poniedziałek, 22 stycznia 2018

Zawstydziłem PKP - pół roku spóźnienia!

Heyka

Witamy w 2018! Niech go szlag! Pięknie mi się rok zaczął. Zaledwie trzy tygodnie nowego roku, zeszło mi żeby spotkać się z kimkolwiek i w cokolwiek zagrać… Ale to i tak nic w porównaniu z opóźnieniem jakie zaliczyliśmy z Werterem w temacie Wrzesień 1939…


Tia, mamy drugą połowę stycznia. Niech policzę. Raz, dwa, trzy… Zaledwie pięć i pół miesiąca obsuwy, w stosunku do zakładanego terminu. Przynajmniej jeden z nas dobrze wykorzystał lukę czasową i wspaniale przygotował miejsce potyczki. I niestety nie byłem to ja. No popatrzcie tylko na zdjęcia poniżej, i na te wspaniałe tereny. Jak dla mnie mistrzostwo świata! Zerknijcie do bloga Wertera gdzie opisał (no przynajmniej starał się) ;-) jak to wszystko powstawało… https://idiotoodporny.blogspot.com/
Wert? Why so English?


 Mała placówka pograniczników na wschodnich kresach. Cały oddział siedzi przy radiu i z przejęciem słucha komunikatów z Warszawy, o postępach wojny która wybuchła kilkanaście dni temu na zachodzie kraju. Nagle drzwi otwierają się z impetem i do izby wpada jeden z wartowników.
-Chłopy Ruskie atakują!
-Jak to Ruskie atakują?!? Franek! Popieprzyło Ci się. To Niemce atakują a nie Ruskie.

-Przeca wiem co mówię! Od wschodu ido. Na hełmach i sztandarze czerwono gwiazdę majo. Do wigilii jeszcze daleko czyli nie kolędnicy! Na granicy szlaban wyłamali i ku nam ido. To ja się ciebie pytom: Niemce czy Ruskie? He?

 -Dobra chłopy! - dyskusję przerwał dowódca posterunku granicznego - Nie ma co debatować. Przeszli granicę czyli atakują. Nie rzucim ziemi skąd nasz ród. Janek bierz karego i jechaj po wsparcie do ułanów co stoją pod lasem. A reszta, łapać co kto ma pod ręką i Do Boju! Działo na prawo! Bronić drogi za wszelką cenę!  Rusznica ppanc ze mną! Reszta do wioski! Pokażemy Moskalom, że tak łatwo z nami nie będzie… W 1920 daliśmy im radę to i dzisiaj damy!
W oddali dało się słyszeć huk artylerii rozpoczynającej ostrzał polskich pozycji. 

Siły i misja.

Umówiliśmy się z Werterem na zagranie rozgrzewkowej bitwy na 500 punktów. Po stronie polskiej wystawiłem dowódcę, dwa minimalne oddziały piechoty z BARami, armatę przeciwpancerną 37 mm wz. 36 . Do tego pożyczona z pułku kawalerii - rusznica przeciwpancerna, oraz dwa oddziały kawalerii w rezerwach.
Werter wystawił młodszego lejtnanta, dwa oddziały regularnej piechoty z LMG, MMG, drużynę snajperów i samochód pancerny - FAI. Do tego gratisowo dostał darmowy oddział niedoświadczonej piechoty. 
Misja to klasyczny ENVELOPMENT z podręcznika głównego. Polska placówka pograniczników musi odeprzeć szturm Rosjan i za wszelką cenę nie dopuścić aby oddziały Sowieckie przedarły się w głąb kraju. 
 

