu z Stealthsuitami. No nic, wracam do głównego planu polowanie na Etherala. Popchnąłem prawego Carnifexa do przodu. Lewy był nieco z tyłu ale od czego mamy Onslaught? Chyba pierwszy raz taktycznie użyję tej mocy! Tervigony też były w zasięgu swoich cluster spines. Chyba wystarczy na 12 fire warriorów? W takim razie Exocrine zwróci swoją uwagę na Crisisy. Zoanthrope tym razem nie popisał się Warp balstem. Za to wyszedł mu horror i battlesuity padły na ziemię. Zacząłem strzelać. Okazało się że jednak było za mało.  Michor rzucał savey na 4+ jak nigdy. Na 12 fire warriorów ocalało trzech dzielnie zasłaniając Etherala. Dwa oddziały Hormagantów spróbowało swojego szczęścia szarżując na Stealthsuity. Pierwszy został skutecznie zatrzymany salwą overwatcha. Po prostu wybili go do nogi. Drugi miał więcej szczęścia i dopadł do pancerzy Tau. Ale Michor dzisiaj zdawał wszystkie savey nie tylko te na 4+. I chmarze Hormagantów udało się powalić jedynie jednego wojownika Tau. Za to okazało się, że ta jednostka stealthsuitów była specjalnie szkolona do walki wręcz bo udało im się zabić trzech gantów.
Na odwet Michora nie trzeba było długo czekać. Etheral uciekł do świeżego oddziału. Chowając się za plecami tych dzielnych wojowników. ;-) Na środku pola rozpoczęła się eksterminacja Tyranidów. Nie ocalał już żaden niezwiązany walką Hormagant. Padł jeden z Carnifexów. Oberwało się Tervigonowi. Pięciu Termagantów, którzy śmieli zbliżyć się do objectiva padło trupem. Zaczęły kończyć mi się jednostki. Nie wyglądało to dobrze.  Jeszcze Hormaganty walczące wręcz nie mogły dać sobie rady z dwoma Stealthsuitami. I co rundę traciły jednego, dwóch ze swojej liczebności.



Trzecia tura.
Jak napisałem wcześniej nie wyglądało to dobrze dla Tyranidów. Postanowiłem, że trzeba walczyć do końca. Rzuciłem do walki wszystko co miałem. Oba Tervigony weszły w zasięg swoich broni, doczłapał Exocrine. Carnifex poprowadził szturm. Spod osłony wyskoczyli Tyranid Warriorzy. Skupiłem się na najmniej odpornym ogniwie linii Tau. A jednocześnie na tym, który zadał mi najdotkliwsze straty. Na Fire Warriorach. Waliłem do nich bezlitośnie i powoli zaczęli się wykruszać. Gdy skończyłem strzelać linia Tau nie wyglądała już tak imponująco! Do tego Tervigon urodził kolejną porcję dwunastu Termagantów.
Jednak Michor konsekwentnie trzymał się swojego planu. Wyeliminował najpilniejsze zagrożenia. Carnifex zginął pierwszy. Zaraz po nim padli Tyranid Warriorzy. Reszta ognia skoncentrowała się na Tervigonie, który mógł jeszcze rodzić, dodatkowo był w posiadaniu objectiva. I na dodatek był moim Warlordem! Na szczęście toksyczne chmury, generowane przez Venomthropy, przesłoniły pole widzenia Tau, i Tervigon przeżył. 
Ups! Sorki! Zapomniałem zrobić zdjęcie.



Tura czwarta.
Zwycięstwo było już blisko. Już czułem jego smak. Wytrzymać jeszcze dwie tury! Parłem dalej naprzód. Jedynie Tervigon z objectivem, zgodnie z planem, wycofał się do tyłu. Nawet tchórzliwe z natury Venomthropy, pchnięte siłą Hive Minda, wysunęły się do przodu. Tervigon urodził kolejną dwunastkę Termagantów. I to był koniec posiłków z tej strony gdyż wypadł dublet.  Zoanthrope też wykorzystał już cały swój potencjał psioniczny, nastąpiło sprzężenie zwrotne z mocą Hive Mindu i po prostu eksplodował (perlis of the warp). Tura strzelania zakończyła się kolejnymi stratami wśród Fire Warriorów. A Hive Guardzi bezskutecznie od kilku tur próbowali naruszyć Hammerheady. Zaczynało to wyglądać lepiej. Nawet to, że Stealthsuity skutecznie uwolnili się z walki wręcz, zabijając pozostałych Hormagantów, nie zepsuło mi humoru.
Zdjęcie zrobione po mojej turze. 



