Heyka!
Zastanawialiście
się kiedyś, nad tym jak wyglądałby nasz świat, gdyby w 1947 w Roswell
naprawdę rozbił się spodek kosmitów? A w ręce Amerykanów dostała się
kosmiczna technologia? Jaki wpływ miałoby to na Zimną Wojnę? (Tak wiem,
że się rozbił naprawdę, i że amerykanie mają kosmiczną technologię –
ale z niej nie korzystają – przynajmniej na razie…) To teraz wyobraźcie
sobie, że taka kosmiczna technologia dostaje
się w ręce Niemców jeszcze w 1941r. Gdy druga wojna światowa dopiero
się zaczynała? Jeżeli chcecie zobaczyć, co mogłoby wyniknąć z takiego
wydarzenia, zapraszam Was do świata DUST 1947!
Dust
1947? Zaraz, zaraz! A gdzie obiecana Necromunda? No cóż, co mogę powiedzieć? Łatwo się
rozpraszam… ;-) Powiem tylko, że nie jest to moje pierwsze podejście do
tego systemu.
Jakiś czas temu, już się do niego przymierzałem. Wtedy nazywał się Dust
Tactics, ale w okolicach 2016 r wyszedł nowy podręcznik – Dust 1947.
Ciekawe, co powstrzymało mnie poprzednim razem? Aaa pamiętam - po prostu
- nie było z kim grać. Ale wizja stalowych
Walkerów, wzorowanych na maszynach z II wojny światowej, tkwiła nadal
gdzieś z tyłu głowy… A tu taka niespodzianka. Mój stary znajomy – Lobo,
wychodzi z pytaniem „Dust Tactics anyone?”.
Hell YES!
Hell YES!
Jako tako zapoznałem
się z podręcznikiem, który swoją drogą dostępny jest na stronie promującej grę w Polsce: http://warfactory.pl/przydatne-pliki/. Wiecie co? Mamy tutaj planszę z
kwadratami. Rzut na inicjatywę. Następnie naprzemienne poruszamy
jednostki, które
maja po dwie akcje… Cholercia, Necromunda zrzynała nie tylko z Frosstgrava
;-) System oparty jest na specjalnych kostkach D6 z symbolami zamiast
cyfr. Wszystkie rzuty wykonuje się w oparciu o te symbole i np. Jeśli rzucamy rzut obronny na pancerz - jeśli wyrzucimy tarczę to blokujemy jedno obrażenie,
a wyrzucenie symbolu naszej nacji sprawia że trafiamy przeciwnika.
Iloma kościami rzucamy, możemy szybko odczytać na
kartach dołączonych do zakupionych jednostek. Wszystko łatwe, proste,
przejrzyste i przyjemne. Zasięgi broni i ruch, oparte
są o siatkę kwadratów, coś o co prosiła się Necromunda w opcji
Underhive. I wiecie co? Podoba mi się to rozwiązanie! Jest o niebo
prostsze niż mierzenie miarką i świetnie nadaje się do szybkich, przyjemnych
potyczek bez spiny, przy piwku. To właściwie wszystkie zasady
warte wspomnienia. Są jeszcze zasady dodatkowe – umiejętności i
zdolności ale te opisane są na kartach jednostek. Dobre rozwiązanie –
nie musimy szukać po opasłym podręczniku co robi dana zasada. Kolejny
plus dla Dusta! Opisano też opcje grania z terenami
3D i przerobienia Dusta na pełnoprawnego bitewniaka z miarkami i
dokładnym pozycjonowaniem modeli… tylko pytanie brzmi po co? ;-) Jeżeli
brałbym się za tą grę to tylko po to żeby pobawić się na planszy z
kwadratami – bo to coś co wyróżnia tą grę spośród innych.
Ale podstawowa wada tej gry to CENA! OMG myśleliście, że GW zdziera za swoje modele? No to lepiej trzymajcie się z daleka od DUST 1947. Bo żeby tu uzbierać pokaźniej wielkości armię, trzeba zastawić prawą nerkę, lewe płuco i 2 metry jelita cienkiego! Co prawda, trzeba przy tym oddać, że w przeciwieństwie do GW nie będziemy potrzebować pierdyliard modeli, żeby złożyć z tego przyzwoitą armię. Z tego co widzę większość rozgrywek zamyka się w 100 – 110 punktach. Co daje jakieś 5-7 jednostek po około 100-150zł każda. Ale zdążają się modele powyżej 200zł…
Skąd
te dodatkowe 10 punktów przy zwyczajowej setce? Ano to są te „combosy”,
o których pisał Misiek. Nie jest to, aż tak drastyczne jak w
Warmachine/Hordes,
ale fakt, że synergia pomiędzy oddziałami/herosami/plutonami występuje i
warto się z nią zapoznać przy projektowaniu armii. I np. jeżeli
wszystkie jednostki mamy z jednej frakcji (np. sam Specnaz - bez Armii
Czerwonej czy Gwardii) danego bloku (Rosjanie/US/Axis)
dostajemy premię 10% do punktów. Dodatkowo gdy spełnimy wymagania
danego plutonu dostajemy jego bonusy - np. określona kompozycja, wyżej
wymienionego Specnazu, pozwoli nam uzyskać dodatkowy ruch na początku
bitwy dla wszystkich jednostek, wchodzących w skład
tego plutonu. Połączmy to z zasadami poszczególnych jednostek. I Mamy
niezły „combos” - jednostki w kamuflażu (nie można do nich strzelać z
więcej niż 3 pól) mogą się bezpiecznie re-pozycjonować po wystawieniu,
szykując się do zaskakującego ataku. I do tego
jest ich 10% więcej!