Tura pierwsza
Ostrzał artyleryjski spadł na pozycję Polaków. Pociski spadały na prawo i lewo. Każdy z oddziałów piechoty dostał po jednym przygwożdżeniu. Armata na szczęście oddaliła się od posterunku na tyle, że pociski ominęły ją całkowicie. Niestety najbardziej dostało się rusznicy przeciwpancernej i dowódcy - jako, że byli w samym środku pola bitwy, a jeden z pocisków uderzył bezpośrednio w strażnicę pograniczników. (Oczywiście, to gdzie byli na polu bitwy, nie ma żadnego znaczenia - efekt ostrzału jest całkowicie losowy, ale tak fajnie pasuje fabularnie, że grzechem byłoby tego nie wykorzystać) Rusznica dostała dwa przygwożdżenia a dowódca stracił adiutanta. Po drugiej stronie wsi zaczęli pojawiać się Rosjanie. Najpierw dwa oddziały na prawej flance za stodołą, (kierunki z mojej perspektywy - na większości zdjęć w układzie odwrotnym - zdjęcia robił Wert.) potem MMG na lewej. Wsparł go kolejny oddział piechoty, nieopatrznie wbiegając na drogę tuż przed samochód pancerny i blokując mu przejazd. Zdenerwowany kierowca FAIa wcisnął klakson, klnąc pod nosem "Cyka Bylat".Tymczasem Polacy ustawiali blokadę licząc na rychłe wsparcie Ułanów. Armata przygotowała zasadzkę, czkając cierpliwie aż samochód pancerny podjedzie w skuteczny zasięg. Jeden z oddziałów zajął pozycje w trafionym posterunku straży granicznej. Ustawił BARa w oknie i czekał aż Rosjanie pojawią się na polach przed nimi. Drugi oddział wkroczył głębiej do wioski. Swoją drogą wioska nazywała się chyba Płotki Małe bo czego jak czego, ale płotów w niej nie brakowało! Skutecznie przeszkadzając zarówno mnie jak i Werterowi w rozwinięciu skrzydeł.     


Tura Druga
Rosjanie na lewej flance zbiegli z drogi, i wbiegli w pola otaczające wioskę, wykorzystując chaty jako osłonę. W środku pola pogranicznicy przeskoczyli przez płot i czekali w napięciu żeby zaskoczyć Rosjan, których słyszeli już zza chaty po lewej. Gdy nagle strzelec Jabłoński zameldował sierżantowi:  
- Sierżancie widzę tych skurczybyków na drodze za stodołą! Tam po prawej. Może puścić im serię kontrolną? 
- Wal Kaziu! Ile wlezie! Byle celnie!
Jabłoński przycelował i trafił jednego z Rosjan. Cała reszta oddziału sowieckiego padła do rowu przy drodze. I nie wykazywała ochoty by kontynuować natarcie.
-Pięknie Kaziu mamy ich! - skomentował sierżant.
Oddział, okazał się być, przymusowo wcielonymi do armii czerwonej zielonymi chłopami z Ukrainy, którzy nigdy wcześniej nie poczuli prochu strzelniczego. I gdy jeden z nich padł martwy, morale reszty załamało się całkowicie.     


Armata przeciwpancerna ukryta w zbożu na  prawej flance czekała niecierpliwie aż FAI pojawi się w celowniku. Gdy nagle zza pleców usłyszała zbliżający się tętent końskich kopyt.
- Jezusie nazareński! Ułani! Nareszcie. - powiedział dowódca armaty.
Podjechał do niego oficer na koniu. Kary ogier zatańczył gdy oficer wstrzymał cugle, zatrzymując konia przy armacie.
- Jak sytuacja? Melduj! - warknął oficer.
- Posłusznie melduję panie poruczniku, że Ruskie są już we wsi. Nasi obsadzili placówkę strażnicy granicznej, drugi oddział na lewo we wsi. Dowódca z rusznicą przeciwpancerną na skrzyżowaniu! A tam przed nami za stodołą widzieliśmy jakieś ruchy ale nie wiemy w jakiej sile. - Zameldował dowódca armaty.
- Dobra jedziemy na rozpoznanie! Zobaczymy co tam chowa się za tą stodołą - zadecydował ułan.
I ruszyli. W tym momencie na skrzyżowaniu, z pełną prędkością pojawił się FAI...


