sobota, 9 grudnia 2017

Dust Tactics anyone?

Heyka!

Zastanawialiście się kiedyś, nad tym jak wyglądałby nasz świat, gdyby w 1947 w Roswell naprawdę rozbił się spodek kosmitów? A w ręce Amerykanów dostała się kosmiczna technologia? Jaki wpływ miałoby to na Zimną Wojnę? (Tak wiem, że się rozbił naprawdę, i że amerykanie mają kosmiczną technologię – ale z niej nie korzystają – przynajmniej na razie…) To teraz wyobraźcie sobie, że taka kosmiczna technologia dostaje się w ręce Niemców jeszcze w 1941r. Gdy druga wojna światowa dopiero się zaczynała? Jeżeli chcecie zobaczyć, co mogłoby wyniknąć z takiego wydarzenia, zapraszam Was do świata DUST 1947! 

Dust 1947? Zaraz, zaraz! A gdzie obiecana Necromunda? No cóż, co mogę powiedzieć? Łatwo się rozpraszam… ;-) Powiem tylko, że nie jest to moje pierwsze podejście do tego systemu. Jakiś czas temu, już się do niego przymierzałem. Wtedy nazywał się Dust Tactics, ale w okolicach 2016 r wyszedł nowy podręcznik – Dust 1947. Ciekawe, co powstrzymało mnie poprzednim razem? Aaa pamiętam - po prostu - nie było z kim grać. Ale wizja stalowych Walkerów, wzorowanych na maszynach z II wojny światowej, tkwiła nadal gdzieś z tyłu głowy… A tu taka niespodzianka. Mój stary znajomy – Lobo, wychodzi z pytaniem „Dust Tactics anyone?”.
Hell YES!

 
 Jako tako zapoznałem się z podręcznikiem, który swoją drogą dostępny jest na stronie promującej grę w Polsce: http://warfactory.pl/przydatne-pliki/. Wiecie co? Mamy tutaj planszę z kwadratami. Rzut na inicjatywę. Następnie naprzemienne poruszamy jednostki, które maja po dwie akcje… Cholercia, Necromunda zrzynała nie tylko z Frosstgrava ;-) System oparty jest na specjalnych kostkach D6 z symbolami zamiast cyfr. Wszystkie rzuty wykonuje się w oparciu o te symbole i np. Jeśli rzucamy rzut obronny na pancerz - jeśli wyrzucimy tarczę to blokujemy jedno obrażenie, a wyrzucenie symbolu naszej nacji sprawia że trafiamy przeciwnika. Iloma kościami rzucamy, możemy szybko odczytać na kartach dołączonych do zakupionych jednostek. Wszystko łatwe, proste, przejrzyste i przyjemne. Zasięgi broni i ruch, oparte są o siatkę kwadratów, coś o co prosiła się Necromunda w opcji Underhive. I wiecie co? Podoba mi się to rozwiązanie! Jest o niebo prostsze niż mierzenie miarką i świetnie nadaje się do szybkich, przyjemnych potyczek bez spiny, przy piwku. To właściwie wszystkie zasady warte wspomnienia. Są jeszcze zasady dodatkowe – umiejętności i zdolności ale te opisane są na kartach jednostek. Dobre rozwiązanie – nie musimy szukać po opasłym podręczniku co robi dana zasada. Kolejny plus dla Dusta! Opisano też opcje grania z terenami 3D i przerobienia Dusta na pełnoprawnego bitewniaka z miarkami i dokładnym pozycjonowaniem modeli… tylko pytanie brzmi po co? ;-) Jeżeli brałbym się za tą grę to tylko po to żeby pobawić się na planszy z kwadratami – bo to coś co wyróżnia tą grę spośród innych.


