Heyka!
Jak tam? Widzieliście już najnowsze „Gwiezdne
Wojny”. I cudzysłów daję tu, nie ze względu na tytuł, a dlatego, że z
MOIMI Gwiezdnymi Wojnami, film który wyprodukował Disney, ma w sumie
niewiele wspólnego…
Nie wiem, może to sentyment lat dziecięcych przemawia przeze mnie? Może po prostu jestem już zbyt dorosły i na starość robię się zrzędliwy? NIEEE! Mam trzydzieści siedem lat (Chyba tyle? Aż tyle? O kurde… Musiałem policzyć dokładnie - ale szczęśliwi czasu nie liczą) i nadal bawię się plastikowymi żołnierzykami, więc to chyba nie kwestia dorosłości czy starości. I to nawet nie to, że film mi się nie podobał. Film jako taki - jest całkiem niezły. Jeżeli byłaby to "jakiś tam film SF", to może i by się obronił. Jednak, przynajmniej w moim przypadku, musiał zmierzyć się z legendą oryginalnej trylogii. I na tym tle wygląda SŁABO! I to bardzo… I nawet prequele nie wyglądają już strasznie w porównaniu do nowego filmu.
Ale w sumie, to ja tu prowadzę bloga o gierkach i graniu, a nie recenzji filmowych. Więc skąd nawiązanie do Gwiezdnych Wojen? Ano stąd, że twórcy gier chyba również zauważyli, że nowe Disney Wars nie sprzedają się szczególnie dobrze w kręgach fan-bazy Star Wars. Nie kojarzę, żeby ktoś nawet próbował wypuszczać gry osadzone w erze nowego porządku… No może X – Wing od FFG. Ten system ma parę modeli z nowych filmów. Ale pierwotnie wydali modele do oryginalnej trylogii więc im wybaczam. Tuż za rogiem czai się premiera systemu bitewnego w realiach Star Wars - Legion. I tu chyba też nie będzie niespodzianki – osadzonego w oryginalnej trylogii. A przedwczoraj miałem okazję zapoznać się z jeszcze innym tytułem, nawiązującym do pierwszych filmów Lucasa. Star Wars – Rebelia.
To bardzo ciekawa gra planszowa. Skupiająca się na konflikcie między tytułową Rebelią a Galaktycznym Imperium w szczycie jego potęgi. I to nie na historii pojedynczych bohaterów, jednostek, czy nawet statków. A na konflikcie galaktycznym jako całości. Mamy tu więc mapę galaktyki podzielonej na sektory i zawierającą poszczególne planety. Mamy potężne, już na starcie siły imperium. I ukrytą bazę rebelii. Celem Imperium jest znalezienie tej ukrytej bazy rebelii i wyplenienie rebelianckich szumowin żelazem i ogniem. Natomiast Rebelianci, muszą stawiać opór, dopóki wystarczająca ilość systemów nie zwróci się przeciwko swoim oprawcom. Przy czym samo doprowadzenie do powstania zapewnia zwycięstwo rebelii. Jego wynik nie ma już znaczenia ;-)
Aby zapewnić sobie zwycięstwo będziemy musieli zarządzać całą galaktyką. Produkować i wystawiać całe armie, okupować i wyzwalać planety, imiennych bohaterów wysyłać na tajne misje. Z początku różnych elementów rozgrywki jest strasznie dużo. I początkującym graczom – takim jak my – ogarnięcie wszystkich aspektów gry zabrało dość sporo czasu. Jednak gdy już obeznaliśmy się z ogólnymi zasadami, można było skupić się bardziej na strategii a sprawy techniczne przeszły na drugi plan. Ja miałem przyjemność dowodzić wspólnie z Lobo rebeliantami. Właśnie multiplayer… Gra projektowana była z myślą o dwóch graczach. A nas była piątka. Jednak ilość różnych warstw gry zapewniała zajęcie dla wszystkich osób. W sumie to pojedynczej osobie byłoby pewnie ciężko udźwignąć całe zarządzanie. Problem występował szczególnie po stronie imperium, gdyż już od początku dysponujemy znacznymi siłami. Trzeba nadzorować akcje poszukiwawczą bazy rebeliantów i pilnować które planety zostały sprawdzone – zajął się tym Majki. Trzeba pilnować produkcji, wystawiania i poruszania jednostek – tego podjął się Tagar. Tagar dostał również funkcję taktyka i podczas bitew nadzorował karty taktyki. Juby natomiast zajął się tajnymi operacjami i rozdzielał różne zadania dla bohaterów imperium.