Tura trzecia i czwarta.
Tymczasem w środku pola, słysząc warkot silnika Rosyjskiego auta pancernego, obsługa rusznicy przeciwpancernej szykowała się do strzału. Ukryci w rowie przy drodze strzelec Wachocki i jego ładowniczy obserwowali skrzyżowanie.
- Jedzie! Wal! Szybko! - krzyczał ładowniczy. I gdy FAI pokazała się między chatami, Wachocki pociągnął za spust. Ale auto przemknęło za szybko i kula poleciała panu bogu w okno!
- Cholera - syknął Wachocki - mogłem poczekać na pewniejszy strzał. W tym momencie usłyszał huk wystrzału z armaty. Pocisk trafił samochód, jednak odbił się nieszkodliwie od pancerza nadbudówki. Musiał zrikoszetować na pancernej płycie. Jednak trafienie zmusiło pojazd do nagłej zmiany kierunku. FAI wytracił swoją prędkość i widząc przed sobą armatę przeciwpancerną, szukając osłony, wjechał za budynek. Prosto pod lufę rusznicy!
Wasik pomyślał przez sekundę. Widział ślad po pocisku z armaty na pancerzu, i nagle strzelanie do pancernego frontu pojazdu, nie wydało mu się takim dobrym pomysłem. FAI po nagłym skręcie wyhamował prawie do zera.
- Teraz albo nigdy - pomyślał Wachowski. Zerwał się do biegu przebiegł przez drogę tak aby widzieć bok pojazdu i prawie z przystawienia strzelił po raz drugi. Trafił w wieżę. Najmocniej opancerzoną część pojazdu. FAI zatrzymał się całkowicie. Wieżyczka obróciła się w jego stronę... Wachowski zobaczył lufę skierowaną prosto w niego.
- Zdrowaś Mario łaskiś pełna - zdążył powiedzieć Wachowski nim LMG z wieży otworzył ogień...
Widząc śmierć Wachowskiego i jego towarzysza dowódca pograniczników pomyślał:
"Wykończy nas ta piekielna maszyna!". I w tym momencie wpadł na desperacki pomysł. Wyskoczył na drogę przed maskę pancernego auta. Zamachał rękoma, tak żeby zwrócić na siebie uwagę załogi pojazdu. Gdy wieża powoli zaczęła obracać się w jego stronę rzucił rozkaz do oddziału przy chacie.
- Dalej chłopy! Przewrócimy to cholerstwo do góry kołami! Pogranicznicy w pierwszej chwili nie mogli uwierzyć w ten nieregulaminowy rozkaz dowódcy jednak gdy zobaczyli, że wieża z karabinem skierowana jest w drugą stronę posłusznie wybiegli na drogę. 



Pierwsza próba wywrócenia samochodu była nieudana. Kierowca FAIa desperacko starał się ruszyć do przodu, jednak pojazd był już otoczony i kołysał się niebezpiecznie pod naporem Polaków.  Pogranicznicy podjęli drugą próbę. Cofnęli się kilka kroków do tyłu żeby nabrać impetu i widząc kołysanie się pojazdu, tym razem bardziej pewni siebie, naparli ze wszystkich sił. FAI wściekle wierzgnął kołami i przewrócił się na bok. Pokrywa wierzy otwarła się z hukiem przy upadku, ktoś wrzucił do środka granat i cały oddział odskoczył z powrotem pod osłonę chaty.  (BTW. FAI ważył załadowany zaledwie dwie tony, i był dość wysoki, więc środek ciężkości też prawdopodobnie był dość wysoko. Tak że podobna akcja jest nawet prawdopodobna.)
Ułani widząc, że samochód pancerny nie stanowi już zagrożenia skręcili na skrzyżowaniu w drugą stronę i zobaczyli oddział sowietów leżący w rowie. Tak, to nasi "przyjaciele" z Ukrainy ostrzelani w drugiej turze dalej okupowali rów przy drodze. Szarżując w pełnym galopie uporali się szybko z pozostałościami oddziału.