Ale podstawowa wada tej gry to CENA! OMG myśleliście, że GW zdziera za swoje modele? No to lepiej trzymajcie się z daleka od DUST 1947. Bo żeby tu uzbierać pokaźniej wielkości armię, trzeba zastawić prawą nerkę, lewe płuco i 2 metry jelita cienkiego! Co prawda, trzeba przy tym oddać, że w przeciwieństwie do GW nie będziemy potrzebować pierdyliard modeli, żeby złożyć z tego przyzwoitą armię. Z tego co widzę większość rozgrywek zamyka się w 100 – 110 punktach. Co daje jakieś 5-7 jednostek po około 100-150zł każda. Ale zdążają się modele powyżej 200zł…
Skąd te dodatkowe 10 punktów przy zwyczajowej setce? Ano to są te „combosy”, o których pisał Misiek. Nie jest to, aż tak drastyczne jak w Warmachine/Hordes, ale fakt, że synergia pomiędzy oddziałami/herosami/plutonami występuje i warto się z nią zapoznać przy projektowaniu armii. I np. jeżeli wszystkie jednostki mamy z jednej frakcji (np. sam Specnaz - bez Armii Czerwonej czy Gwardii) danego bloku (Rosjanie/US/Axis) dostajemy premię 10% do punktów. Dodatkowo gdy spełnimy wymagania danego plutonu dostajemy jego bonusy - np. określona kompozycja, wyżej wymienionego Specnazu, pozwoli nam uzyskać dodatkowy ruch na początku bitwy dla wszystkich jednostek, wchodzących w skład tego plutonu. Połączmy to z zasadami poszczególnych jednostek. I Mamy niezły „combos” - jednostki w kamuflażu (nie można do nich strzelać z więcej niż 3 pól) mogą się bezpiecznie re-pozycjonować po wystawieniu, szykując się do zaskakującego ataku. I do tego jest ich 10% więcej!  


A modele? No cóż, nie widziałem ich (jeszcze) na żywo, ale na zdjęciach wyglądają ładnie. Przy czym słowo ładnie odnosi się głównie do modeli piechoty. Gdyż pojazdy wyglądają w większości zabójczo! Ale najlepsza część pod względem wizualnym to walkery. To jedyna rzecz, która tak naprawdę skłoniła mnie do pochylenia się nad tym systemem. Wzorowane na pojazdach z drugiej wojny światowej wyglądają bardzo „prawdopodobnie”. Gdyby technologia maszyn kroczących została wynaleziona w tamtym okresie, myślę że tak właśnie wyglądałyby te maszyny.


Jest jeszcze jeden system w podobnej tematyce, o którym warto wspomnieć: Bolt Action - Konflict 1947. Jednak gdy Dust ze swoją estetyką, trafia idealnie w moje gusta, tak Konflikt 47 mija się z nimi całkowicie. 

 


Niby podobne ale jak bardzo różne… A szkoda, bo konflikt byłby na pewno dużo przyjemniejszy dla mojego portfela. Czy Dust trafi na półkę w mojej piwniczce? Ciężko powiedzieć. Ma kilka dużych zalet. Podoba mi się wizualnie. Bitwy rozgrywa się na planszy – nie trzeba inwestować w dodatkowy teren. Z drugiej strony – cena! Nie jest to chyba coś, w co chciałbym zainwestować jakieś 500 – 700 zł tylko po to, aby postawić kolejne niepomalowane modele na półce, żeby zbierały kurz. Piłeczka jest po stronie Lobo. Czy uda mu się nakłonić mnie i siebie do zakupów? Zobaczymy… A na razie.

Pozdrawiam!

3 komentarze:

  1. Do zaprzyjaźnionego, lokalnego sklepu wjechała dostawa Dusta. Przyszedłem, pomacałem, obejrzałem modele. Zdecydowanie system nie w moim typie. No i na rynku w tej cenie można znaleźć O WIELE lepsze modele. Te niestety kojarzą mi się trochę z jakością oferowaną przez FFG w ich rozbudowanych planszówkach (ok, jest trochę lepiej ale nie dużo). No ale chwała za to że ludzie szukają alternatyw GW :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To jeden z tych systemów, które planuję opisać dokładniej u siebie. Właśnie ze względu na pola, kości, karty, naprzemienne aktywacje i kombosy. Grałem raz i byłem pod dużym wrażeniem. Jakość figurek też na plus. Jednak Minis for War ma rację - nie są to tanie zabawki. Startery to nie wszystko...

    OdpowiedzUsuń
  3. Grałem, mam nawet dwa własne startery. Bardzo specyficzna gra i trzeba się przekonać rozgrywając parę gier.

    OdpowiedzUsuń