Rebelianci to zupełnie inna bajka. Tu liczy się przede wszystkim skrytość i dezinformacja. Mając bardzo ograniczone zasoby Rebelia gra na czas. Sabotuje planety imperialne, wznieca lokalne powstania, wykrada tajne plany i projekty. Robi wszystko aby opóźnić lub uniemożliwić dominację stronie imperialnej. Unikając otwartego konfliktu. Szykując się jednocześnie do nieuniknionego. Odkrycia tajnej rebelianckiej bazy.
I tu przejdę do największego zarzutu jaki mieli nasi oponenci po zakończeniu rozgrywki. Otóż samo znalezienie bazy nie zapewnia Imperium zwycięstwa. Trzeba jeszcze zająć tą bazę jednostkami naziemnymi. I tu jest pies pogrzebany. Bo wymaga to skoncentrowania sił imperium w jednej części galaktyki. Żeby przeprowadzić ostateczny szturm… I gdy się to wreszcie udaje. Okazuje się, że szturm nie był wcale ostateczny. Bo gracz rebelii może w każdej chwili ewakuować bazę zagrywając misję, której przeciwnik pozornie nie ma szansy zablokować. Dlaczego pozornie? Bo owszem nie istnieje metoda skutecznego zablokowania tej ewakuacji. Ale przypuszczenie ostatecznego szturmu w późniejszej fazie rozgrywki gdy prawie wszystkie planety byłyby zajęte lub zeskanowane w praktyce uniemożliwiło by znalezienie nowego miejsca na tajną bazę. Ale wracając do zarzutu. Baza przenosi się wirtualnie a pozostałe jednostki staja się jedynie pokarmem dla bantha bo eliminacja tych sił nie daje Imperium żadnych dodatkowych korzyści. To jak walka ze złośliwym rakiem. Wytnij go a odrośnie w innym miejscu. I rozumiem, że dla przeciwników taka taktyka jest frustrująca. Jednak rebelia nie ma najmniejszych szans przeciwstawienia się Imperium w otwartej walce. Do tego jest to zgodne z filmowymi realiami. Patrz ewakuacja Hoth.
Natomiast same bitwy prezentują się bardzo dobrze. Rzucamy specjalnymi kośćmi odczytujemy wynik i wprowadzamy efekty. Bardzo duży wpływ na potyczki mają karty taktyki, które dostajemy na starcie bitwy, jeżeli w potyczce znajduje się jakiś lider, lub kości pokarzą, że możemy dobrać taką kartę. Bitwy toczy się do zniszczenia lub ucieczki jednej ze stron.
Wizualnie gra prezentuje się rewelacyjnie. Zarówno plansza jak i karty wykonane są na najwyższym poziomie, a całość dopełniają modele jednostek, które są po prostu wspaniałe! Możecie podziwiać je na zdjęciach powyżej. (zdjęcia ściągnięte z internetu - niestety nie wziąłem ze sobą aparatu) Jako całość oceniam grę bardzo wysoko, jednak wymaga nieco ogrania i zaakceptowania zupełnie różnych taktyk jakie prezentują przeciwne strony konfliktu. Niestety muszę Was zmartwić jeżeli jesteście zainteresowani zakupem - na stronie dystrybutora gra jest niestety niedostępna a na Alledrogo znalazłem egzemplarze za cenę powyżej 400zł. Tak że tanio nie będzie!
Właściwie to wszystko co mogę powiedzieć o Star Wars Rebelia. Niech moc będzie z nami wszystkimi! I liczę na to, że kolejne filmy w realiach Star Wars nie będą ssały aż tak bardzo! Bo serce mi się kraje, widząc jak legenda Gwiezdnych Wojen marnowana jest przez Disneya.
Nie wiem, może to sentyment lat dziecięcych przemawia przeze mnie? Może po prostu jestem już zbyt dorosły i na starość robię się zrzędliwy? NIEEE! Mam trzydzieści siedem lat (Chyba tyle? Aż tyle? O kurde… Musiałem policzyć dokładnie - ale szczęśliwi czasu nie liczą) i nadal bawię się plastikowymi żołnierzykami, więc to chyba nie kwestia dorosłości czy starości. I to nawet nie to, że film mi się nie podobał. Film jako taki - jest całkiem niezły. Jeżeli byłaby to "jakiś tam film SF", to może i by się obronił. Jednak, przynajmniej w moim przypadku, musiał zmierzyć się z legendą oryginalnej trylogii. I na tym tle wygląda SŁABO! I to bardzo… I nawet prequele nie wyglądają już strasznie w porównaniu do nowego filmu.
Ale w sumie, to ja tu prowadzę bloga o gierkach i graniu, a nie recenzji filmowych. Więc skąd nawiązanie do Gwiezdnych Wojen? Ano stąd, że twórcy gier chyba również zauważyli, że nowe Disney Wars nie sprzedają się szczególnie dobrze w kręgach fan-bazy Star Wars. Nie kojarzę, żeby ktoś nawet próbował wypuszczać gry osadzone w erze nowego porządku… No może X – Wing od FFG. Ten system ma parę modeli z nowych filmów. Ale pierwotnie wydali modele do oryginalnej trylogii więc im wybaczam. Tuż za rogiem czai się premiera systemu bitewnego w realiach Star Wars - Legion. I tu chyba też nie będzie niespodzianki – osadzonego w oryginalnej trylogii. A przedwczoraj miałem okazję zapoznać się z jeszcze innym tytułem, nawiązującym do pierwszych filmów Lucasa. Star Wars – Rebelia.
To bardzo ciekawa gra planszowa. Skupiająca się na konflikcie między tytułową Rebelią a Galaktycznym Imperium w szczycie jego potęgi. I to nie na historii pojedynczych bohaterów, jednostek, czy nawet statków. A na konflikcie galaktycznym jako całości. Mamy tu więc mapę galaktyki podzielonej na sektory i zawierającą poszczególne planety. Mamy potężne, już na starcie siły imperium. I ukrytą bazę rebelii. Celem Imperium jest znalezienie tej ukrytej bazy rebelii i wyplenienie rebelianckich szumowin żelazem i ogniem. Natomiast Rebelianci, muszą stawiać opór, dopóki wystarczająca ilość systemów nie zwróci się przeciwko swoim oprawcom. Przy czym samo doprowadzenie do powstania zapewnia zwycięstwo rebelii. Jego wynik nie ma już znaczenia ;-)
Aby zapewnić sobie zwycięstwo będziemy musieli zarządzać całą galaktyką. Produkować i wystawiać całe armie, okupować i wyzwalać planety, imiennych bohaterów wysyłać na tajne misje. Z początku różnych elementów rozgrywki jest strasznie dużo. I początkującym graczom – takim jak my – ogarnięcie wszystkich aspektów gry zabrało dość sporo czasu. Jednak gdy już obeznaliśmy się z ogólnymi zasadami, można było skupić się bardziej na strategii a sprawy techniczne przeszły na drugi plan. Ja miałem przyjemność dowodzić wspólnie z Lobo rebeliantami. Właśnie multiplayer… Gra projektowana była z myślą o dwóch graczach. A nas była piątka. Jednak ilość różnych warstw gry zapewniała zajęcie dla wszystkich osób. W sumie to pojedynczej osobie byłoby pewnie ciężko udźwignąć całe zarządzanie. Problem występował szczególnie po stronie imperium, gdyż już od początku dysponujemy znacznymi siłami. Trzeba nadzorować akcje poszukiwawczą bazy rebeliantów i pilnować które planety zostały sprawdzone – zajął się tym Majki. Trzeba pilnować produkcji, wystawiania i poruszania jednostek – tego podjął się Tagar. Tagar dostał również funkcję taktyka i podczas bitew nadzorował karty taktyki. Juby natomiast zajął się tajnymi operacjami i rozdzielał różne zadania dla bohaterów imperium.
Rebelianci to zupełnie inna bajka. Tu liczy się przede wszystkim skrytość i dezinformacja. Mając bardzo ograniczone zasoby Rebelia gra na czas. Sabotuje planety imperialne, wznieca lokalne powstania, wykrada tajne plany i projekty. Robi wszystko aby opóźnić lub uniemożliwić dominację stronie imperialnej. Unikając otwartego konfliktu. Szykując się jednocześnie do nieuniknionego. Odkrycia tajnej rebelianckiej bazy.
I tu przejdę do największego zarzutu jaki mieli nasi oponenci po zakończeniu rozgrywki. Otóż samo znalezienie bazy nie zapewnia Imperium zwycięstwa. Trzeba jeszcze zająć tą bazę jednostkami naziemnymi. I tu jest pies pogrzebany. Bo wymaga to skoncentrowania sił imperium w jednej części galaktyki. Żeby przeprowadzić ostateczny szturm… I gdy się to wreszcie udaje. Okazuje się, że szturm nie był wcale ostateczny. Bo gracz rebelii może w każdej chwili ewakuować bazę zagrywając misję, której przeciwnik pozornie nie ma szansy zablokować. Dlaczego pozornie? Bo owszem nie istnieje metoda skutecznego zablokowania tej ewakuacji. Ale przypuszczenie ostatecznego szturmu w późniejszej fazie rozgrywki gdy prawie wszystkie planety byłyby zajęte lub zeskanowane w praktyce uniemożliwiło by znalezienie nowego miejsca na tajną bazę. Ale wracając do zarzutu. Baza przenosi się wirtualnie a pozostałe jednostki staja się jedynie pokarmem dla bantha bo eliminacja tych sił nie daje Imperium żadnych dodatkowych korzyści. To jak walka ze złośliwym rakiem. Wytnij go a odrośnie w innym miejscu. I rozumiem, że dla przeciwników taka taktyka jest frustrująca. Jednak rebelia nie ma najmniejszych szans przeciwstawienia się Imperium w otwartej walce. Do tego jest to zgodne z filmowymi realiami. Patrz ewakuacja Hoth.
Natomiast same bitwy prezentują się bardzo dobrze. Rzucamy specjalnymi kośćmi odczytujemy wynik i wprowadzamy efekty. Bardzo duży wpływ na potyczki mają karty taktyki, które dostajemy na starcie bitwy, jeżeli w potyczce znajduje się jakiś lider, lub kości pokarzą, że możemy dobrać taką kartę. Bitwy toczy się do zniszczenia lub ucieczki jednej ze stron.
Wizualnie gra prezentuje się rewelacyjnie. Zarówno plansza jak i karty wykonane są na najwyższym poziomie, a całość dopełniają modele jednostek, które są po prostu wspaniałe! Możecie podziwiać je na zdjęciach powyżej. (zdjęcia ściągnięte z internetu - niestety nie wziąłem ze sobą aparatu) Jako całość oceniam grę bardzo wysoko, jednak wymaga nieco ogrania i zaakceptowania zupełnie różnych taktyk jakie prezentują przeciwne strony konfliktu. Niestety muszę Was zmartwić jeżeli jesteście zainteresowani zakupem - na stronie dystrybutora gra jest niestety niedostępna a na Alledrogo znalazłem egzemplarze za cenę powyżej 400zł. Tak że tanio nie będzie!
Właściwie to wszystko co mogę powiedzieć o Star Wars Rebelia. Niech moc będzie z nami wszystkimi! I liczę na to, że kolejne filmy w realiach Star Wars nie będą ssały aż tak bardzo! Bo serce mi się kraje, widząc jak legenda Gwiezdnych Wojen marnowana jest przez Disneya.
Pozdrawiam.
"Bo serce mi się kraje, widząc jak legenda Gwiezdnych Wojen marnowana jest przez Disneya." Amen! Sam bym tego lepiej nie ujął.
OdpowiedzUsuńDzięki za naświetlenie zarysu gry, kumpel mnie do niej namawia, po lekturze Twojego wpisu chętnie do niej usiądę.
Ja zaś słyszałem wiele dobrego o tej grze, zastanawiałem się czy nie dać jej szansy. Ale po tym opisie chyba najpierw zagram na jakimś konwencie albo u kogoś. Nie mam ostatnio czasu na złożone tytuły :(
UsuńGra jest super! Tylko zasiadając do niej, trzeba bite cztery godziny poświęcić... No i przygotować się mentalnie, że rebelia walki nie podejmie - to nie gra bitewna gdzie obie strony mają podobne siły na starcie - tu dysproporcja jest ogromna.
UsuńWidzę że znalazłeś zastosowanie dla grafiki z George'm którą Ci podesłałem :P
OdpowiedzUsuńale musisz przyznać że pasuje jak ulał.
UsuńAno pasuje, tak samo jak ten obrazek który narysował po VII epizodzie ;)
Usuńhttps://orig00.deviantart.net/afe1/f/2016/003/c/4/shut_up__george__by_jollyjack-d9mldnk.jpg
Fajna recenzja, widzę że spełniasz obietnicę o "wysypie wpisów"... no ale kto wygrał? :D
OdpowiedzUsuń~Misiek
Jeżeli piszę o sfrustrowanych graczach, to raczej nie odnosi się to do zwycięzców ;-)
UsuńNo to znakomicie, na pohybel kosmicznym faszystom! :D
Usuń~Misiek
Na obronę przegranych, potwierdzę tylko to co Lobo powiedział na początku rozgrywki - Imperium ma w tej grze przejebane. Musisz się rozproszyć swoimi jednostkami po całej galaktyce sprawdzając poszczególne planety, natomiast rebelianci trzymają 100% jednostek w tajnej bazie. I co z tego że niczym Wilhuff Turkin tropiłem i wytropiłem bazę rebeliantów, skoro po jej odkryciu niewielkim odziałem, od razu nadzialiśmy się na pełne siły rebelii.
OdpowiedzUsuńŻeby wygrać Imperium trzeba trochę pograć ,zwłaszcza jeżeli gra się przeciwko doświadczonemu rebeliantowi (większość gier byłem zmuszany do grania Rebelią). Nie mieliście zbyt dużych szans, pewnie tak samo będzie ze mną jak zaczniemy grać w bitewniaki :D. No ale polecam jednak dać kolejną szansę kiedyś, gra dużo zyskuje kiedy obie strony są już ograne
UsuńMajki trzeba było Leie torturowac. A byłem o włos od kupienia ale zamiast tego descenta zabrałem.
OdpowiedzUsuńBest Casino Games 2021 - Live Blackjack, Roulette, Craps and More
OdpowiedzUsuńEnjoy a full deck of Blackjack & Slots! The casino is an easy to 포커 에이스 navigate, 스마일 토토 and if 도박장 you use 무료 룰렛 게임 our exclusive promo codes, you can enjoy a 브라 벗기 미션 full