Tura Piąta i Szósta
W międzyczasie Rosyjska piechota też nie próżnowała. Oddział z prawej przedarł się prze płoty, przeszedł przez stodołę i mimo ognia z placówki pograniczników, wyeliminowali obsługę działa i przedarli się przez polskie linie. Oddział z lewej strony, osłaniany przez MMG wreszcie przeszedł przez zaorane pola za chatami i ostrzelał pograniczników, którzy zniszczyli FAI.  Jednak w całkowitym zwycięstwie Rosjan przeszkodził im drugi oddział kawalerii. Samą swoją obecnością paraliżował ich ruchy. Nie mogli przemieszczać się szybko, gdyż ryzykowali w ten sposób starcie z kawalerią w galopie. A przedzierając się przez pola stracili sporo ze swojej mobilności.   


W efekcie, wynik był taki: Rosjanie 2 punkty za oddział po prawej, który dotarł do polskiej strefy rozstawienia, po jednym punkcie za zniszczenie armaty, rusznicy p-pancernej, zabicie dowódcy. Tak, niestety bohaterski dowódca nie przeżył tej potyczki i poświęcił się próbując przegonić najeźdźców z polskiej ziemi.  


A Polacy? Otóż po dwa punkty za zniszczenie: FAI, niedoświadczonego oddział piechoty, zabity dowódca wojsk rosyjskich, MMG i oddział snajperów.  
10:5 dla Polaków. Niestety dla Wertera bitwa skończyła się po szóstej turze. A miał szansę wyjść oboma oddziałami piechoty poza stół przez moją krawędź stołu. Co dało by mu dodatkowe cztery punkty i wyrównałby wynik.  No ale kostki w tej rozgrywce były raczej po mojej stronie,chociaż Wert jakoś szczególnie też nie mógł narzekać.

Mam nadzieję że Battle report się podobał. Ja bawiłem się świetnie. I nie mogę już doczekać się kolejnego starcia z Werterem w realiach wczesnej wojny. Może tym razem trochę więcej punktów? Może operacja BARBAROSSA?
I tym optymistycznym akcentem kończę na dziś i do zobaczenia w niedługim czasie, gdyż zgodnie z tradycją tego bloga wpisów nie ma, a później pojawiają się jeden po drugim, a wiem z pewnego źródła, że będę miał o czym napisać. Hey LOBO ;-)

Pozdrawiam!

 

6 komentarzy:

  1. Świetnie się grało! Opis literacki jak zawsze kapitalny. Do następnego Kusy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajna lekturka! Coś czuję że Wert musi się przyzwyczaić iż koledzy będą wpadać częściej na granie, bo takie tereny aż się proszą o ustawianie między nimi żołnierzyków :D
    Teraz jeszcze tylko milion japców do pomalowania i już jestem gotów do grania... ech.
    ~Misiek

    OdpowiedzUsuń
  3. Makieta robi wrażenie. W Bolt Action jeszcze nie grałem ale też mnie ciągnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Raport całkiem przyjemny! Teren do gry też wspaniały... Warto do następnej rozgrywki pomalować też ludziki.

    OdpowiedzUsuń
  5. 22 year old Help Desk Operator Benetta Chewter, hailing from Bow Island enjoys watching movies like Not Another Happy Ending and Painting. Took a trip to Historic Town of Goslar and drives a Ferrari 410S. zasoby

    OdpowiedzUsuń
  6. prawnik rzeszów - Jesteśmy prawnik-rzeszow.biz, kancelarią prawną z siedzibą w Rzeszowie. Jesteśmy małą kancelarią, dopiero zaczynamy swoją działalność, dlatego potrzebujemy dotrzeć do większej liczby osób. Oferujemy usługi prawnicze i musimy rozpowszechnić naszą nazwę, więc jeśli masz czas, aby napisać o nas, będziemy wdzięczni. Chciałabym podziękować za poświęcony czas, ponieważ wiem, że jesteście bardzo zajęci i naprawdę to doceniamy. Jeśli masz jakieś pytania, proszę nie krępuj się pytać.

    OdpowiedzUsuń