Heyka
Lobo namówił mnie na potyczkę w 40k… a ja głupi zgodziłem się.
A tyle się już nagadałem. Tyle ponarzekałem. A
jednak stara miłość nie rdzewieje. Jednak ciągnie jak cholera. I dałem
się namówić.
Mój błąd.
Po raz kolejny potwierdziło się to co zauważyłem już dawno temu. Gra jest super to ludzie są do dupy… Żart! Powinno być - Gra jest super to balans jest do dupy!
Mówiłem to już wcześniej i powtórzę po raz kolejny.
Nowa edycja WH40k pod względem zasad to chyba najlepsza odsłona jak do
tej pory. I naprawdę mam takie zdanie. Uproszczenie zasad, zrezygnowanie z
pancerza na pojazdach, uproszczenie lataczy, szarżowanie, walka wręcz,
osłona - no cud miód i orzeszki! Aż przyjemnie wystawić miniatury na
stół.
Jedyne co widzę do poprawy to zastąpienie tury gracza naprzemienną aktywacją jednostek.
Za to balans? UUU no tu pojechali. I to wozem
drabiniastym na pełnej kurwie. I to z syreną strażacką! Przy
akompaniamencie Sławomira!
A imię jego Robert Guilliman
A imię jego Robert Guilliman
No właśnie. Lobo kupił nowy model i chciał go
przetestować. I ciężko mieć do niego pretensje. Z Jubym mieliśmy
podpisaną konwencje Cadiańską. O nieprzeginaniu rozpisek. I to mnie
zgubiło. Niestety Lobo nie znał podstawowych zasad tej konwencji…
No i okazało się że przyszedłem z nożem na strzelaninę.
Zaczęło się niegroźnie. Pierwsza tura mój „ulubiony” model latającej cegłówki spadł na moich Tyranidów niczym grom z jasnego nieba. Samodzielnie zniszczył oddział Genestelarów i zabił kilku Tyanid Warriorów. Dołączył się Predator likwidując Biowory. Nic, z czym bym się nie liczył grając przeciwko Ultramarines. Lobo zdobył kilka objectivów dostał za to kilka punktów. Guilliman zajął pozycję na samym środku stołu.
Zaczęło się niegroźnie. Pierwsza tura mój „ulubiony” model latającej cegłówki spadł na moich Tyranidów niczym grom z jasnego nieba. Samodzielnie zniszczył oddział Genestelarów i zabił kilku Tyanid Warriorów. Dołączył się Predator likwidując Biowory. Nic, z czym bym się nie liczył grając przeciwko Ultramarines. Lobo zdobył kilka objectivów dostał za to kilka punktów. Guilliman zajął pozycję na samym środku stołu.
Za jego plecami wyskoczyła starannie przygotowana
pułapka! Dwa trygony wykopały tunele pod nogami nieświadomych marines i
wyskoczyły na powierzchnię, tworząc przejście dla hordy hormagauntów. Z
niebios na skrzydłach zagłady zleciał hive
tyrant w asyście dwudziestu gargyoli. Szczęki tyranidów zacisnęły się
na gardle ultramarines. Po mojej turze na placu boju pozostał
osamotniony Robert. No i moja ulubiona „cegła”…
Robert rozejrzał się dookoła. Był otoczony ze wszystkich stron! „Doskonale” – powiedział. „Mam ich tam gdzie chciałem! Teraz mogę atakować w każdym kierunku!”
Cegła wypluła swoją wkładkę – Młotkowych terminatorów z Kapelanem - i poleciała polować. Plansza gotowa, pionki wystawione. I zaczęły się dożynki. Robert Guilliman wskazywał kolejne cele a one po prostu umierały. Pierwszy padł drugi oddział genestelarów. Następny był Trygon. Młotkowcy zniszczyli tyranid warriorów. A „MISTRZU” zostawił sobie na deser Hive tyranta. Wciągnął go nosem nie brudząc sobie nawet pancerza. Rozejrzał się po polu bitwy. „AAAA mam cię! Widzę cię! Tam się chowasz” - krzykną spoglądając w kierunku ostatniego trygona na planszy. „Nie uciekaj, jedyne co się zmieni to to, że umrzesz zmęczony”
Kilkoma zgrabnymi ruchami pociął potężną kreaturę na drobne kawałeczki. Spojrzał jeszcze na pole bitwy…
Cegłówka poleciała dożynać pozostałych hormagantów a „MISTRZU” zwrócił uwagę na ostatni oddział gargulców… Hmmm – pomyślał - takich jeszcze nie zabijałem.
Tiiiaaa. Jakbym oglądał komiks LOBO ostatni czarnianin w krainie Tyranidów.
Robert rozejrzał się dookoła. Był otoczony ze wszystkich stron! „Doskonale” – powiedział. „Mam ich tam gdzie chciałem! Teraz mogę atakować w każdym kierunku!”
Cegła wypluła swoją wkładkę – Młotkowych terminatorów z Kapelanem - i poleciała polować. Plansza gotowa, pionki wystawione. I zaczęły się dożynki. Robert Guilliman wskazywał kolejne cele a one po prostu umierały. Pierwszy padł drugi oddział genestelarów. Następny był Trygon. Młotkowcy zniszczyli tyranid warriorów. A „MISTRZU” zostawił sobie na deser Hive tyranta. Wciągnął go nosem nie brudząc sobie nawet pancerza. Rozejrzał się po polu bitwy. „AAAA mam cię! Widzę cię! Tam się chowasz” - krzykną spoglądając w kierunku ostatniego trygona na planszy. „Nie uciekaj, jedyne co się zmieni to to, że umrzesz zmęczony”
Kilkoma zgrabnymi ruchami pociął potężną kreaturę na drobne kawałeczki. Spojrzał jeszcze na pole bitwy…
Cegłówka poleciała dożynać pozostałych hormagantów a „MISTRZU” zwrócił uwagę na ostatni oddział gargulców… Hmmm – pomyślał - takich jeszcze nie zabijałem.
Tiiiaaa. Jakbym oglądał komiks LOBO ostatni czarnianin w krainie Tyranidów.
P.s. Note: The word Lobo speaks all the time (“Frag”) is usually translated in Polish as “kurde”, “kurde bele” or “kurde balans”, that would be words which meaning is close to “shit”.
A głupiii... masz za swoje. Zachciało się w 40K pogrywać :P
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że przynajmniej połowa graczy dobrze się bawiła! Ja zaś dam małą taktyczną podpowiedź: pomalowane figurki walczą lepiej.
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że figurki naprawdę ładnie pomalowane. Widać wszystkie szczegóły.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńnie przeszukają wam piwnicy ? a przecież masz dragi , pomiędzy orkami a chaosem, meferyna pół kilo.
OdpowiedzUsuńdom wybudowałeś za lewą kasę
Bardzo fajnie napisany artykuł. Jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuń