sobota, 24 października 2015

Pilotów było wielu, ale żaden nie śmiał latać przy Jankielu Michorze…



Heyka!


Pilotów było wielu, ale żaden nie śmiał latać przy Jankielu Michorze…
Dzisiaj X wing - 150 punktów na stronę.
Powiem Wam szczerze, że w X-winga nie latam tak często jakbym chciał. Powiem więcej - latam bardzo rzadko.  A żeby dowodzić jeszcze flotą imperium - to chyba był mój pierwszy raz – jestem zdeklarowanym Rebeliantem. Pierwszych razów podczas tej rozgrywki było jeszcze wiele. Pierwszy raz Imperium, pierwszy raz  150 punktów, pierwsze spotkanie z Falkonem… Ale nie uprzedzajmy faktów!


Do rozgrywki chciałem przygotować się solidnie. Poszperałem trochę po sieci. Przeczytałem kilka poradników. Jedną z powtarzających się porad do rozgrywek na 150 ptsów Imperium było Interceptorom mówimy nie! I co zrobiłem? Oczywiście musiałem przekonać się na własnej skórze dlaczego ta klasa statku nie nadaję się do tego typu rozgrywek. :-) Wystawiłem aż trzy Interceptory!
Dorzuciłem jeszcze Vadera gdyż chciałem się przekonać czy karty, które pojawiły się wraz z Imperial Raiderem przywróciły ten statek do życia. Na papierze wszystko wydawało mi się jak należy, ale teoria od praktyki różni się tym, że w teorii wszystko działa a w praktyce niekoniecznie…
Całość uzupełniłem dwoma podstawowymi TIE Fighterami, żeby zrobić trochę mięska i ruszyłem do piwniczki. 


I tu okazało się że moje najgorsze obawy potwierdziły się! Po drugiej stronie pojawił się Falkon… I Wedge! Tego pana znam aż za dobrze. Nie raz, nie dwa, jego zdolności pokazały, że jest jednym z najlepszych pilotów po stronie rebelii. Biggs również znalazł swoje miejsce w rozpisce, a całość dopinał B wing. To będzie ciężkie starcie dla moich pilotów. 


Rozstawiliśmy asteroidy, ustawiliśmy statki i ruszyliśmy do boju. Pierwsza tura to zdobywanie pozycji i szykowanie się do ataku. Miałem właściwie dwie drogi na rozegranie tego starcia. Pierwsza to zaatakować Falkona od razu i spróbować zniszczyć go najszybciej jak się da, pozbawiając Michora przewagi jaką dawało mu 360° ostrzału. Druga droga to konsekwentne ignorowanie Falkona i rozprawienie się z pozostałymi statkami. A Falkon zostałby na deser. Ze względu na Biggsa i jego zdolność odciągania ognia, wybrałem tą drugą opcję. 


Udało mi się oddalić maksymalnie od Falkona. I zaczął się ostrzał. Pierwsze przejście ogniowe wyszło nadzwyczaj dobrze. Biggs wyparował w chmurze gazów, a i B wing stracił większość osłon. Chwile później B- wing podzielił los Biggsa. Jednak i po mojej stronie nie obyło się bez strat! 



Na szczęście dzięki dopalaczom i beczkom Michor musiał porozdzielać ogień na kilka moich statków, więc nie straciłem żadnego, jednak za to kilka myśliwców zostało poważnie uszkodzonych.


I tu pojawił się problem. Bo pomimo, że miałem przewagę liczebną i nie straciłem żadnego statku to na większości został mi jeden - max dwa punkty wytrzymałości! Na domiar złego Vader, który nie oszukujmy się, sprawował się dość dobrze ze swoimi dwoma akcjami i jednym automatycznym trafieniem, dostał trafienie krytyczne  - „ranny pilot” i stracił wszystkie swoje zdolności! Po stronie Michora zostały jednak już tylko dwa statki. Może dam radę?


No i tu Fakon pokazał swoją klasę. Michor bezlitośnie raz za razem trafiał moich biednych pilotów, którzy nie mogli wykorzystać przewagi manewrowości i z oczywistych względów uciec poza jego ostrzał! Na domiar złego, ze względu na różne trafienia krytyczne i stres pilotów musiałem rozproszyć się po całym stole…


Przez kilka tur unikałem starcia próbując zewrzeć szyki do ostatniego ataku, jednak tu wyszedł na jaw mój brak doświadczenia. Ostatni Interceptor wpakował się w asteroidę. Pani fortuna stwierdziła, że dzisiaj sprzyja lepszym (Michorowi) i ze statku pozostała tylko chmurka rozgrzanego gazu…
O dziwo oba TIE fightery dotrwały spokojnie do tego momentu. Jednak Wedge wrócił właśnie z pogoni za jednym z Interceptorów i pokazywał na co go stać.


Wyrównał lot z Falkonem i wspólnie dopadli do moich statków – to była masakra!
Przez chwilę myślałem, że uratuje choć Lorda Vadera i klimatycznie ucieknę nim z pola bitwy, jednak Wedge był innego zdania i dopadł go tuż przed krawędzią planszy…


To był koniec!  
Przystępując do potyczki miałem tylko jedną obawę – a imię jej FALKON! Ten statek to właściwie samograj. Lata sobie w kółko i strzela do wszystkiego co się rusza. Pomimo, że posiadam ten model w swojej kolekcji, nigdy nie wystawiałem go na stół. Uważałem, że do przyjacielskich potyczek jest zbyt mocny – i miałem rację! :-) Pomimo dość mocnego ostrzału z mojej strony jedyne co udało mi się zrobić, to oskubać sokoła ze wszystkich osłon, a jego ostrzał był bezlitosny. Szczerze mówiąc nie wiem jak mógłbym zagrać inaczej tym co wystawiłem i pomimo przegranej jestem zadowolony ze swojej gry. Interceptory sprawiły się średnio – zastanawiałem się nad zakupem asów imperium jednak po tym co zobaczyłem uważam, że odpuszczę sobie ten dodatek.  Przyznam się, że ostatnio  nie byłem na bieżąco z nowymi falami wydawanymi do X winga, jednak chyba przyszła pora aby przyjrzeć się bliżej nowością…

Pozdrawiam.




4 komentarze:

  1. Fajny raport. Zawsze chciałem w to zagrać. Słyszałem że to bardzo fajnie zbalansowana gra.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak okiem laika: błędy były popełniane po obu stronach (te zderzające się myśliwce w przestrzeni kosmicznej, lol), ale falkon wybacza dużo więcej niż interceptory, które okazały się niezwykle kruche. Więc (znów, jako kompletny ignorant w kwestii zasad), wygląda na to iż Rebelia wygrała jakością sprzętu z biednym, niedofinansowanym Imperium ;)

    ~Misiek

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobre misiek lol
    Juby

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak czytam ten raport to przypomina mi się https://www.youtube.com/watch?v=3F1d3QWsyk0

    Who's they?
    What the hell is Millennium Falcon?
    Okey... so who's left?
    Are you fcking kidding me?!

    OdpowiedzUsuń