A modele? No cóż, nie widziałem ich (jeszcze) na żywo, ale na zdjęciach wyglądają ładnie. Przy czym słowo ładnie odnosi się głównie do modeli piechoty. Gdyż pojazdy wyglądają w większości zabójczo! Ale najlepsza część pod względem wizualnym to walkery. To jedyna rzecz, która tak naprawdę skłoniła mnie do pochylenia się nad tym systemem. Wzorowane na pojazdach z drugiej wojny światowej wyglądają bardzo „prawdopodobnie”. Gdyby technologia maszyn kroczących została wynaleziona w tamtym okresie, myślę że tak właśnie wyglądałyby te maszyny.
Jest jeszcze jeden system w podobnej tematyce, o którym warto wspomnieć: Bolt Action - Konflict 1947. Jednak gdy Dust ze swoją estetyką, trafia idealnie w moje gusta, tak Konflikt 47 mija się z nimi całkowicie.
Niby podobne ale jak bardzo różne… A szkoda, bo konflikt byłby na pewno dużo przyjemniejszy dla mojego portfela. Czy Dust trafi na półkę w mojej piwniczce? Ciężko powiedzieć. Ma kilka dużych zalet. Podoba mi się wizualnie. Bitwy rozgrywa się na planszy – nie trzeba inwestować w dodatkowy teren. Z drugiej strony – cena! Nie jest to chyba coś, w co chciałbym zainwestować jakieś 500 – 700 zł tylko po to, aby postawić kolejne niepomalowane modele na półce, żeby zbierały kurz. Piłeczka jest po stronie Lobo. Czy uda mu się nakłonić mnie i siebie do zakupów? Zobaczymy… A na razie.
A modele? No cóż, nie widziałem ich (jeszcze) na żywo, ale na zdjęciach wyglądają ładnie. Przy czym słowo ładnie odnosi się głównie do modeli piechoty. Gdyż pojazdy wyglądają w większości zabójczo! Ale najlepsza część pod względem wizualnym to walkery. To jedyna rzecz, która tak naprawdę skłoniła mnie do pochylenia się nad tym systemem. Wzorowane na pojazdach z drugiej wojny światowej wyglądają bardzo „prawdopodobnie”. Gdyby technologia maszyn kroczących została wynaleziona w tamtym okresie, myślę że tak właśnie wyglądałyby te maszyny.
Jest jeszcze jeden system w podobnej tematyce, o którym warto wspomnieć: Bolt Action - Konflict 1947. Jednak gdy Dust ze swoją estetyką, trafia idealnie w moje gusta, tak Konflikt 47 mija się z nimi całkowicie.
Niby podobne ale jak bardzo różne… A szkoda, bo konflikt byłby na pewno dużo przyjemniejszy dla mojego portfela. Czy Dust trafi na półkę w mojej piwniczce? Ciężko powiedzieć. Ma kilka dużych zalet. Podoba mi się wizualnie. Bitwy rozgrywa się na planszy – nie trzeba inwestować w dodatkowy teren. Z drugiej strony – cena! Nie jest to chyba coś, w co chciałbym zainwestować jakieś 500 – 700 zł tylko po to, aby postawić kolejne niepomalowane modele na półce, żeby zbierały kurz. Piłeczka jest po stronie Lobo. Czy uda mu się nakłonić mnie i siebie do zakupów? Zobaczymy… A na razie.
Do zaprzyjaźnionego, lokalnego sklepu wjechała dostawa Dusta. Przyszedłem, pomacałem, obejrzałem modele. Zdecydowanie system nie w moim typie. No i na rynku w tej cenie można znaleźć O WIELE lepsze modele. Te niestety kojarzą mi się trochę z jakością oferowaną przez FFG w ich rozbudowanych planszówkach (ok, jest trochę lepiej ale nie dużo). No ale chwała za to że ludzie szukają alternatyw GW :)
OdpowiedzUsuńTo jeden z tych systemów, które planuję opisać dokładniej u siebie. Właśnie ze względu na pola, kości, karty, naprzemienne aktywacje i kombosy. Grałem raz i byłem pod dużym wrażeniem. Jakość figurek też na plus. Jednak Minis for War ma rację - nie są to tanie zabawki. Startery to nie wszystko...
OdpowiedzUsuńGrałem, mam nawet dwa własne startery. Bardzo specyficzna gra i trzeba się przekonać rozgrywając parę gier.
OdpowiedzUsuń