Humor zepsuła mi dopiero salwa Tau. Nagle wszystkie markery na stole, zaświeciły na pancernej skorupie, wycofującego się Tervigona. A zaraz za markerami rozpoczęła się kanonada. Jej skutki były dla mnie opłakane. SLAY THE WARLORD! Utrata objectiva. A co gorsza - Synaptic Backlash wybił większość moich Termagantów.

 
Tura piąta.
Goniłem resztkami sił. A ogień Tau dalej nie słabł. I w tym kluczowym momencie popełniłem błąd. Kurczowo trzymałem się planu. A powinienem, nauczony poprzednią turą, zaatakować wszystkim co miałem, nie dając Tau szansy na ogień zwrotny. Powinienem po raz kolejny przycisnąć a ja połasiłem się na Relict. Zgodnie z planem wycofałem Tervigona. Resztę wojsk wysłałem na przynętę. Exocrine wreszcie znalazł się w zasięgu do Broadside Battlesuitów. Jeden padł trupem. Termaganty zaszarżowały na resztki Fire Warriorów, wspomagane przez Venomthropy. I dostali baty. Etheral walczył jak natchniony. Wściekle rozdając ciosy zabił oba Venomthropy. Byłem w szoku.


 
W turze Michora oczywiście powtórzyła się sytuacja z poprzedniej tury. Markery oświetliły Tervigona. A chwilę później resztki śluzowatej galarety fruwały po całej okolicy.  Szybko przeliczyłem punkty. Nie było tego dużo. Mam „First blood” , Michor ma „Slay the warlord”. Mamy remis. Jeszcze tylko zabije mojego ganta, tym morderczym Eterykiem i rzucamy czy gramy kolejną turę. Walka wręcz. I w tym momencie wskoczyło moje legendarne szczęście! Sześć ataków Fire Warriorów   do tego trzy Etherala i żadnemu nie udało się zabić pojedynczego Termaganta stojącego 11.5 cala od krawędzi stołu Michora. LINEBRAKER!!! 

 
Rzucamy kostką, na 3+ gramy kolejną turę i prawdopodobnie zostanę wybity do ostatniego pazura. Wypada dwójka. A więc wymęczone zwycięstwo!!! Wygrywam o pazur Termaganta. :-)
Podsumowując – klasyczne starcie Tyranidów z Tau. Tyranidzi biegną a Tau do nich strzela! Miałem kilka razy szansę wywalczyć bardziej zdecydowane zwycięstwo a tak… Właściwie powinienem napisać, że moralnym zwycięzcą pozostaje Michor. W końcu praktycznie wyeliminował całą moją armię. A u niego na stole stała więcej, niż połowa punktów. Z drugiej strony, nawet przez chwilę nie był w pobliżu objectiva. A ja przez większość rozgrywki kontrolowałem cały stół za wyjątkiem jego strefy wystawienia. W ostatniej turze powinienem zaatakować wszystkim na Etherala. Nie cofając Tervigona miałbym tam jeszcze miotacz ognia i monster creature w walce wręcz. Myślę że z tą pomocą dobrałbym się temu kosmicznemu komuniście do skóry. Zgarnąłbym wtedy pełną pulę secondary objectivów. I bitwa skończyłaby się wynikiem 3:1 a tak tylko marne 2:1. I to jeszcze wiszące na włosku.
Na dzisiaj tyle. A w najbliższym czasie Flames of War z serii łapać sroki za ogon. Oraz powrót zajawki!
Pozdrawiam.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz